35. W co ja się wpakowałem

308 16 13
                                    

-Nie mogę już słuchać tej piosenki - jęknął Kai, który mimo wszystko włączył ją jeszcze raz. W końcu ich układ musiał być perfekcyjny, nie było mowy o chociażby jednym niedopracowanym szczególe. Stanął za Sehunem i zasłonił mu oczy, bo taka była ich początkowa pozycja. Jednak, gdy z głośnika wydobyły się pierwsze dźwięki, młodszy odsunął się i wyłączył muzykę. 

-Nie czuję się zbyt dobrze - wyjaśnił - Możemy już na dzisiaj zakończyć? - poprosił, na co brunet niechętnie się zgodził. Podszedł bliżej i położył dłoń na jego czole, przyglądając mu się z troską.  
-Co jest? - Skóra Oh nie była rozpalona tak jak się spodziewał. Wręcz przeciwnie, okazała się być przeraźliwie zimna. - Tańczymy od ponad godziny, jak to możliwe, że tak zmarzłeś? - Blondyn wzruszył ramionami. Prawdą było to, że wcale się nie wczuwał, a Kai będąc w tanecznym transie nie widział kompletnie nic. Pewnie nawet nie zorientowałby się, gdyby Sehun wyszedł. - Odprowadzę cię do domu. - Zabrali się za sprzątanie swoich rzeczy, które porozrzucali wcześniej po całej sali. Nie zajęło im to zbyt wiele czasu, więc zaraz znaleźli się na dworze.
- Za co nie lubisz Kyungsoo? - zapytał Jongin, zapinając przyjacielowi kurtkę. Zawsze tego pilnował, bo wiedział, że ten z własnej woli nigdy tak nie zrobi. 

-Skąd pomysł, że go nie lubię? - przeczesał dłonią włosy, żałując, że nie zdecydował się na ubranie czapki. 

-Takie odniosłem wrażenie. Myślałem, że to może przeze mnie. Poświęcałem mu więcej czasu niż tobie, nawet zabrałem go na nasz dach...

-Daj spokój! - krzyknął trochę zbyt gwałtownie, jednocześnie machając dłonią na znak, że się tym nie przejmuje. - To dach szkoły i pewnie nie tylko my wiemy o jego istnieniu. - Ukrył ręce w kieszeniach, aby móc zacisnąć je w pięści bez budzenia podejrzeń. - Nie myśl tak o tym - dodał ciszej. Kai westchnął. Widział przecież, że Sehun się zmienił i coś było z nim nie tak. 
-Cokolwiek by się nie działo, pamiętaj, że to ty jesteś moim najlepszym przyjacielem - zapewnił.

***
-Zbliżają się twoje urodziny - przypomniał Lay, który bezkarnie leżał na łóżku Krisa- Co planujesz w tym roku? - starszy uśmiechnął się delikatnie myśląc o poprzednich latach. Jego urodziny przeważnie wiązały się najbardziej szokującymi wydarzeniami, które znajomi wspominali przez następny rok. Pod warunkiem, że coś pamiętali. Ten tylko uśmiechnął się tajemniczo. 

-Dowiesz się wkrótce.

***

,,Zerwaliście już?"

Chanyeol westchnął głośno odczytując wiadomość od Suho, który z niewiadomych przyczyn bardzo się wczuł w całą sprawę. Gdyby chodziło o coś innego Park z pewnością byłby wdzięczny za troskę, ale tutaj przyjaciel tylko pogarszał całą sprawę. Przecież było im już ciężko bez niego. Nie odpisując rzucił się na kanapę i włączył telewizor. Chwilę szukał jakiegoś ciekawego programu, ale nic mu się nie podobało, a pewnie nawet gdyby to nie był w stanie się na niczym skupić. Sytuacja z Baekhyunem zbyt szybko wymykała się spod kontroli, a młodszy go unikał. To było niesamowicie frustrujące, w końcu udało im się zbliżyć, zaczynało być dobrze, a wystarczyła sekunda nieuwagi, żeby wszystko zepsuć. Jednak sam nie mógł sobie na razie tego poukładać w głowie. Wziął telefon, odpisał Suho, żeby się odczepił, a następnie wybrał numer Baekhyuna. Tamten po kilku sygnałach odrzucił połączenie. Chwilę później dostał od niego wiadomość

,,Nie jestem w nastroju na rozmowy, zgadamy się później" 

Zabolało, ale wiedział, że Byun będzie nieugięty i nie da się namówić nawet na najmnijesze spotkanie. Jedyne co mu zostało to uszanowanie jego decyzji.  

***

Baekhyun po zignorowaniu Chanyeola zakopał się pod kołdrą. Za dużo się działo. Romans z nauczycielem, Suho, który nie przestawał go obserwować, pojawienie się GD, złamane serca Sehuna i Jongina, rozpracowywanie dziwnej relacji Chena  z Minseokiem, głupie kółko matematyczne i oczywiście jeszcze głupszy konkurs z biologii. Głowa mu pękała od tego wszystkiego. Nie miał pojęcia jak sobie z tym wszystkim poradzić. Chciałby mieć w tym momencie chociaż połowę zdolności organizacyjnych Jongdae. Wtedy sobie przypomniał słowa babci o pamiętniku. Może nie do końca to miała na myśli, ale rozpisanie sobie wszystkich problemów i poukładanie tego na papierze wydawało się całkiem rozsądną opcją.  Wygrzebał z szafki jakiś pusty zeszyt i już po chwili pochłonięty był rozrysowywaniem swojego obecnego życia. Było to na tyle wciągające, że kompletnie zapomniał o stercie zadań domowych, które miał do zrobienia. 

Gdy tylko obudził się rano (nawet nie pamiętał kiedy zasnął) w bardzo niewygodnej pozycji, po sprawdzeniu godziny uznał, że zaspał i  nie ma sensu iść do szkoły i wykorzystywać nieprzygotowań, zamiast tego nadrobi zaległości przez weekend. Przygotował wszystkie książki i zeszyty, które były mu potrzebne do nauki. Po chwili namysłu schował książkę od biologii na dno szafy z zamiarem udawania, choćby przez jeden dzień, że ten przedmiot nie istnieje. O nauczycielu nie mógł zapomnieć, bo miał od niego już kilka smsów z pytaniem czy wszystko jest okej i czemu nie pojawił się w szkole. Lubił jak Chanyeol zasypywał go smsami i się o niego martwił, schlebiało mu to i tego nie ukrywał. Czuł się już dużo lepiej i po wczorajszym rozpisywaniu wszystkiego miał nadzieję, że wszystko da się poukładać. Wystarczyła dobra organizacja. 

***
Baekhyun nie był jedyną osobą, która zrobiła sobie wolne tego dnia. Kyungsoo po dramach z poprzedniego dnia nie miał ochoty widzieć ani Jongina ani Sehuna ani w ogóle nikogo. Gdyby wtedy nie postanowił wspaniałomyślnie pomóc Baekhyunowi to ten nie wciągnąłby go w swoje towarzystwo i miałby święty spokój. Nie wiedział co go wtedy podkusiło, to nie było w jego stylu. Nigdy nie angażował się za bardzo w życie społeczne, nie miał z tym problemu, nie czuł się samotnie. Podobało mu się to, że był z dala od wszystkich kłótni i nieporozumień. A teraz zupełnie niechcący wplątał się w jakąś gównianą sytuacje i chociaż nie zrobił nic złego czuł się winny. 
Jego rozmyślania przerwał telefon. Nie musiał nawet patrzeć na ekran, aby wiedzieć kto dzwoni.
-Kyungsoo, gdzie jestes?! - zaatakował go piskliwy głos Luhana. - Jak mogłeś zostawić mnie z tą gejozą? Nie wytrzymuje już z nimi. Tao, Kris i Lay opowiadają jakieś obrzydliwie szczegółowe historie z ich życia seksualnego, a reszta siedzi w niezręcznej ciszy, musiałem uciec do kibla, bo bym oszalał. Gdzie jesteś do cholery? 
Kyungsoo lubił Luhana, lubił z nim spędzać czas, był zawsze uśmiechnięty i od razu potraktował D.O jako swojego dobrego kumpla, dzięki czemu czuł się przy nim bardzo swobodnie. Natomiast jego gadki o męskości, nie byciu gejem irytowały go jak nic innego. 
-Lu, wyluzuj, zaspałem. Nie przyjdę dzisiaj.
-W porządku, w takim razie ja przyjdę do ciebie. - odparł zadowolony Luhan i rozłączył się zanim Soo zdążył w ogóle zareagować. Zresztą to pewnie i tak by nic nie dało. Westchnął tylko i mruknął do siebie.
-W co ja się wpakowałem? 

___________________________________________________________


Cześć,
Sama nie sądziłam, że jeszcze kiedyś coś tutaj napiszę, ale jak widać wróciłam. Wczoraj przeczytałam całe opowiadanie jeszcze raz, żeby przypomnieć sobie o co w tym chodziło i muszę przyznać, że Wasze komentarze są milion razy lepsze niż ten ff, co mnie zmotywowało do próby ponowienia tego. 
Część tego rozdziału powstała z rok/dwa lata temu, a druga część dzisiaj, więc jest jakiś taki nijaki, ale przynajmniej ruszyłam z miejsca.
Trochę się gubię w fabule, bo zaczęłam milion różnych wątków i już sama nie wiem o co mi z nimi chodziło, więc jak pojawią się jakieś nieścisłości to bardzo przepraszam :( Jednak postaram się być maksymalnie profesjonalna i w miarę możliwości spróbuję wszystko ogarnąć :) 
Do następnego <3 

The Teacher ThingWhere stories live. Discover now