Rozdział 15

744 75 22
                                    

Nie wiem ile czasu byłem w tym transie, jednak ocknąłem się w pełni świadomy przez uderzenie całym swoim ciałem w coś zimnego i bezczelnie sypkiego. Nic mnie nie rozbolało. A więc tak czuje się duch... Słyszałem tylko cichy szum jakby spokojnego strumyczka. Otworzyłem oczy. Ciemność... Kto by się spodziewał, że ślepy nic nie zobaczy? Zacisnąłem więc spowrotem oczy i westchnąłem rozluźniając się bo byłem bardzo spięty. Potrzebowałem chyba tego spokoju.

-Nico?- znajomy, męski głos rozbrzmiał w moim uszach. Gdzie ja go już słyszałem? Nie trudziłem się jednak z próbowaniem rozpoznania go bo byłem zbyt zmęczony.

-Nico?- powtórzył głos.

-Leo?- wyszeptałem, to chyba był on. Ale jak? On przecież miał nie żyć.

-Widzę książe skojarzył- zaśmiał się a ja mimo wolnie uniosłem lekko konciki ust by zaraz je opuścić. Dopiero teraz poczułem okropny ból.

-Spadłeś kilka godzin temu, bałem się ciebie ruszyć, wybacz- mówił powoli pomagając mi się choć trochę podnieść. Jednak gdy syknąłem z bólu oparł mnie o siebie i trzymał, czułem jego dłonie na sobie.

-Gdzie jestem?- oparłem się mimo, że nie przepadam za dotykiem.

-Witaj na wyspie Kalypso- powiedział.- Chociaż teraz to już chyba na wyspie Leona, bo owej piękności już tu nie ma. Możesz wstać?

-Czemu jej nie ma?- olałem jego pytanie.

-Nie chcę o tym rozmawiać- dobry humor natychmiast go opuścił i jego głos diametralnie się zmienił, zdenerwował się. Czyżby miał coś na sumieniu?- Potrafisz wstać? Nie ślepi cię słońce?

-Jestem ślepy idioto- wysyczałem odtrącając jego dłonie i wstając.

-Oh, wybacz- wziął mnie pod ramię i zaczął gdzieś ciągnąć. Po czasie pchnął mnie na coś a ja momentalnie się uspokoiłem. Było mi wygodnie jak nigdy wcześniej. Rozłożyłem się więc jak gdyby nigdy nic.

-Po co tu w ogóle jestem? Umarłem?- zapytałem.

-Na tę wyspę trafiają herosi, których trzeba wyleczyć i w których właścicielka, teraz właściciel, mógłby się zakochać. To drugie to taka kara dla właściciela, bo....

-Znam te opowieść, przypomnę Ci, że też jestem herosem i jestem dużo starszy niż ci się wydaje- warknąłem układając wygodniej głowę.

-Pytałeś to odpowiadam- westchnął i poczułem jak kładzie się obok mnie.

-Ej- warknąłem i przesunąłem się od niego, pożałowałem bo natychmiast spadłem, a raczej spadłbym bo silne ramie kolegi objęło mnie szybko i wciągnęło spowrotem.

-Co ty robisz?- zacisnąłem zęby zdenerwowany.

-Leżę obok ciebie- ta szczerość. Złość wezbrała we mnie mocno i zabulgotała niczym gotowa do wytrysku lawa.*

..............

*zdaje sb sprawe co niektorzy sobie pomysleli xD

Mam nadzieje ze rozdzial spoko i ze cieszycie sir z wprowadzenia Lea i smierci Kalypso :-3 w nastepnym rozdziale moze sie wiecej wydarzyc

Przestanę KochaćWhere stories live. Discover now