"Co Deidara sklei-żadna siła nie rozklei!"

3.1K 321 101
                                    

Gdy Kakuzu wrócił z miasta z rzeczami o które go poprosiłaś, od razu je od niego odebrałaś i zapłaciłaś mu żeby nie marudził ci przez cały czas o tym, że ci potrąci lub, że mu wisisz hajs. Kiedy wróciłaś do pokoju, obejrzałaś dokładnie wszystkie rzeczy, by mieć pewność, że się nadają do użytku. Wiedząc jaką manię na punkcie oszczędzania ma Kakuzu, byłaś święcie przekonana, że brał to co najtańsze.

-No dobra. Wszystko gitara-mruknęłaś sama do siebie, potem nabrałaś powietrza do płuc i się wydarłaś-Deidaraaaaaaaa!

Blondyn w trzy sekundy pojawił się w twoim pokoju. Wyglądał na spanikowanego, rozglądał się nerwowo po pomieszczeniu, a z jego włosów kapała woda.

-Co się stało? Masz szczura w pokoju, hm?-zapytał.

-Nieee. Moje części przyszły. Chodź, zrobimy to o co cię prosiłam-powiedziałaś, uśmiechając się.

-Tylko dlatego przerwałaś mi w myciu włosów…?

-Myciu włosów? Myślałam, że naprawiałeś hydraulikę-zażartowałaś, podając mu ręcznik z szafy.

-Ale ty jesteś ironiczna...

-A woda za to jest mokra. Chodź tu, a nie marudź-rzuciłaś, próbując z szafki wyciągnąć naprawdę dużą część która była ci potrzebna.

-Ej, [Imię]. Wyjaśnij mi jeszcze raz co będziemy robić, hm.

Westchnęłaś lekko zirytowana. Wyciągnęłaś z szuflady schemat i rzuciłaś go Deidarze.

-No dobra już wiem co, ale nie wiem po co, hm.

-Sasori zrobił plany samego siebie, głąbie. Czemu nie mielibyśmy go przywrócić do "życia"?-mówiąc to pokazałaś palcami cudzysłów zaznaczając to, że Akasuna będzie jedynie marionetką.

-No fajnie by było gdyby Danna wrócić...

-To bez pierdzielenia, pomóż mi!

Deidara dłużej się nie opierał i pomógł ci konstruować. Sęk w tym, że nie wiedziałaś jak Sasori wyglądał, bo widziałaś dzieła, ale autora, niestety, nie.

-Ej, Deidara. Opisz mi Mistrza. Z wyglądu oczywiście-poprosiłaś, łącząc drobne układy mechanizmów.

-Cóż...był dość niski, miał czerwone włosy, czekoladowe, puste oczy, porcelanową cerę i wątłą budowę ciała. Z twarzy wręcz przypominał dziecko, a wszystko przez to, że stał się w połowie jednym ze swoich dzieł, hm-powiedział niebieskooki z wyraźnym respektem do swego dawnego Danny.

Pokiwałaś głową, próbując sobie mniej-więcej wyobrazić Sasoriego. Pracowałaś z największą starannością, ale mimo wszystko coś rozpraszało twoją uwagę. Zupełnie jakby coś krzyczało do twojej podświadomości "Heloł! Tu jestę~!". Ale...nikt nie krzyczał, nikt nie hałasował, a Deidara robił to co mu powierzyłaś. Właśnie. Deidara. Siedział sobie z ręcznikiem narzuconym na głowę, bez koszulki bo brutalnie go oderwałaś od mycia włosów. Dopiero teraz dostrzegłaś to jak zajedwabiście jest przystojny. Napięte w skupieniu mięśnie, delikatne rysowały się na skórze. Coś co znajdowało się na lewej piersi Deidary przykuło twoją uwagę.

-Dei, co to?-spytałaś, wskazując na to.

-Jeszcze jedna para ust, ale zaszyłem je. Tak po prostu. Nie używam ich-odpowiedział, przejeżdżając palcem po szwach.

-Aham. A jak ci idzie to co tam masz?

-Prawie skończyłem. Zobacz, hm.

Deidara podał ci mechanizm, zahaczając przy tym o twoją dłoń. Serce automatycznie szybciej ci zabiło i poczułaś jak fala gorąca przebiega ci przez ciało. "O co cholera tu chodzi?" myślałaś.

-A-arigatou-rzuciłaś, na końcu kichając.

-Douzo. Na zdrowie, hm.

Pociągnęłaś nosem i pokręciłaś nim czując nieprzyjemne swędzenie. Zupełnie jakby twoja alergia na kwiatu bzu dawała o sobie znać. Pokiwałaś głową, dając znak, że wszystko jest dobrze zrobione.

***

Po trzech godzinach wzmożonej pracy, skończyliście wasze wspólne dzieło. Deidara powiedział, że marionetka wygląda jak autentyczny Sasori Akasuna. Tylko jedno cię martwiło, a mianowicie-włosy.

-Deidara, ja się boję, że zaczną odpadać i w ogóle-powiedziałaś.

-Spoko, spoko! Co Deidara sklei-żadna siła nie rozklei, hm!

Popatrzyłaś na niego spod ukosa, kichnęłaś, i uśmiechnęłaś się. Przyszedł czas na próbę generalną. Za pomocą nici czakry zaczęłaś kontrolować kukłę i robiła to co ty chciałaś. Poprowadziłaś ją do salonu siedziby, będąc ciekawą jak zareaguje reszta Akatsuki. W pokoju siedzieli Kisame, Itachi, Tobi i Zetsu. Kiedy tylko Sasori wszedł do pomieszczenia mina wszystkich była zabójcza, a Kisame to już w ogóle wyglądał jakby miał zejść na zawał. Powstrzymywałaś się przed wybuchem śmiechu. Itachi-zawsze zimny, poważny i niewzruszony-teraz był zadziwiony do tego stopnia, że oczy mu mogłyby wyskoczyć z orbit. Deidara nie mógł się powstrzymać i wybuchł wielką salwą śmiechu, opierając się o sąsiednią ścianę. Ty też zaczęłaś rechotać i weszłaś do salonu. Dla rekina było to już za dużo. Padł na ziemię niczym kłoda. Tobi wskazywał trzęsącym się palcem raz na ciebie, raz na marionetkę, a potem wybiegł z pokoju.

-No co?-spytałaś, chichocząc.

-Ożesz ty...-gwizdnął Zetsu, podchodząc do dzieła twojego i Deidary-Ty to zrobiłaś?

-A ten gałgan mi pomógł-powiedziałaś, kładąc dłoń na ramieniu blondyna.

-Nie jestem gałganem-obużył się niebieskooki.

Uśmiechnęłaś się do niego szeroko, trącając go biodrem. Posadziłaś Sasoriego na kanapie i poszłaś sprawdzić co z Kisame który wciąż leżał jak ponad 1.90 metra długi. Poklepałaś go po policzkach i lekko szturchnęłaś.

-Ejjj, Itachi-saaaan. Wiesz jak cię lubię, prawda? Pójdziesz po szklankę wody?-poprosiłaś Uchihę, a ten bez słowa wyszedł z pokoju, kiwając głową.

-[I-imię]-chan...Cz-czemu S-Sasori ż-ż-żyje?!-krzyknął Tobi.

-On nie żyje. To jest marionetka-rzuciłaś spokojnie.

Itachi wrócił i podał ci naczynie wypełnione po brzeg wodą. Zbliżyłaś się do rekina i wylałaś mu przeźroczystą ciecz na twarz.
-Co...gdzie...jak...po co...eee-mruknął niebieskoskóry shinobi, rozglądając się dookoła.

-Dobra. Jednak żyje, hehe-zaśmiałaś się-Oki doki, koniec pokazu. My już idziemy.

Razem z Deidarą i kukłą, wyszłaś z salonu i wróciłaś do siebie. Sasoriego odstawiłaś pod ścianę, a sama rzuciłaś się na łóżko czując uporczywy ból głowy.

-Zmęczona?-spytał Dei siadając na materacu, obok ciebie.

-I to w cholerę...

-To w takim razie idziesz spać-zasądził blondyn, nakrywając cię kocem.

Nie zaprzeczyłaś. Mruknęłaś pod nosem ciche "dobranoc" i zawinęłaś się w kocu tak, że wyglądałaś jak naleśnik. Niebieskooki dyskretnie ulotnił się z pokoju, przy okazji gasząc zapalone wcześniej światło. Nie minęła nawet minuta, a ty wpadłaś w głęboki sen.

♔♚♔♚♔♚♔♚♔♚♔
Haaai~
Jak tam po wczorajszym wieczorze? :D. Bo ja zamiast oglądać z innym horror, pisałam dla was rozdział żując przy tym hubbę bubbę XD. Mam nadzieję, że wam się spodoba c:
Zapraszam do komentowania.
Arigatou~

"Destruction"||Deidara x reader PLWhere stories live. Discover now