Rozdział 22

537 55 0
                                    

Znalazłem się, jak zapewne się domyślacie, w podziemnym królestwie mojego ojca. Przynajmniej tak mi sie wydawało bo dziwnie znajoma aura otaczała to pomieszczenie. Jednak dane mi było przekonać się, że bardzo się pomyliłem.

-Witaj Nico- usłyszałem gdzieś przed sobą spokojny, głęboki, lekko wibrujący, męski głos.

-Kim jesteś?- niespokojny zapytałem nerwowo kręcąc głową.

-Twoim koszmarem- cichy szept rozległ się tuż obok mojego ucha. Machnąłem ręką by wyczuć kto mówi jednak nje poczułem niczyjej obecności.

-Nie jesteś Kupidynem- niestety miałem okazje go spotkać i wolałbym nie narażać się na powtórkę bo wyszedłem z niego jeszcze bardziej zagubiony i umęczony, a co gorsza, Jason dowiedział się o moich uczuciach do Percy'ego.

-Zgaduj dalej- tym razem głos dochodził zza mnie więc szybko się odwróciłem.- Oh jak łatwo Cię oszukać.

Melodyjny śmiech odbił się echem przez co przekonałem się, że byłem w bardzo dużym pomieszczeniu.

-Kim jesteś?- wydyszałem a oddech przyśpieszył mi jeszcze bardziej. Świst dobiegł moich uszu. Szybko sięgnąłem do pasa po mój stygijski miecz.

-Na ślepo nic nie zdziałasz Nico- znów rozległ się śmiech i świst. Zostałem szybko powalony na ziemię i pare razy kopnięty. Myśl, że jestem cały obolały i bezbronny pozwoliła mojemu ciału osunąć się w ramiona Morfeusza. Bardzo brakowało mi snu ale nigdy się nie spodziewałem, że mogę zasnąć nawet podczas walki.

...........

Po dlugiej nieobecnosci przedstawiam kolejny rozdzil :) milego czytania. Komentarze mile widzianie.

Przestanę KochaćWhere stories live. Discover now