Rozdział 16

Mulai dari awal
                                    

Nagle zdażył się cud, bo w oddali zobaczyłem swojego drucha, Arogha. Nie zwarzając na kierowcę, wyleciałem z auta i na skrzydłach podleciałem do smoka, by następnie złapać się jego karku i jak najszybciej stąd odlecieć.
Jednak najdziwniejsze było to, że gdy odlatywałem, zauważyłem jak dwójka moich brutalnych towarzyszy z auta, powstrzymywała resztę przed lotem za mną... Nie wierzę, czyli jednak byli po mojej stronie od początku.

Karen

"Ostatnie co usłyszałam, to jakiś krzyk, wypełniony smutkiem, utratą i... Miłością. Do kogo...? Kolejny ból głowy dał o sobie znać i w tym samym momencie, doszły do mnie czyjeś spokojne słowa:

- Nie zapominaj... Zapamiętaj jego głos, zapach... Twoje serce go odnajdzie... Przecież złożyłaś obietnicę..."

Ale chwila... Kogo mam nie zapominać i jaką obietnicę?!
Jednak te słowa zostawiły po sobie znak, coś jest na rzeczy, gdyż nie powinno zapominać się od tak, co robiło się przed snem, prawda?

Stałam po środku... Niczego. Było ciemno i nic więcej nie było widać. Ucieszyłam się chociaż z faktu, że stoje na czymś przyzwoitym. Twarde i krzywe... Hmm, pochyliłam się a moje palce napotkały chropowatą powierzchnię... O co chodzi? Dawno ludzie przestali robić takie wykładziny.
Nagle oślepiło mnie jasne światło. Zmrużyłam oczy, gdyż przyzwyczaiłam się do ciemności i wtedy usłyszałam ten głos. Głos, który słyszałam, gdy usypiałam, głos, który wywołuje u mnie gęstą skórkę, chodź nie jest zły.

- Co pamiętasz, Karen? - odwróciłam się w stronę, z której wydawało mi się, że dochodził głos i ujrzałam piękną młodą kobietę, mogłaby być moją matką, gdyby nie fakt, że już ją mam.

- Kim jesteś? - Spytałam, na co kobieta się skrzywiła.

- To nie tak miało być... Bardzo ciebie przepraszam, kochana. Chciałam byś żyła szczęsliwa, w normalnej rodzinie a gdy w końcu mnie potrzebowałaś, gdy napadli na was, nie mogłam cię uratować. Wybacz mi... Ja i ojciec...

- Stop! Kim ty jesteś, że takie bzdury gadasz? Ty i ojciec? Mój ojciec nie żyje a matkę mam! - gotowałam się w środku.

- Czyli jednak zapomniałaś... - westchnęła - Pewnie zastanawiasz się, o co chodzi, że nie przypominasz sobie ostatnich dni... Otuż jesteś moją córką, najpotężniejszegi anioła jeźdźca oraz twojego ojca, Riviera, potężnego upadłego anioła. Uwierz mi, nie jesteś bezpieczna i za wszelką cene musisz poznać przepowiednie. Tylko ty możesz uratować świat przed zagładą.

Nie chciałam tego słuchać, to są jakieś bzdury! Ta kobieta kłamie, jednak nie mogłam powstrzymać się od nurtującego mnie pytania.

- Wy... Nie żyjecie? - kobieta uśmiechnęła się delikatnie.

- Nie, skądże. Żyjemy. Jednak zostaliśmy uwięzieni... Ale to nie twój problem. Skup się na przepowiedni...
Och i nie zapomnij, słuchaj swego serca, może mózg został wykiwany, jednak twoje serce bije własnym rytmem, rytmem miłości...

Z tymi słowami kobieta zniknęła a ja stałam znów w ciemnościach. Nagle podłoga podemnł zaczęła się poruszać i moim oczom ukazała się wielka smocza głowa. Pisnęłam ze strachu, to jest smok!
Nagle jego zielone oczy zwróciły się w moją stronę a ja oniemiałam.

Pociągnął mnie nurt ich zielonego koloru, wydawało mi się, jakbym mogła rozpuścić się od samego patrzenia na nie. Nagle po moim ciele przeszło milion dreszczy a w powietrzu usłyszałam głebokie słowa, dochodzące z wnętrza smoka.

- Świat pogrąży się w rozpaczy,
Zdoła go uratować jedynie córka obu najpotężniejszych krwi,
Oraz dziedzic upadłych.
Złamią wszystkie prawa...
Ona zapadnie w sen,
pogrążona w wiecznym kłamstwie,
Oszukana, zapomniana.
Jedynie prawdziwa,
chodź zakazana miłość,
Zdoła ją ocucić.
Uda mu się przezwyciężyć pamięć?
Zerwą sie burze,
zdrada za zdradą,
tylko jej wybór
może zmienić wszystko.

Ostatnie wypowiedziane słowo wywołało mętlik w mojej głowie, która nagle zaczęła niemiłosiernie boleć. Zaraz po tym leżałam na smoku jak placek, wchłaniając każdym oddechem, uderzeniem serca, tamtą chwilę.
W pewnym momencie wszystko zniknęło, zostało tylko przyjemne mrowienie na plecach, ramionach i w sercu...

-----------------------------------------------
Witajcie! :3
Może tak na początek, podziękujcie Wiktorii (angela1617)  bez której nie powstał by ten rozdział w tak krótkim czasie.
Truła mi i marudziła...  A że mam mało cierpliwości... To jest! ;D
Ma być duużo komentarzy i gwiazdek :3 gdyż dużo poświęciłam, by powstał ten rozdział xd

Więc mamy naszą przepowiednię :)
Szczerze, jestem z niej zadowolona, wyszła mi xd

Czy Aiden zdoła ją uratować...? A może będę taka wredna i ją uśmierce o.o
Komentujcie! ;)

Jeźdźcy Smoków (trwa korekta)Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang