- Skąd wiedziałeś? - spytałam, kiedy ruszyliśmy dalej.

-Bo Cię... Znam. - zaśmiał się nerwowo i więcej się nie odzywał. 

Nie mam zamiaru pytać go o tą rozmowę. To nie moja sprawa i nie powinnam się w to wtrącać. 

A co jeśli... Nie. Postanowiłam się nie wtrącać, więc tego nie zrobię. 

Po kilku minutach byliśmy na miejscu. 

- Kampi! - krzyknęliśmy oboje, po czym zaczęliśmy się z siebie śmiać. Remek otworzył drzwi i gestem ręki zaprosił mnie do środka. 

Jezu, nie poznaje tego domu. Przez te dwa lata zdążyło się tyle zmienić... 

Z przyzwyczajenia zaczęłam iść do salonu nie czekając na Remka, ale nie ucieszył mnie widok trójki chłopaków siedzących w pomieszczeniu.

- Remek, albo powiesz mi co tu się odpierdziela, albo stąd wychodzę - powiedziałam stanowczo, spoglądając kolejno na Rychlika, Burtona i jeszcze jakiegoś blondyna siedzącego z nimi. 

- Oni chcieli... - Remek na chwilę się zamyślił. -  Chcieli Cię poznać. Zbyt pochopnie Cię ocenili. - oznajmił i zaraz po tym podszedł do mnie Rychlik. Zdjął kaptur z głowy, uśmiechnął się i podał rękę, mówiąc krótkie "cześć". Drugi podszedł Burton. Również się uśmiechnął i podał mi rękę. Na koniec podszedł wysoki blondyn o niebieskich oczach. Przedstawił się jako Szumi. No fajnie, ale ja nie mam ochoty się z nimi zaprzyjaźniać. W dodatku nie wiem co robi tu ten cały Szymon.. 

- Okej, to tylko po to przyszliśmy do Ciebie? - spytałam, a Remek tylko pokiwał głową w odpowiedzi. Niechętnie usiadłam na końcu kanapy i czekałam na rozwój wydarzeń. 

Po chwili obok mnie usiadł Rychlik. Nie przejęłam się tym za bardzo, bo siedziałam w telefonie. 

- Mogę z Tobą porozmawiać? - spytał, na co uniosłam jedną brew do góry. 

Czy on naprawdę zapytał się mnie, czy może ze mną rozmawiać? 

- Zależy o czym - odparłam krótko i oschle. Przez chwilę, między nami była cisza. Zdążyłam się zorientować, że czeka aż odłożę swój telefon i łaskawie się nim zainteresuje. Biedny gimbus potrzebuje więcej uwagi. Żenadix. Nie chętnie odłożyłam urządzenie obok siebie. - No? O czym chcesz pogadać? - spytałam, patrząc mu w oczy. Ciekawe, że próbuje odwrócić wzrok gdzieś indziej, ale nie umiem. Ma takie ładne te oczy.. I nie, nie chcę teraz sobie wmawiać, że muszę ogarnąć dupę i w ogóle "CO JA PIERDZIELE?!" Nie. Ma ładne oczy, nikt mi nie zabroni się na nie patrzeć. Fakajcie się, kurde. 

- Poczekaj, najpierw się Ciebie zapytam, dlaczego się tak we mnie wpatrujesz?.. - lekko się do mnie uśmiechnął, na co się speszyłam. O nie, przecież to on mi może zabronić.. Kurde, wal się Michał! Masz fajne oczy. 

- Twoje oczy... Zresztą nie ważne. To o czym mieliśmy gadać? 

- Chciałem Cię lepiej poznać - oznajmił krótko, patrząc na mnie oczekująco. Aha. Nie no fajnie, teraz udaje miłego, a w szkole o wszystkim zapomni i nadal będzie się zachowywał jak wcześniej... Dobra, zaryzykuje. Pewnie tego pożałuje, ale... YOLO, kurde.

- Okej.. - mruknęłam, rozglądając się po pokoju. Kiedy chciałam już coś mówić dostałam SMS od Remka. Odsunęłam się trochę od Michała i wyświetliłam wiadomość. 

      Remek: "Dezy ze Stuartem powiedzieli, że lepiej będzie pojechać do większego sklepu, niż osiedlowego spożywczaka. Wrócimy za jakieś dwadzieścia minut, nie ruszajcie jeszcze żadnego jedzenia, a tym bardziej piwa, które jest w lodówce xD"

Mam się na coś przygotować?

- To jak? Powiesz coś o sobie? - spytał, przyjaźnie się uśmiechając, na co tylko westchnęłam.

- ..Kiedy chłopcy wyszli? - zignorowałam jego wcześniej zadane pytanie.

- Kiedy obczajałaś mnie na fejsie - odparł, a ja spojrzałam na niego zdezorientowana. Skąd on to wie? - Przypadkiem, bo raczej nie specjalnie polubiłaś mój ostatni post.. - uśmiechnął się do mnie, jakby był szczęśliwy, że to zrobiłam. Czy ja zawsze muszę coś spieprzyć? 

- Co chcesz o mnie wiedzieć? 

- Miałaś kiedyś chłopaka? - Zapytał po chwili ciszy. 

No to teraz dowaliłeś. 

- Nie, a Ty? Miałeś kiedyś dziewczynę? - dziwnie się uśmiechnął, gdy o to zapytałam. 

- Miałem - rzucił krótko, po czym spuścił wzrok.  - Ale były to nic nie warte szmaty.. - dodał po chwili. - Ogólnie nie miałem jakoś najłatwiej w życiu.. - westchnął. - A jak było u Ciebie? 

Dlaczego ja mam mu o tym opowiadać? Ledwo go znam, a mam mu opowiadać o swoim życiu.. 

-Nie mam rodziców. Mama nie żyje, a z ojcem to nawet nie wiem co się stało po moim wyjeździe. MIAŁAM TEGO KUŹWA NIE MÓWIĆ! I weź tu żyj, z kimś takim jak ja. 

- Przepraszam, nie wiedzi... - zaczął się tłumaczyć, ale mu przerwałam. Nie chcę współczucia, było minęło.  

- Przestań pieprzyć, nic się nie stało.. Niektórzy mieli o wiele gorzej... - cicho westchnęłam, ukrywając kosmyk włosów za ucho. - ..Mama przedawkowała tabletki, gdy dowiedziała się o zdradach ojca.. I w wakacje wyprowadziłam się z Karolem tu, do Wodzisławia - zaczęłam opowiadać. - Jakoś po dwóch miesiącach wybrałam się do szkoły i... 

- Poznałaś mnie - dokończył za mnie, uśmiechnięty Remek. Nawet nie usłyszeliśmy jak wchodzili.

- Kiedy tu.. A zresztą, nie ważne - odsunęłam się od Michała. - Co będziecie takiego robić, że kupiliście aż tyle piwa? I jedzenia?  - zmieniłam temat i spojrzałam na dwie siatki pełne zakupów. 

- Będziemy się fajnie bawić. Z Tobą - odparł Remek, szeroko się do mnie uśmiechając. Obaj odłożyli zakupy na podłogę obok i podeszli trochę bliżej. 

Umre. Co on sobie myśli?! Nie rozmawiałam z nim od dwóch lat i tak nagle nie dość, że będę siedzieć u NIEGO w domu, z JEGO kumplami to pewnie najebią się w cztery dupy, a ja będę musiała wracać po nocy do domu.. Ja się wypisuje.

- Wiesz, właśnie mi się przypomniało, że.. Nie posprzątałam pokoju - wymyśliłam szybko, wstając z kanapy i ruszając w stronę drzwi, jednak Remek zagrodził mi sobą przejście.  

Zajebiście.

- Gorszej wymówki nie mogłaś wymyślić? Przecież Ty zawsze masz czysto w pokoju..

Cholera. On ma racje. 

Jak zawsze.

- Nie nakarmiłam chomika?..

- Nie istniejącego chomika?

- Skąd wiesz, że go sobie nie kupiłam?

- Wymyślając to chyba zapomniałaś, że masz na nie uczulenie - skrzyżował ręce na klatce piersiowej, patrząc na mnie ze zwycięskim uśmieszkiem na twarzy. 

Dlaczego ja jestem taka głupia? PRZECIEŻ ON WIE O MNIE WSZYSTKO!

- Siadaj sobie tutaj - Szumi poklepał ręką, wskazując miejsce obok niego. Zrezygnowana usiadłam tam, głośno wzdychając. 

Może nie będzie aż tak źle?


toxic //reZigiuszWhere stories live. Discover now