Rozdział dwudziesty dziewiąty

2.1K 144 4
                                    

Więc jak pokażcie swoją aktywność, to dziś będzie next.

- Justin! - Krzyknęłam za chłopakiem który nagle zniknął mi z oczu.

Wstałam od stolika i bezradnie spojrzałam na mamę chłopaka, która tylko wzruszyła ramionami.

- Panie Bieber? - Powiedziałam w kierunku mężczyzny, który wstał również od stołu i złapał mnie za ramię, odprowadzając mnie na bok. - Kto to jest, o co tu chodzi?

- Więc Dhalia... to jest Charlie, najlepsza przyjaciółka panny młodej a także była miłość Justina. Jus naprawdę źle wspomina ich związek, to była jego pierwsza poważna dziewczyna która niezbyt dobrze go potraktowała. - Powiedział patrząc na mnie skupionym wzrokiem. Przytaknęłam przygryzając wargę.

- Rozumiem. To ja do niego pójdę. -  Powiedziałam delikatnie uśmiechając się do mężczyzny.

Po cichu ruszyłam w kierunku domu. Więc Justin miał kiedyś dziewczynę... która go zraniła... to pewnie dlatego jest taki w stosunku do dziewczyn. Westchnęłam wchodząc do budynku.

-  Cześć. - Usłyszałam znowu ten głos. Zamknęłam delikatnie drzwi i odwróciłam się do dziewczyny. Rozejrzalam się po pomieszczeniu, by upewnić się, że mówiła do mnie. - Ty jesteś dziewczyną Justina?

- Uhmm... nie... jesteśmy tylko przyjaciółmi. - Powiedziałam nieśmiało spoglądając na nią. Była ładna, muszę przyznać.

- Ufff! - Krzyknęła wyrzucając dłonie w powietrze. Zmarszczyłam czoło nie wiedząc o co jej chodzi. - Więc Justin jest wolny. - Powiedziała uśmiechając się. Zaraz, zaraz... ten uśmiech wyglądał dziwnie co najmniej. 

- Taa... - Powiedziałam spoglądając na swoje buty.

- Ach, gdzie moje maniery? Jestem Charlie, pierwsza miłość Justina! - Powiedziała chichocząc. 
- Dhalia. Wiesz miło było Cię poznać, chętnie porozmawiałabym z Tobą dłużej, ale przyjaciel mnie potrzebuje. - Mruknęłam wymijając blondynkę. Wchodząc po schodach myślałam o jej radości, na wieść o tym, że Justin jest singlem. Nie jesteśmy parą, to prawda, ale poczułam delikatne ukłucie w sercu, gdy uświadomiłam sobie, że mógłby z kimś być. Otworzyłam po cichu drzwi do pokoju i przekroczyłam jego próg. Na łóżku leżał Justin, oglądając telewizję. Udawał, że nie widzi mojej obecności. Podeszłam do łóżka i usiadłam obok niego. Przejechałam dłonią po jego ręce.

- Justin... - Mruknęłam. Chłopak nawet na mnie nie spojrzał. - Justin mów do mnie. - Powiedziałam oblizując wargi. Mój kochany przyjaciel odwrócił się w drugą stronę. Potrzęsnęłam nim lekko poddenerwowana.

- Cholera, Justin! Jesteś tutaj ze mną, nie z tą dziewczyną! I naprawdę nie wiem co okrutnego ona Ci zrobiła, ale dlaczego olewasz mnie?! - Krzyknęłam patrząc na niego. - Nie odrzucaj mnie... przecież nic nie zawiniłam... nie jestem tą Charlie... - Powiedziałam cicho a po moich policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy. Czułam się bezradna, wiedząc, że mój przyjaciel cierpi i nawet nie chce mojej pomocy.

~~~

Okej, Więc ja nadrabiam moja nieobecność. Prosiłabym także o zajrzenie do mojej nowej książki, pojawił się pierwszy rozdział.

White birdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz