15. Korki

1.6K 235 62
                                    

Dzwonek.

Uczniowie odetchnęli. Matematyka z panem Kimem była najstraszniejszymi minutami w ciągu dnia. Nikt nie mógł pojąć jak w tak anielskim ciele, mógł kryć się taki potwór. 

-Kim Jongdae zostanie jeszcze na chwilę. - powiedział głośno nachylając się nad dziennikiem. Chen głośno przełknął ślinę. Po wczorajszych korkach u Baekhyuna w miarę sobie radził. Nawet zrobił przykład przy tablicy i pomylił się tylko raz, ale to wyraźnie było o raz za dużo dla Junmyeona. 

-Czekam pod drzwiami. Jakby chciał cię zabić to krzycz. - szepnął mu Byun i ulotnił się z resztą uczniów. 
-Co się stało proszę pana? - Chen czuł, że jego ręce są coraz bardziej mokre. 

-Nie sprawdziłem jeszcze wszystkich wczorajszych kartkówek, ale z twoją nie miałem większego problemu. Nie mam pojęcia skąd ty wytrzasnąłeś te wyniki, ale jestem pewien, że gdybyś jeszcze potrafił to udowodnić to dostałbyś nobla za nowe zasady matematyczne. Nie mówię nawet o tych pustych zadaniach. Zastanawiam się co ty w ogóle robisz  tej klasie.

-P-przepraszam. - wyjąkał. - Zestresowałem się. - wyjaśnił, bo nic lepszego nie przyszło mu do głowy. 
-Uznajmy, że ci wierzę. Tak z zaskoczenia to miałeś prawo. Dlatego dobrze przygotuj się z tych tematów na jutro, bo cię zapytam. Jeżeli dobrze ci pójdzie to zapomnę o tym. - uniósł kartkę, na której widniał czerwony napis ,,niedostateczny".  -Rozumiemy się? 

-Tak proszę pana. Obiecuję, że jutro będzie lepiej.
-Wiem. Nie sądzę, aby mogło być gorzej. Możesz już iść. - wrócił do wpisywania czegoś do dziennika. 

-Dziękuję za szansę. - powiedział nieśmiało i jak najszybciej wyszedł z klasy. Od razu wpadł na Baekhyuna miziającego się z Sehunem. 

-I jak? - zapytał niższy, odsuwając się od blondyna. 

-Musisz mi dzisiaj pomóc. Mam szansę na poprawienie kartkówki, ale jeśli nie nauczę się perfekcyjnie tego wszystkiego... to coś czuję, że będzie po mnie. Masz dzisiaj czas? - Byun zagryzł wargę. 
-Właściwie to mam dzisiaj korki z biologii. - przyznał, ale widząc zawiedziony wyraz twarzy kumpla dodał szybko: - Mogę je odwołać. Mam jeszcze czas na poprawkę. Twoja sprawa jest pilniejsza. - Wiedział, że Park się nie obrazi za przełożenie spotkania. 
-Nie, nie odwołuj na razie. - westchnął. Nie miał zamiaru wykorzystywać swoich przyjaciół w ten sposób. To był jego problem, a on nie lubił dzielić się problemami. - Spróbuję jeszcze kogoś znaleźć do końca lekcji. 
-Dobra, ale jeśli nie dasz rady, to powiedz. To serio nie jest problem. - Jednak Chen znał jeszcze jedną osobę, która była geniuszem matematycznym.
***

-I naprawdę chcesz, żebym ci pomógł? - prychnął Minseok, patrząc z rozbawieniem na chłopaka. Oparł się o ścianę i skrzyżował ręce. - Na twoim miejscu bym mi nie ufał. Wcale nie muszę cię nauczyć prawdziwych zasad. 
-Daj spokój Xiumin. Wiem, że mi pomożesz. - Chen był nieugięty. Miał naprawdę dużo motywacji. Od tego mogło zależeć zaliczenie półrocza.
-A niby skąd to wiesz? 
-Bo to zrobisz. Prawda? Ten facet mnie zniszczy jeśli tego nie poprawię. 

-Co mnie to? - starszy wywrócił oczami, widząc jak Jongdae stara się wyglądać najbardziej uroczo jak tylko potrafił.

-Jestem twoją ofiarą. - wyjaśnił. - Powinieneś o mnie dbać do cholery! Chcesz, żeby jakiś nauczyciel mnie dręczył zamiast ciebie? - Minseok był wyraźnie rozbawiony. 
-No dobra, przekonałeś mnie. Nie pozwolę, żeby jakiś frajer zajął moje miejsce. Będę o siedemnastej, a teraz idź do swoich pedalskich kolegów, bo jeszcze ktoś zobaczy, że z tobą rozmawiam. 

-I tak nie masz znajomych. - odparł i szybkim krokiem się oddalił. 

***

Baekhyun stał przed drzwiami do domu Chanyeola. W pierwszej chwili miał ochotę wejść bez pukania, ale uznał, że nie ma już do tego prawa. Grzecznie czekał aż starszy mu otworzy.
-Panie i panowie, ktoś tu nauczył się korzystać z dzwonka. - Zaśmiał się na wstępie. - Idź do salonu. Przygotowałem już materiały.  Zrobię nam coś do picia. Nastolatek zrobił dokładnie to, co powiedział starszy. Zniesmaczony spojrzał na książki. Nuuuuda. Rozglądał się do pokoju. Nic się nie zmieniło. Może panował trochę większy bałagan, ale przecież to Baekhyun wspaniałomyślnie pomagał mu w porządkach. Nie czekając na powrót gospodarza zabrał się za zbieranie ubrań porozrzucanych po podłodze. Nigdy nie mógł zrozumieć jak Park może tak obchodzić się z nimi. Byun każdą koszulkę traktował jak swoje dziecko. 

-Nie musisz tego robić. - usłyszał głos mężczyzny, ale nie przestał sprzątać.
-Wszystko jest ciekawsze od genetyki. - odparł i wyniósł rzeczy do kosza na pranie. - Powiedzmy, że to jest w ramach odpłaty za korki. - uśmiechnął się delikatnie. 
-Nie chcę nic w zamian. Nie dlatego to robię. - mruknął starszy i otworzył jeden z podręczników. - Domyślam się, że powinniśmy zacząć od podstaw?

***

- O matko. Padam na ryj. - Kai nie przebierał w słowach. Był dosłownie cały mokry. Dokładnie tak samo jak Sehun, który po prostu położył się na podłodze i próbował złapać oddech.   
-To. Mnie. Zabiło. - wydyszał blondyn. 

-Jeśli tego nie wygramy, to ja już nie wiem co powinniśmy zrobić. Striptiz co najwyżej. - Położył się obok przyjaciela. -Tęskniłem za tym. - przyznał po chwili. Oh spojrzał dyskretnie na Jongina. Wyglądał tak pięknie z przymkniętymi oczami i kilkoma kosmykami opadającymi na czoło. Oddychał płytko, jego klatka piersiowa szybko się unosiła. 
-Jesteś niesamowity. - wyszeptał. Byli jedynymi osobami w studio, wszędzie już było ciemno, nawet w ich sali świeciła się tylko jedna, marna lampeczka. 
-Hmmm? - Kai spojrzał mu w oczy i delikatnie się uśmiechnął. Sehun miał wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mu z piersi. Ostatnimi podrygami silnej woli powstrzymał się od pocałowania go. Zamiast tego położył dłoń na policzku chłopaka. 
-Kyungsoo to szczęściarz. - wydusił z siebie nieśmiało. 
-Chciałbym, żeby w końcu mnie zauważył, ale najwyraźniej nie jest mną zainteresowany. - westchnął. 

-W takim razie to nie szczęściarz, tylko głupiec. - jego żołądek stał się jednym wielkim supłem. Miał wrażenie, że zaraz zwymiotuje z nerwów. Dlaczego zadawał sobie tyle bólu? 
-Mam nadzieję, że kiedyś będę szczęśliwy z kimś tak jak ty z Baekhyunem.
***

-Jest już późno. - westchnął Baekhyun sprawdzając godzinę na telefonie. Było kilka minut po dwudziestej trzeciej, następnego dnia miał szkołę, babcia co prawda wyjechała odwiedzić rodziców chłopaka, ale i tak nie chciał jej oszukiwać. - Muszę lecieć. Mam nadzieję, że już wszystko rozumiem. - westchnął. Tak naprawdę wcale nie chciał iść. 

-Umiesz rzeczy wykraczające ponad program. - wyszczerzył się starszy. - Myślisz, ze normalnie zajęłoby to tyle czasu? Nie jestem aż tak beznadziejnym nauczycielem. 

-Ty mendo. - Byun nawet nie starał się, aby uderzenie w ramię jakie mu zaserwował było lekkie. --To ja się tyle czasu męczyłem nad tymi perfidnymi zadaniami. Zapłacisz mi za to Park Chanyeol!- starszy tylko śmiał się z niego i jego bojowego nastawienia. - Nie chcę cię już widzieć. -odwrócił się, żeby potwierdzić swoje słowa. - Odwieź mnie natychmiast do domu. - zażądał. 

-Możesz przecież zostać. - zaproponował nieśmiało Park. Baek gwałtownie pokręcił przecząco głową. Wciąż stał do niego tyłem. Może dzięki temu łatwiej mu było odmówić. 
-To beznadziejny pomysł. - stwierdził niechętnie. 

-Jutro z samego rana zawiozę cię pod dom, żebyś mógł się spakować... albo coś. - Baekhyun przymknął oczy, modląc się, aby przestał nalegać. 
-Odwieź mnie, proszę. - wyszeptał. Chan już nie nalegał. 

***
-Czyli już wszystko rozumiesz? - Minseok już prawie przysypiał, nie miał nawet siły denerwować się na to jak oporny na matematykę był Chen. Z ulgą przyjął do wiadomości, że dla młodszego wszystko jest już jasne. - W końcu. - mruknął sennie. 
-Xiumin. - poczuł dłonie Jongdae na swoich ramionach. Nawet nie zorientował się kiedy ten znalazł się za nim. - Dziękuję. - poczuł ciepły oddech na swojej szyi, co go tylko bardziej rozleniwiło. Nie chciało mu się go odepchnąć od siebie. Gdy jednak Chen odsunął się, Minseok wstał i bezceremonialnie zdjął z siebie koszulkę i spodnie. Nie zwrócił uwagi na zawstydzone spojrzenie chłopaka. 
-Śpię dzisiaj tutaj, tłumacz to rodzicom jak chcesz. - warknął i położył się do łóżka Jongdae, który nie miał zielonego pojęcia co miał zrobić. Kompletnie się tego nie spodziewał.

__________________

Jak widzę, że cieszycie się z powodu nowych rozdziałów to nie mogę ich publikować rzadziej :D 
Kocham Wasze komentarze i cieszy mnie każda gwiazdka. 

Od razu zapowiadam, że jeżeli to opowiadanie będzie miało 500 gwiazdek, to któregoś dnia zrobię mini maraton, więc jeśli ktoś czyta a nie gwiazdkuje to wiecie co robić ;)
Do jutra misiaczki,
xoxo

Ps. Nie wiem czy dodam dzisiaj Gay company, bo czuję się beznadziejnie, a zostało mi jeszcze trochę do napisania.

The Teacher ThingWhere stories live. Discover now