34.

9.7K 476 73
                                    

Kiedy doszłam do Starbucks'a od razu zauważyłam uśmiechającego się w moją stronę Cody'ego, ale widziałam w jego oczach zmartwienie. Uśmiechnęłam się do niego szczerze i przywitałam się z nim.

- To o czym chciałeś pogadać? - spytałam.

- Wiesz Emi, ostatnio mogłem zauważyć, że się do siebie zbliżyliśmy. To znaczy nie, że proponuję ci związek. Nic z tych rzeczy. Wiem, że mogę Ci ufać , i że zawsze mogę na Tobie polegać. - Cody zatrzymał się w mówieniu i wziął głęboki oddech. Powoli zaczynałam się stresować. - Więc... wykryto u mnie białaczkę.

Nagle serce dosłownie stanęło mi w miejscu. Łzy zaczęły mi napływać do oczu, ale nie powstrzymywałam ich nawet. Cody'emu rownież zaczęły spływać łzy po policzkach. Podeszłam do niego i przytuliłam go jak najmocniej potrafię. Kocham go bardzo, jak własnego brata.

- Ja się po prostu boję. - wyszlochał. Pierwszy raz widziałam, żeby chłopak tak płakał. Poczułam jak jeszcze mocniej mnie przyciąga do siebie.

- Cody, będę cały czas z tobą. Musisz przede wszystkim walczyć! Boże...

- Nie dam rady, pewnie umrę! - wykrzyczał.

- Kurwa nawet tak nie gadaj. Wszystko będzie dobrze! Będziesz żył, rozumiesz?! Cała klasa, wszyscy znajomi będą z tobą. Cody, zaufaj mi! Będzie wszystko okej, tak?

- T-tak... Dziękuję.

Westchnęłam głęboko i wtuliłam się w przyjaciela. Dlaczego akurat jego musiało to spotkać?! On na to nie zasługuje. Jest cudownym, dobrym i przyjacielskim chłopakiem. Przecież on może nawet umrzeć! Kurwa co ja gadam! On musi żyć! Okej Emily, spokojnie. Wszystko będzie dobrze, Cody wyzdrowieje i będzie wszystko tak jak dawniej. Musi tak być.

Po jeszcze godzinnej rozmowie (już bez płaczu) pożegnałam się z Cody'm i poszłam do domu. Ponieważ była już godzina 21.30 wzięłam długą kąpiel z bąbelkami i ubrałam się w przytulną piżamę. Dopiero teraz spostrzegłam, że nie ma w domu Josh'a jak i Jake'a. Wydawało mi się to dziwne, ale szybko przestałam o tym myślec i weszłam pod kołdrę. Po chwili zasnęłam.

Josh

Kiedy Emi nie było, Jake zaproponował, abyśmy poszli do jakiegoś klubu się trochę rozerwać. Pomyślałem, że czemu nie, więc od razu przyjąłem propozycję. Do zaplanowanego miejsca dotarliśmy o godzinie 20.00. Weszliśmy do budynku i od razu pokierowaliśmy się do baru. Wypiliśmy po drinku, potem kolejny i jeszcze kilka shotów. Czułem już, że jestem nieźle wcięty. Z resztą tak samo jak Jake. Podeszliśmy do jednej z lóż, gdzie siedziały dziewczyny. Zauważyłem, że już od jakiegoś czasu mają nas na oku. Usiadłem obok blondynki. Pogadaliśmy sobie trochę, ale tak naprawdę to nie była rozmowa tylko pojedyńcze słowa i namiętne pocałunki. W końcu pociągnęła mnie gdzieś za sobą i nagle znaleźliśmy się w damskiej toalecie. Po chwili wyszło co wyszło. Po prostu ją przeleciałem. Pózniej wróciłem do Jake'a i powiedziałem mu, że musimy już wracać, poza tym jest już późno. Kiedy wróciłem do domu, zrzuciłem z siebie ubrania i położyłem się od razu do łóżka.

~~~
Jake! Jak możesz! YSZ TY!

4 dni bez rozdziału!!! Ajm sory 😁
Mam nadzieje, że wybaczycie hyhy
Tak w ogóle chce Wam bardzo podziękować za 38 tysięcy (jak nie 39!) i 2 tysiące gwiazdek. No wow jesteście niesamowici. Od razu mam lepszy dzień kiedy wchodzę na wattpada i widzę tyle powiadomień i nowych wyświetleń! Jesteście super!!  💓💥

Jesteś tylko moja księżniczko Where stories live. Discover now