12. Obietnica

1.6K 199 21
                                    

Baekhyun właśnie wracał od Chanyeola. Był piękny, słoneczny dzień, idealnie pasował do    humoru bruneta. Właściwie, ostatnio jego dobry nastrój był rzeczą niezmienną. Relacja ze starszym układała się niemal idealnie. Nigdy wcześniej by nie pomyślał, że spotka w życiu kogoś takiego. To było niesamowite, że byli do siebie tak dopasowani. 
Gdy tylko otworzył drzwi do domu poczuł zapach obiadu. Uśmiechnął się delikatnie. Nikt nie gotował tak dobrze jak jego babcia. 

-Wróciłem. - rzucił torbę z ubraniami przy drzwiach i coś przykuło jego uwagę. Dwie dodatkowe pary butów, jedne szpilki, drugie adidasy. Zdziwiony poszedł do kuchni, gdzie przy stole siedziała dwójka dorosłych. 
-Cześć synku. - przywitała się radośnie matka i rzuciła się do przytulania chłopaka, ojciec tylko zmierzwił mu włosy. 
-Mamo, tato. Co tu robicie? - To nie tak, że nie cieszył się z ich przyjazdu. Może nie miał z nimi najlepszego kontaktu, ale to była tylko i wyłącznie jego wina. Kochał swoich rodziców, jednak ich wizyta oznaczała chwilowe zaprzestanie odwiedzin Chanyeola, co już nie było takie kolorowe. 

-Babcia mówiła, że pobyt u niej ci służy. Przyjechaliśmy przekonać się na własne oczy. - wyjaśniła kobieta. - Znalazłeś sobie znajomych? - Spytała z nadzieją. Nigdy nie wiedziała o tym, że jej syn miał znajomych. I to całkiem sporo. Tylko, że to nie było towarzystwo, jakiego by chciała dla swojego jedynego dziecka, więc Baekhyun zawsze trzymał wszystko w tajemnicy. Rodzice myśleli, że jest zagubiony i nieśmiały, nawet nie podejrzewali, że wymykał się z domu. Kiedy już nie było go w domu, sądzili, że jest w bibliotece. Poza tym byli tak zapracowani, że nie wiedzieli o nim praktycznie nic. 
-Mam. Jednego. - odpowiedział zgodnie z prawdą. Babcia pewnie już im powiedziała, że znika z kimś na całe dnie. 
-Może będziemy mogli go poznać? Nie chciałbyś go zaprosić? - nastolatek miał nadzieję, że nie widać jak bardzo mu się ten pomysł nie podoba. Chanyeol miał dwadzieścia pięć lat, a on siedemnaście. Nie mógł doprowadzić do tego spotkania. Wydałoby się, że kłamał. 

-Pomyślę o tym. - odparł wymijająco i sztucznie się uśmiechnął.

-Faktycznie wyglądasz dużo lepiej. - stwierdził ojciec chłopaka, dokładnie przyglądając się jego twarzy. 
***
-Dobra kochanie, to my pojedziemy na zakupy. Wrócimy za jakąś godzinę. - kobieta pocałowała czoło syna i razem z mężem wyszła. Baekhyun odetchnął. Rodzice naprawdę przejęli się jego nową znajomością i zadawali dużo niewygodnych pytań. Gdy tylko usłyszał dźwięk silnika ich samochodu, sięgnął po telefon.

Do: Chanyeol

Nie możemy zobaczyć się przez następne kilka dni. Sprawy rodzinne. Wyjaśnię, gdy się spotkamy. Kocham. xoxo

Wysyłając wiadomość, obiecał sobie, że po wszystkim powie mu prawdę. Bał się jego reakcji, ale on wybaczyłby mu coś podobnego, więc jeżeli rzeczywiście czuł do niego to samo... Była szansa na szczęśliwe zakończenie. 

Od: Chanyeol

Mam nadzieję, że wszystko z Tobą w porządku. Daj znać co jakiś czas, czy jest ok, żebym się nie martwił. Dobrze? Też Cię kocham.

Uśmiechnął się delikatnie, co oczywiście babcia musiała skomentować tekstem o nastolatkach szczerzących się do telefonów. Wywrócił oczami.

Do: Chanyeol

Oczywiście <3

Chciał się zająć czymś do przyjazdu rodziców. Pomógł babci w sprzątaniu po obiedzie, a potem poszedł do pokoju i zabrał się za czytanie jakiejś książki, którą poleciła mu babcia. Oczywiście była o miłości, ale nie przeszkadzało mu to. Wróciła jego miłość do romansideł. Czas mijał szybko, a on zbliżał się do zakończenia. Kiedy zauważył, że zaczyna się ściemniać, spojrzał na godzinę w telefonie. Minęły cztery godziny, a rodzice nie wrócili. Trochę go to zaniepokoiło, ale wrócił do książki. Nie mógł jednak skupić się na niczym. Czuł coraz większy niepokój. 

Kiedy usłyszał, że do babci dzwoni telefon, zerwał się i pobiegł do pokoju, w którym znajdowała się kobieta. Zdążyła już odebrać i cała zbladła. 
***

Baekhyun od wielu lat nie był w szpitalu, a na pewno nigdy nie siedział na korytarzu, ściskając kubek obrzydliwej kawy, czekając na informacje od lekarza. Mijały kolejne godziny. Wiedział tylko, że rodzice mieli wypadek i właśnie są operowani. W życiu nie był tak przerażony.
 Cały czas ich okłamywał, nigdy nie zdążył powiedzieć im prawdy. Nie przeprosił. Nie mówił im, że ich kocha. Nie był wystarczająco wdzięczny. Poczuł, że łzy napływają mu do oczu. Nie wybaczyłby sobie, gdyby nie mógł już niczego naprawić. 

Obiecał sobie, że jeżeli wyjdą z tego, to się zmieni.
Koniec z imprezami, ze złym towarzystwem, z przelotnymi związkami.
Jego myśli mimowolnie skierowały się w stronę Chanyeola. Jego też okłamywał. 

Wziął głęboki oddech. 

Koniec z Chanyeolem.

Zacznie się w końcu uczyć tak jak powinien, znajdzie sobie normalnych przyjaciół, a na związki przyjdzie czas. 

Poczuł ciepłą dłoń na swoim ramieniu i posłał blady uśmiech babci. Denerwowała się tak samo jak on. 
***
-Czyli wszystko w porządku? - zapytał, żeby się upewnić. Miał ochotę rzucić się lekarzowi na szyję, gdy przytaknął.
-W obu przypadkach to nieco poważniejsze złamania, ale nie martw się. Nic im nie będzie. Mając takiego troskliwego syna na pewno dadzą sobie ze wszystkim radę.

***
Minął już tydzień od wypadku. Rodzice mieli tego dnia dostać wypisy. Baekhyun tak się przejął rolą dobrego syna, że nie myślał o Chanyeolu. Na początku odczytywał jego smsy, potem zaczął je odrzucać, a na koniec zablokował numer. 
Nie czuł się z tym dobrze, ale miał wrażenie, że jest przynajmniej fair względem rodziców, a oni go teraz potrzebowali bardziej niż Park. 

***

-Wciąż nie czujemy się zbyt silni. - przyznała pani Byun. To była poważna rozmowa. Rok szkolny miał się zacząć niedługo, a rodzice chłopaka nie zgadzali się na to, aby się nimi opiekował i uczył jednocześnie. Dla niego to oczywiście nie było problemem. W końcu potrafił pogodzić ze sobą jeszcze bardziej zajmujące czynności. -Wrócimy do Seulu i twoja ciocia Yoona, będzie nam pomagać. Ty zamieszkasz z babcią i pójdziesz do szkoły tutaj w Busan. 

-Nie możecie. Mogę wrócić z wami, a ciocia i tak będzie pomagała. - nie podobało mu się to rozwiązanie. Uwielbiał ten cały nadmorski klimat tego miejsca, ale chciał być przy rodzicach, 

-Baekhyun... - zaczął ojciec. Nastolatek doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że mężczyzna jest beznadziejny w takich rozmowach. - Wiemy, że w swojej poprzedniej szkole nie byłeś specjalnie lubiany. - Młodszy miał ochotę się śmiać. Jego tato starał się być taki delikatny, kiedy on sam miał w głębokim poważaniu, że go nie lubią.
Nazywali go dziwką na korytarzu, pisali ,,szmata" na jego rzeczach, a on tylko uśmiechał się i ubierał coraz bardziej wycięte koszulki, coraz ciaśniejsze, skórzane spodnie, a kreski robił coraz mocniejsze. Tak, żeby ich bardziej zdenerwować.

-Chcemy, żebyś mógł zacząć od nowa. - nie było sensu się kłócić. Był już na przegranej pozycji. Zresztą, brzmiało to całkiem nieźle. Pomogłoby mu to w spełnieniu tego, o czym pomyślał na szpitalnym korytarzu. 
Byleby już nigdy nie natknął się na Chanyeola. 

Chyba jego serce rozbiło się na małe kawałeczki.

_____________________________

Okej, ten rozdział ssie i jest spóźniony, ale zamykają mi się oczy i rano go jeszcze dokładnie sprawdzę.
Nie mam na nic siły xd

Dobranoc,

xoxox

The Teacher ThingWhere stories live. Discover now