Stoję sobie dzień jak codzień przy oknie w szkolnej bibliotece i karmię kruki. Było cicho jak makiem zasiał...było. Dopóki do biblioteki nie wpadł mój znajomy mangozjeb zwracający się do mnie "senpai" lub "Naczelna".
-Subaru-senpaaaaai!-wydarł ryja.
-Czego?! Wystaszyłeś kruki!-spytałam.
-Nie uwierzysz mi.
-To dajesz.
-Napewno mi nie uwierzysz-kolega uśmiechnął się jakoś tak dziwnie. Jego morda była w tym momencie dziwnie podejrzana.
-To dajesz. Jak nie to masz wpier*ol betonem murowany-rzuciłam, popijając kawę z termosa.
-Masz już ponad tysiąc gwiazdek pod fanfiction! Czaisz to Naczelna?
Z wrażenia aż oplułam kolesia kawą. Odkaszlnęłam kilka razy i uderzyłam się w klatkę piersiową.
-Pier*olisz-powiedziałam.
-Nie-i znowu ta podejrzana morda.
-Dawaj mi tego tableta! Trza zacząć pisać kolejnego szpecjala!
-Ale senpai! Zaraz musisz iść do lekarza!
Załamałam się totalnie, ale postanowiłam, że poczekam z tym aż do powrotu do domu...
Tak jest już 1k gwiazdek >u<. Wielkie arigatou gozaimasu ^ω^. A teraz bez przedłużania trzymajcie kolejny szpecjal bo pisaliście, że poprzedni też wam się spodobał.
☆★☆★☆★☆★☆★☆★ヽ(´▽`)/Dzień jak codzień wstałaś rano i poszłaś do łazienki wykonać standardowe czynności. Wzięłaś szybki prysznic, umyłaś zęby i uczesałaś włosy. Przebrałaś się w krótkie, czarne spodenki i czerwono-białą koszulkę. Gdy wyszłaś z pokoju by iść do kuchni na śniadanie coś ci zaczęło nie pasować. W oddali można było usłyszeć szumy rozmów, ale głosy były takie...dziecinne. Ruszyłaś w stronę dźwięku i to co tam zobaczyłaś zamurowało cię. Wszyscy członkowie Akatsuki byli...dziećmi. Kłócili się w sumie nie wiadomo o co.
-Echm...dzień dobry-powiedziałaś niepewnie.
-[Imię]-chan! On mnie popchnął!-krzyknął Tobi, wskazując na Hidana.
-Wcale nie! To on mnie zaczepił [Imię]-chan-odparł Hidan.
Popatrzyłaś na jednego i drugiego. Machnęłaś ręką i poszłaś do kuchni. Tam przy blacie stał Itachi i robił kanapki dla siebie oraz stojącego obok Deidary. Obaj byli dziećmi, bardzo uroczymi dziećmi. Uchiha wyglądał na o wiele starszego od blondyna i normalnie sięgał do blatu podczas gdy niebieskooki miał go na wysokości brwi. Deidara wziął swoją kanapkę i usiadł przy stole patrząc na ciebie nieśmiało. Czarnowłosy obrócił się i uśmiechnął do ciebie.
-Dzień dobry [Imię]-chan! Zrobiłem dla ciebie [Ulubione jedzenie]-przywitał się Itachi.
-Dz-dziękuję-odpowiedziałaś z szeroko otwartymi oczami i wzięłaś z blatu talerz/miskę (wybierz jedno w zależności od tego jakie ma to być jedzenie. Dop.aut).
Usiadłaś też przy stole i zjadłaś szybko. Zaczęłaś zmywać naczynia, a Deidara ci pomagał. Jednak kiedy jedno z naczyń wyśliznęło mu się z ręki i upadło na podłogę roztrzaskując się, zakrył twarz dłońmi i zaczął płakać.
-Ja nie chciałem. Przepraszam, hm-wychlipał, cały czerwony na twarzy.
Pozbierałaś lupiny bo dawnym talerzu i przytuliłaś blondyna. On objął cię rączkami wokół szyi i położył głowę na twoim ramieniu. W takiej pozycji podniosłaś go jedną ręką i wyrzuciłaś naczynie do kosza.