4. Kim Chulsoo

2.1K 256 6
                                    

-Nie jesteś przypadkiem za młody na takie miejsce? - Baekhyun odwrócił się na dźwięk niskiego głosu. Stał przed nim wysoki mężczyzna. Wyglądał dość charakterystycznie z szarymi włosami i odstającymi uszami. Z tym swoim uśmieszkiem wyglądał jakby ktoś wkleił dziecięcą twarz do ciała normalnego faceta. Jednak było w nim coś, co niezwykle podobało się Baekhyunowi. 

-Skoro tu jestem, to znaczy, że nie. - odparł udając znudzonego. - Jeśli chcesz mnie poderwać, wymyśl jakiś oryginalny tekst. Słyszę to niemal codziennie. - dyskretnie przyglądał się wyższemu, jednocześnie bawiąc się pustą szklanką po napoju, który zdecydowanie nie był odpowiedni dla jego wieku. 
-To może po prostu się przysiądę. - i nie pytając o pozwolenie po prostu to zrobił.
-Nuuuuda. - Byun wywrócił oczami. 
-To co w takim razie powinienem zrobić? - naprawdę mu zależało. 
-Zaproś mnie do tańca. - uśmiechnął się słodko, widząc zakłopotanie giganta. - Chyba, że chcesz się wycofać... - zatrzepotał rzęsami. Oczywiście, że nie odpuścił.

-Robisz to na własną odpowiedzialność. - złapał chłopaka za rękę i pociągnął na parkiet. Jak na zawołanie DJ postanowił dać odetchnąć tańczącym i włączył wolną piosenkę. - Jestem Chanyeol. - przedstawił się, gdy objął bruneta.
-Chulsoo. - pomimo kłamstwa wciąż utrzymywał kontakt wzrokowy. Za kilka dni już nie będą o sobie pamiętać. Zawsze tak było. 

C h u l s o o. Takie imię miał wpisane na fałszywym dowodzie, który załatwił mu jakiś inny bezimienny przystojniak miesiące temu.


-Miło mi poznać. 

-Mnie również jest miło, ale powiedz mi jedno Chanyeol... Naprawdę jesteś aż tak beznadziejnym tancerzem? - Chan z zażenowaniem pokiwał głową. - Szkoda. Miałem nadzieję, że przetańczę z tobą całą noc. 

-Cóż... - nie zdążył powiedzieć nic na swoją obronę, bo włączył się alarm przeciwpożarowy. Ze spryskiwaczy przy suficie poleciała woda i wszyscy musieli opuścić klub. 

Podczas ewakuacji Baek, ani na chwilę nie puścił ręki Chanyeola. Zdał sobie z tego sprawę dopiero, gdy byli na dworze. Chciał go puścić, ale wyższy na to nie pozwolił. 

-Powiedz mi Chulsoo... daleko mieszkasz? Masz jak wrócić? - bruneta rozczulała ta troska, ale nie chciał zgrywać bezradnej sierotki. 
-Mam dwie nogi i nie mieszkam tak daleko. - wzruszył ramionami. Nie chciał się narzucać jakiemuś obcemu mężczyźnie. 

-A ja mieszkam po drugiej stronie ulicy i nie pozwolę byś wracał przemoczony samotnie do domu. 
-Czekaj... - wyrwał rękę i odsunął się. - Czy ty właśnie zapraszasz mnie do domu? - znali się jakieś kilkanaście minut. A zaproszenia do domu raczej nie kończyły się dobrze. 

-Nie odbieraj tego w ten sposób. Nie chcę być natrętny. - zakłopotany zaczął się tłumaczyć. 
-Mogłeś zaproponować mi podwózkę. - skrzyżował ręce na piersi. 

-Wypiłem wcześniej... 
-O proszę państwa, jaki porządny. A co, na trzeźwo nie odważyłbyś się do mnie podejść? - nie wiedział dlaczego mu to robi. Owszem, miał w przeszłości parę wyskoków, które nie były godne zapamiętania, ale nie chciał być już odbierany jako łatwy. No i trzeba przyznać... był złośliwy. Dziwił się, że ten cały Chanyeol nie chciał odpuścić.
-Dziwisz mi się? Zresztą... nie będę tu ci się tłumaczyć. Zapraszam cię do mnie, okej? Mam najlepszą herbatę w całej Korei i zjadliwe ciastka. Po prostu nie chcę mieć cię na sumieniu, jeśli zachorujesz. - był naprawdę przeuroczy. Serce Baekhyuna topniało pod wpływem tego szczenięcego spojrzenia. Tak bardzo nie pasował do miejsca, w którym przed chwilą się znajdowali. No i nie składał mu żadnych niemoralnych propozycji.

The Teacher ThingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz