2.017

345 21 0
                                    

-Koniec tego dobrego!! warknął Louis zatrzaskując za sobą drzwi.
-Co robisz? Zapytałam lekko zmieszana... mężczyzna podszedł do mnie i zaczął całować. Brutalnie, nachalnie i nawet nie przestawał na choćby sekundę żeby złapać oddech. W tym momencie nie myślałam o niczym jak właśnie o Lou. Chciałam żeby te chwile spędzone we dwoje trwały wiecznie.
-Kocham Cię...
-Wiem, powiedziałam tylko i rozpięłam jego pasek od spodni.
-Bez żadnej gry wstępnej? zapytał uśmiechając się
-Loui... spojrzałam na niego lekko rumieniąc się.
-Kochanie jak tak się rumienisz jeszcze bardziej mnie pociągasz... powiedział, a ja kazałam mu usiąść. Spojrzałam w jego niebieskie oczy i lekko przegryzłam wargę. Ok spróbuję powiedziała moją podświadomość. Szarpnęłam mocno za materiał spodni Lou.
-Spokojnie kochanie, połóż się... powiedział
-Nie! postawiłam mu się, zdjęłam jego spodnie wraz z bokserkami.
-Skarb... przerwałam mu, klęknęłam przed nim i ujęłam
w dłoń jego penisa.
-Cicho... powiedziałam tylko, poruszyłam delikatnie dłonią po całej długości jego penisa.
-Jesteś tego pewna? zapytał trzymając mnie za ramiona. Nie odpowiedziałam nachyliłam się nad członkiem Loui i delikatnie ujęłam go w usta. Ssąc i zasysając powietrze tak by dać niebieskookiemu jak najwięcej przyjemności. Spojrzałam na Tomlinsona który delikatnie przymknął oczy i wydawał ze swoich jakże idealnych ust ciche dźwięki rozkoszy. Spróbowałam wziąć całego, ale był za duży. Części której nie mogłam dostać ustami, głaskałam dłonią. Cichutko mrucząc co jakiś czas.
-Dar...  jego głos się łamał. Jego biodra z każdym moim ruchem wychodziły mi na przeciw. Było to dziwne odczucie bo w tej chwili zaczął "pieprzyć" moje usta.
-Darcy? jeśli... przerwałam mu, przyśpieszając moje ruchy...kocha...Kochan...
-Podoba Ci się? Zapytałam Cicho przerywając na chwilę
-Dar, prz... kochanie jeśli nie przest...aniesz... dojd..ę... w twoich.... Nie miałam nawet myśli żeby przerwać, przyśpieszyłam swoje ruchy. I po chwili poczułam, ciepłą lepką ciecz. Oderwałam się od mężczyzny i przełknęłam wszystko. Louis spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się. 

-Przepraszam jeśli zrobiłam coś źle... wyszeptałam podnosząc się z kolan i siadając na łóżku. 

-O czym ty mówisz to było coś wspaniałego... powiedział i pocałował mnie... teraz wiem jak smakuję, zaśmiał się zdejmując ze mnie dolną część bielizny. 

-Idziemy spać? zapytałam kładąc się wygodnie

-Kochanie chyba wiszę ci idealny orgazm... powiedział całując mój brzuch

-Jestem zmęczona... mruknęłam tylko. Wiem, wiem jestem z Louisem już jakiś czas ale nigdy nie uprawialiśmy sexu oralnego. I na razie ja nie pozwolę mu na to... połóż się koło mnie, szepnęłam próbując wydostać się z jego uścisku.

-5 minut i pójdziesz spać kochanie... mruknął zjeżdżając swoimi ustami do mojej kobiecości.

-Nie rób tego... powiedziałam, podnosząc się.

-Dlaczego? zapytał zdziwiony

-Nie chcę...

-Kochanie to nic złego przecież... mruknął i położył mnie ponownie na łóżku... zrelaksuj się... wrócił do mojego brzucha, całując go i lekko podgryzając... boisz się czegoś? zapytał gdy jego język był już we mnie.

-Nie po... och... z moich ust wydobył się niekontrolowany dźwięk...  nie... chciała... boże, nie mogłam już się kontrolować. To co robił Louis było tak wspaniałym odczuciem.  Mężczyzna przyśpieszył swoje ruchy, powodując u mnie szybki orgazm. 

-Mówiłem kochanie o 5 minutach... zaśmiał się składając pocałunki na moich udach.

-Przepraszam, wydukałam cała zarumieniona

-Nic się nie stało, popracujemy nad czasem... podniósł się i złożył delikatny pocałunek na moich ustach... teraz możemy iść spać, powiedział i przykrył mnie jedwabną pościelą. Przytuliłam się szybko do niego i ze wstydem wymalowanym na twarzy zasnęłam. 



SMS L.T Where stories live. Discover now