34. Dopóki Chen nie powie prawdy

Zacznij od początku
                                    

-On naprawdę jest miękki, Baek - zapewnił, ale jego spojrzenie mówiło co innego.  W głowie bruneta zapaliła się czerwona lampka, ale starał nie pokazać tego po sobie. Miał zamiar powiedzieć mu o akcji z Jiyongiem. Oczywiście z pominięciem powodu, dla którego został zaatakowany. Jednak przez niejasne zachowanie Kima postanowił się z tym wstrzymać.
-Rozmawiałeś z kimś o tym? - spytał z troską, na co Chen niechętnie pokiwał przecząco głową. - A nie myślałeś o tym? - Jongdae powtórzył ruch. - Nawet nie mówię o kimś dorosłym, chociaż uważam, że powinieneś to zrobić. Nauczyciele wiedzą tylko o tej jednej akcji, ale ja doskonale wiem, że tego było...

-Przestań - jęknął błagalnie Kim. Baekhyun nie znał się na psychologii i nie miał pojęcia jak poprawnie postępować w takich sytuacjach. Czuł, że chłopak ma problem, ale jednocześnie nie wiedział co zrobi Minseok, gdy go wsypie. W jego oczach nie był taki ,,miękki", skoro nie miał oporów przed uderzeniem Jiyonga (co akurat było do zrozumienia), a siniak Chena też nie wziął się znikąd.
No i ta ich wczorajsza rozmowa. Xiu twierdził, że Baek ,,nie miał o niczym pojęcia", więc może faktycznie nie powinien się wtrącać? Zawsze była też szansa, że jeśli popracuje nad Chenem to sam mu wszystko wyśpiewa. Postanowił, że tak właśnie zrobi i dopiero mając większą wiedzę na ten temat, uzna czy warto interweniować.

-Czy nie obiecałeś mi, że jak tylko podniesie na ciebie rękę to z krzykiem pobiegniesz do nauczycieli? - przypomniał. Jongdae natychmiast przybrał zamkniętą postawę ciała. Zgarbił się, założył ręce na piersi i skrzyżował nogi. 

-To był wypadek, nie zrobił tego specjalnie - mruknął. Byun jednak nie miał zamiaru w to wierzyć, ale wiedział, że nie ma sensu naciskać. Im bardziej by to robił, tym przyjaciel bardziej by kłamał. 
-No dobra - westchnął - ale pamiętaj, że zawsze masz mnie i możesz powiedzieć mi wszystko. - Uśmiechnął się delikatnie, na co Chen odpowiedział tym samym.

-To samo tyczy się ciebie. Nie zapominaj o mnie. - Baek czuł, że się rozpływa pod uroczym spojrzeniem chłopaka. Zaraz jednak Jongdae postanowił to zepsuć udając odruch wymiotny. - A tak na poważnie to wiem, że coś się dzieje - oznajmił co zbiło Baekhyuna z tropu. Miał nadzieję, że nie widać po nim jak bardzo go to zestresowało. W końcu tylko jedno ,,coś" się w jego życiu działo.
-Co masz na myśli? - Jego głos nie zadrżał tak bardzo jak się tego spodziewał.

- Za każdym razem, gdy w naszą stronę zbliża się jakiś nauczyciel, wyglądasz jakbyś zobaczył ducha. Aż tak się ich boisz? - zachichotał, ale Byunowi wcale nie był do śmiechu.
Na szczęście był całkiem niezły w wymyślaniu kolejnych bajeczek na poczekaniu.

-Boję się, że usłyszę od nich, że uznali mnie za geniusza, który idealnie wpasuje się w ich zajęcia dodatkowe albo wygrałem jakiś durny konkurs. -Jongdae rozbawiony pokręcił głową.

 I jak niby on miał oczekiwać szczerości od kogokolwiek?
***
-Nie chcę tam wchodzić - Baekhyun był bliski płaczu, ale Chen to nie ruszało.
Stali właśnie przed salą matematyczną, gdzie minutę wcześniej rozpoczęły się zajęcia dodatkowe prowadzone przez pana Kima. Jongdae domyślał się, że przyjaciel będzie próbował z nich zwiać, więc postanowił, że osobiście dopilnuje, aby się na nich znalazł. 
-Pamiętaj, zadaję się z tobą. Jeśli go wkurzysz to może odbić się również na mnie. - Od początku nie ukrywał, że jego intencje nie są czysto przyjacielskie. W końcu normalnie nie życzyłby nikomu dodatkowych lekcji matematyki. - Zrób to dla mnie. Fighting! - Nie czekał aż Baek znów zacznie się buntować. Otworzył drzwi i wepchnął tam chłopaka. 
-Przepraszam za spóźnienie! - krzyknął trochę zbyt gwałtownie, co spowodowało śmiech wśród uczniów. 

-Spokojnie Baekhyun, to nie lekcja. - Pan Junmyeon miał łagodny wyraz twarzy i wyglądał dużo przyjaźniej. Nastolatek rozejrzał się po klasie. Wszyscy wydawali się być tacy wyciszeni i rozluźnieni. Po krótkim momencie, jemu również zaczęła się udzielać ta atmosfera. Skierował się do wolnego miejsca, gdy zorientował się, że znajduje się ona zaraz przed ławką, w której siedział Minseok. Na widok starszego, poczuł, że wszystkie pozytywne uczucia, wyparowują z niego w ciągu sekundy. Chciał już się wycofać, ale w ostatniej chwili przyszedł mu do głowy pewien pomysł. Dopóki Chen nie powie mu całej prawdy, on będzie jej szukał na własną rękę. Uśmiechnął się do Kima, modląc się, aby Jongdae nie wpadł nigdy na taki sam pomysł w stosunku do niego. 

-Czy mogę usiąść z tobą? - powiedział na tyle głośno, żeby wszyscy usłyszeli. W takiej sytuacji przecież nie mógłby mu odmówić. Poczuł, że kilka osób, w tym nauczyciel, spojrzeli w ich kierunku. Zdezorientowany chłopak przytaknął i podniósł swój plecak z krzesła, aby Baek mógł zająć miejsce. - Dzień dobry Xiuminnie - wyszeptał. 


_____________________________-
Hejcia, znowu nocny rozdział, eh

Może nie jest jakiś wybitny i przepełniony dramatyczną akcją, ale jest moim skarbeczkiem, bo pisałam go z nie najlepszym samopoczuciem i pomógł mi się oderwać od użalania nad sobą :D
W ogóle to #158 w fanfiction!

Naprawdę ciekawi mnie od czego to zależy :I


No i wiecie co? Jutro szkoła! Hahahaha
(Możecie mnie zabić, ale przypominanie o niej ludziom, to moje ulubione zajęcie ostatnio XDD)

Dobra już nie przedłużam, bo i tak pewnie tego nikt nie czyta XDD

Do następnego,

xoxo

The Teacher ThingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz