Rozdział 21

1.7K 168 16
                                    

Na początku, chciałam was poinformować, że dziś, w ten jakże przepiękny deszczowy dzień xD spotkały sił dwie autorki książek fantasy, które na pewno znacie ^^
Dzięki angela1617 (autorka "Łowców Smoków" oraz "Tej Nowej" i "Ściganej") za świetne spotkanie xD Trza to powtórzyć!! hehe ;D masz świetnych, dziwnych znajomych xD ale są fajni 😀 :)

/tutaj nasze wspaniałe zdj. W deszczu :D ja po prawej, Wiktoria po lewej/

 W deszczu :D ja po prawej, Wiktoria po lewej/

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Karen

Siedziałam na tym przeklętym krześle, czekając na nieuniknione i w między czasie przyglądając się zadowolonej z tego działania kobiety. Jedyne czego dowiedziałam się w ostatnich dniach swojego życia, to to, że nie żyję w normalnym świecie, już zdołałam się o tym przekonać, gdyż kobieta, która coś przed chwilą mi odebrała, stała na środku pokoju i tworzyła ogniste kule, widać, że ją to bawi. Ja natomiast siedziałam już z obojętną miną, nic już mnie nie zaskoczy, tyle wydarzyło się przez ten tydzień... Wiem, że nie byłam normalna, zanim straciłam pamięć, po prostu to wiem, teraz wierzę, tej kobiecie ze snu, mówiła, że jest moją matką, że nie mogę umrzeć, zapomnieć. Wspomniała coś... Że serce nigdy nie zapomni. Czy to prawda?

- Jakieś ostatnie słowa, przed śmiercią? - Powiedziała kpiąc ze mnie. W jej dłoni pojawił się ognik, który po chwili obejmował ją całą, dosłownie, paliła się! Natomiast nad nią wznosiła się ciemna łuna, to chyba źle świadczy.
Wykonałam jeden drżący oddech, po czym spojrzałam jej głęboko w oczy, czułam, jakbym przewiercała ją spojrzeniem. - tak więc żegnaj. - zarechotała a ja ciągle uparcie się na nią patrząc, czekałam i czekałam, jednak nic nie nadchodziło i powoli zaczynałam się irytować, wiem że to głupie, czekać na własną śmierć, ale postawcie się w mojej sytuacji, związana do metalowego krzesła, bez sił...

- Długo jeszcze? Pośpiesz się bo nie mam czasu... Rozumiesz? Co z tobą jest nie tak?! - spytałam beznamiętnie, na co kobieta wyszczerzyła oczy.

- Coś ty do cholery zrobiła?! Czemu żyjesz! - krzyknęła z furią w oczach, mocno się wkurzyła...

- O co ci kobieto chodzi? To ty mnie uwięziłaś i masz zamiar zabić, nie ja!

- Odebrałam ci moce i nawet bez nich, nie mogę cię zabić! Kim ty jesteś, do cholery jasnej?!

- Skąd mam wiedzieć? Odebrałaś mi wspomnienia wariatko! Skleroza na starość się pojawia, co? - prychnęłam i już pewniejsza zaszczyciłam ją swym spojrzeniem. W jej oczach dostrzegłam jakiś przebłysk emocji, jednak były zbyt małe, bym mogła je odczytać. Jednak nagle wpadłam na samobójczy plan...

Moje ręce same w sobie zaczęły się nagrzewać, dosłownie czułam, jak bije od nich ciepło, po chwili moje ręce zostały oswobodzone, przez stopniały metal i bez wachania wygięłam taki sam pasek na talii, oraz zdjęłam kask z głowy, kobieta cały czas stała i się na mnie patrzyła, sama byłam ciekawa, jak to robię, jednak działałam instynktownie, nie myślałam, tylko działałam.

Jeźdźcy Smoków (trwa korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz