Rozdział dwudziesty piąty

2.2K 154 14
                                    

15 gwiazdek i 10 komentarzy next

NIESPRAWDZALAM ROZDZIAŁU

Wstałam wcześnie rano i ruszyłam do toalety. Jessica smacznie spała, więc starałam się zbytnio nie hałasować. Wzięłam poranny prysznic, otuliłam swoje ciało puchatym ręcznikiem a na włosy założyłam turban.

Usiadłam na łóżku i spojrzałam w okno. Była godzina 7.30, dzień w Miami dopiero się zaczynał. Przyciągnęłam się i uśmiechnęłam. Jednak po chwili uśmiech z mojej znikł. Przypomniała mi się wczorajsza sytuacja i to, że nawet się nie upewniłam czy wujek bezpiecznie wrócił do domu. Zeskoczyłam z łóżka i wróciłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie ręcznik, po czym ubrałam czarne szorty z przetarciami i szarą bluzę z kapturem. Związałam włosy i nie robiąc makijażu wyszłam z pokoju.

Podeszłam pod pokój Justina i cicho zapukałam do drzwi. Nie usłyszałam odzewu, więc powtórzyłam czynność.

- Justin... - Jeknęłam opierając się o ścianę. Wtedy usłyszałam zgrzyt zamka do drzwi i moje oczy momentalnie się rozszerzyły.

- Justin! - Krzyknęłam wpadając do jego pokoju. - Co z wujkiem? - Spytałam opadając na kanapę.

- Twój wujek wrócił już do Kanady. - Powiedział ledwo na mnie spoglądając. Odetchnęłam z ulgą i spojrzałam na chłopaka. - Po prostu Twój wujek spieprzył sprawę. Dał im wolność i dlatego dzisiaj wylatujemy. To nie jest bezpieczne miejsce dla Ciebie. - Powiedział kierując się do toalety. - Idź się spakuj.

Wzruszyłam ramionami i wróciłam do swojego pokoju. Wyciągnęłam walizkę i zaczęłam wrzucać do niej ubrania. Przysięgam, że zapomniałam o śpiącej Jess.

- Daaaal, musisz tak hałasować? - Mruknęła dziewczyna przekręcając się na łóżku.

- Przepraszam. - Powiedziałam przygryzając dolną wargę. - Dzisiaj wracamy, jesteś spakowana?

- Uhyymmn, daj mi spać.

Zaśmiałam się i wróciłam do poprzedniej czynności. Gdy skończyłam postanowiłam iść coś zjeść. Wstałam z dywanu i udałam się do windy.

- Przez Ciebie musimy wracać. - Usłyszałam znajomy głos i spojrzałam na przeglądającą się w lustrze dziewczynę.

- Cholera, Olivia, jak ja się za Tobą stęskniłam. - Powiedziałam sarkastycznie. Dziewczyna spojrzała na mnie zabójczo.

- Bieber już Cię zaliczył? - Spytała układając usta w dziubek. Zaśmiałam się nerwowo.

- Olivia, tylko Ty chodzisz do łóżka na pierwszym spotkaniu. - Powiedziałam wychodząc z windy.

Ruszyłam w kierunku stołówki i  złapałam się za brzuch, który wydał z siebie dźwięk na widok dużej ilości jedzenia. Wzięłam sobie płatki cynamonowe z mlekiem i usiadłam przy stoliku. Jadłam w milczeniu obserwując ludzi z mojej szkoły. Po skończonym śniadaniu wróciłam do pokoju, wzięłam walizkę i poczekałam na Justina w którego towarzystwie udałam się przed hotel.

Podróż nie była długa ani też męcząca. Gdy wysiadłam na lotnisku czekała już na mnie ciocia Jenny. Podeszłam do niej z ogromnym uśmiechem na ustach i mocno ją przytuliłam. Pożegnałam się ze znajomymi w pojechałam do domu.

Weszłam do środka i od razu uderzył mnie znajomy zapach.

- Upiekłaś szarlotkę? - Spytałam patrząc na ciocię. Kobieta przytaknęła. Wniosłam walizkę do swojego pokoju i wzięłam prysznic. Owinęłam włosy ręcznikiem, a na siebie założyłam mój ulubiony komplet szarych dresów. Zeszłam na dół i usiadłam przy stole z szarlotką.

- Gdzie wujek?

- Wyjechał gdzieś, ma ważne sprawy do załatwienia. - Moje usta wygięły się w podkówkę. Naprawdę byłam przyzwyczajona do jego wyjazdów służbowych, ale miałam do niego tyle pytań po całym moim pobycie w Miami. Zjadłam ciasto i spojrzałam na ciocie.

- Przytyłaś? - Spytałam przyglądając się kobiecie. Zarumieniona Jenna przytaknęła, delikatnie się uśmiechając. Otworzyłam szerzej oczy. - Nieeeee... - Powiedziałam patrząc z niedowierzaniem. Uśmiechnęłam się i podbiegłam do ciotki, kiedy tylko potwierdziła moje podejrzenia.

- Jezu, gratuluje! Tak się cieszę! - Wykrzyczałam ciesząc się jak małe dziecko. Wujek razem ze swoją żoną Jenną przygarnął mnie przed moimi szóstymi urodzinami. Mieli oni wtedy po dwadzieścia lat. Odkąd pamiętam, starali się o dziecko. I wreszcie im się udało. Cieszę się ogromnie razem z nimi.

- Ktoś puka? - Spytała kobieta przerywając mi moje rozmyślania. Wzruszyłam ramionami.

- Pójdę zobaczyć. - Powiedziałam i ruszyłam w kierunku drzwi frontowych.

Otworzyłam drzwi i ujrzałam Justina. Był oparty o futrynę a w dłoni trzymał białą różę.

~~~

Pozno ale codziennie mam przynajmniej po dwa sprawdziany.

White birdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz