14

1.4K 122 5
                                    

Stiles westchnął cicho, spuszczając wodę w kiblu. Ten ranek był wyjątkowo ciężki. Zaraz po przebudzeniu zaczął wymiotować, czuł się senny i zmęczony, jednak dzielnie poszedł zrobić Scottowi śniadanie.

Wieczór też był zły. Nie chciał tak płakać przed przyjacielem, ale był przerażony. McCall zniszczył wszystkie kamery, jednak nie sprawiało to, że czuł się bezpiecznie. Wiedział, że nieznajomy nie odpuści tak łatwo, a sprawa nie skończy się na jednym telefonie.

Jego tata poszedł do pracy około piątej, więc do osiemnastej był sam. Nie żeby się cieszył z samotności, ale za ten czas mógł sobie wszystko przemyśleć. I na noc sypialnia ojca nie będzie pusta.

Uśmiechnął się lekko do Scotta, który odwzajemnił jego gest, ziewając.

- Cześć - mruknął Stiles. Położył na stół talerz kanapek i herbatę.

- Siemka. - Usiadł i wziął jedną do ręki. - Nie jesz?

- Nie jestem głodny.

Scott spojrzał na niego uważnie, jednak nic nie powiedział, za co brunet był wdzięczny.

Obydwoje odwrócili głowę w stronę okna, z ktorego nagle usłyszeli hałas. Spojrzeli na siebie niepewnie, później na wystające krzaki i tak cały czas przez chwilę. Scott wysunął pazury, a Stiles chwycił nóż, leżący przy kranie.

Podeszli bliżej.

Stiles wstrzymał oddech, starając się uspokoić szybko bijące serce. Bał się, że był to nieznajomy, który do niego wczoraj zadzwonił i groził śmiercią taty. Miał tutaj alfę, więc w każdej chwili mógł ich zaatakować.

Stanęli przed oknem, spoglądając w dół.

- Buuu!

Stiles i Scott wrzasnęli głośno. McCall na oślep machał rękami, a Stilinski nożem.

- Spokojnie, to tylko ja! - krzyknął Isaac, podnosząc ręce do góry i odsuwając się.

Chłopaki złapali się za serca, pozwalając becie wejść do środka.

- Ale nas wystraszyłeś! - Stiles spojrzał na niego z wyrzutem. Na pewno wiedział, co się wczoraj stało.

- Przepraszam, niechcący. Byłem w okolicy, więc przyszedłem wam coś powiedzieć, a wy kurde nożem i pazurami mnie atakujecie!

Scott ze Stilesem spojrzeli na siebie, nie wiedząc o co mu chodziło. Przecież to on ich wystraszył.

Usiedli przy stole. Isaac od razu ukradł jedną kanapkę z talerza.

- Co chcesz nam powiedzieć? - zapytał McCall, patrząc na swojego chłopaka z rozbawieniem. Jedzenie wypadało mu z buzi, wyglądał jakby nie jadł od tygodnia.

Lahey skończył jeść i dopiero wtedy postanowił im wszystko wyjaśnić.

- Wczoraj, kiedy ktoś był przed domem, postanowiłem przyjrzeć się rodzince Dereka. Poszedłem do ich domu i spojrzałem do środka. I zgadnijcie kogo nie było. Tak, twojego chłopaka, Stilinski.

Stiles pokiwał głową na boki i przeniósł spojrzenie na podłogę.

- To nic nie znaczy.

- A znaczy, bo kilka minut po twoim telefonie był już u siebie.

Brunet zamknął oczy i westchnął cicho. Najpierw umówił go z mężczyzną, a teraz oskarżył o wczorajsze wydarzenie.

- Powiem ci teraz jedno, Lahey. Pierdol się.

Wystawił mu środkowego palca i poszedł do swojego pokoju.

Zły Wilk /sterekOnde as histórias ganham vida. Descobre agora