-Kakashi! Ja to pierdzielę!-krzyknęłaś już na samo wejście-Pierdzielę Paina i całe Akasraki.
Szarowłosy zaczął się śmiać, ledwie utrzymując kubek z herbatą. Zamiast się uspokoić, zdenerwowałaś siebie samą swoimi myślami.
-Hola, hola. Najpierw powiedz co się stało, że jesteś taka rozjuszona, [Imię]-chan-powiedział jounin.
-Moje własne myśli mnie irytują. Wrócę do bazy i powiem, że ludzie z ANBU coś podejrzewali! W dupie to mam!-zaczęłaś krzyczeć, pakując plecak.
-Cóż...szkoda, że tak krótko byłaś. Miło było cię w końcu zobaczyć-stwierdził Kakashi.
Właściwie to nawet dobrze się stało, że do niego przyszłaś. Mogłaś w końcu porozmawiać z kimś z rodziny. Nawet jeśli ten ktoś to bardzo, bardzo daleka rodzina. Przytuliłaś się do Hatake, kładąc głowę w zagłębieniu jego szyi.
-Też się cieszę, że mogłam cię spotkać, Kakashi-powiedziałaś, powracając do pakowania.
-A co jeśli się zorientują, że robisz ich w konia?
-Gorzej będzie jeśli Itachi będzie mi grzebał sharinganem w głowie-mruknęłaś, zastanawiając się cobyś mogła zrobić gdyby się tak stało.
-Nie patrz mu w oczy kiedy go aktywuje i będzie cacy.
Wzruszyłaś ramionami i pomyślałaś chwilę. Poderwałaś się szybko z podłogi, pociągnęłaś Kakashiego za rękaw w stronę drzwi.
-Chodźmy jeszcze na spacer zanim wyruszę!-zaproponowałaś.
-No dobra. Czemu nie?
Wyszliście na dwór i ruszyliście przed siebie. Rozmawialiście, śmialiście i popychaliście się nawzajem. Tematy do rozmowy brały się z nikąd. Pogoda, książki, książki, pogoda, ludzie, broń, książki, książki.
-Hej Kakashi!-krzyknął nagle jakiś koleś z fryzurą jakby ktoś mu położył garnek na głowie i tak przyciął włosy-Nowa panna widzę. Tsunade powiedziała, że...
-Panna?-przerwałaś garnkogłowemu wywód-Katon: Hōsenka no Jutsu!
Za nieznajomym ci mężczyzną zaczęły lecieć ogniste pociski których ledwie uniknął. Popatrzył na ciebie marsząc grube brwi.
-Gai...to moja kuzynka...-westchnął Kakashi, powstrzymując cię przed powtórzeniem jutsu.
-Oj, przepraszam panią Hatake-powiedział Gai, składając ci lekki ukłon.
-Ja mam na nazwisko [Nazwisko], ale mniejsza o to.
-Tak, tak. Tsunade powiedziała, że kiedy znajdziesz czas masz się do niej zgłosić-zakomunikował.
-No. A kimże jesteś? Wiem, że masz na imię Gai-spytałaś.
-Maito Gai, Zielona drapieżna bestia Konohy i największy rywal Kakashiego!-przedstawił się-Obecnie Kakashi wygrał 51 pojedynków, a ja 50, ale mam zamiar to zmienić! Już niedługo!
I dziwny mężczyzna tak szybko jak się pojawił, tak szybko zniknął krzycząc po drodze coś o wiośnie miłości i sile młodości.
-Dziwny koleś...-rzuciłaś, unosząc brew do góry.
-Nazywają go też mistrzem brewką.
-A o co mu chodzi z tą młodością i wiosną czegoś tam?
-Tego nawet najstarsi górale nie wiedzą-westchnął Hatake.
***
Do dwugodzinnym spacerze wróciliście do domu, zjedliście obiad i ostatecznie się ze sobą pożegnaliście. Opuściłaś Konohę z ciężkim sercem. Ruszyłaś na zachód, w stronę kryjówki. Nie spieszyłaś się. Nie miałaś po co. Przewidziałaś, że jak będziesz powłóczyć nogami to dojdziesz do siedziby Akatsuki rankiem, następnego dnia. Po drodze zahaczałaś o jakieś jadłodajnie i robiłaś sobie przerwy na jedzenie. W dzień było okropnie gorąco, za to w nocy wiał chłodny wiaterek sprzyjający podróży. Musiałaś niestety w międzyczasie zabić kilka wilków więc postanowiłaś się przenieść na drzewa. Skakałaś z gałęzi na gałąź. Przystanęłaś na chwilę by przypatrzeć się księżycowi. Jego tarcza była odkryta w 75%. Jeżeli Kakashi dobrze ci powiedział to faktycznie za tydzień będzie pełnia. Po chwili podleciał do ciebie kruk o czerwonych oczach. Do nogi miał przyczepioną karteczkę, zwiniętą w mały rulonik. Wyciągnęłaś ramię, aby zwierzę mogło usiąść, a ty odczytałaś wiadomość.
"Pain kazał cię powiadomić o tym, że masz jak najszybciej wrócić do kryjówki. Oddział pościgowy z twojej wioski ruszył do Konohy.
~Itachi"-Wow. To ktoś się o mnie martwił?-zdziwiłaś się.
Wyciągnęłaś z plecaka mały kawałek mięsa zapakowany w papier i dałaś go krukowi w podzięce. Takie coś jak mięso było normalną rzeczą w twoim plecaku po nieprzyjemnych doświadczeniach z psami które ewidentnie cię nie lubiły. Miałaś szczęście, że szybciej opuściłaś Konohę bo byłoby źle. Przyspieszyłaś nieco i po dwudziestu minutach drogi, widziałaś na choryzoncie siedzibę. Westchnęłaś ucieszona. Z każdym kolejnym krokiem widziałaś coraz wyraźniej czyjąś sylwetkę tańczącą w słabym świetle księżycowej poświaty. To był Kisame dzierżący Samehadę. Była już 2.00 w nocy, a tobie się dopiero teraz zachciało spać.
-Tadaima Kisame-rzuciłaś, przybijając z nim piątkę.
-Tadaima [Imię]-san.
Przy niebieskoskórym unosił się zapach papierosa. Właściwie kątem oka zobaczyłaś jak rekin właśnie przykłada takowego do ust. Wyrwałaś mu go i powiedziałaś:
-Palenie szkodzi. Od kiedy jarasz? Nie spodziewałam się tego po tobie.
-Zdenerwowany jestem.
-Na kogo lub też przez kogo albo co?
-Dziwna atmosfera się utrzymywała gdy wyruszyłaś na misję. Wnerwiające...
Zaciągnęłaś się papierosem i dmuchnęłaś Kisame w twarz dymem. Rzuciłaś peta na ziemię i zdeptałaś go.
-Nie pal. Są inne metody kiedy jest taka sytuacja-powiedziałaś łagodnie, kładąc mu dłoń na ramieniu.
Weszłaś do środku i od razu skierowałaś się do Itachiego zapominając o późnej godzinie oraz o tym, że może teraz spać. Chciałaś mu podziękować. Zastałaś go leżącego na biurku, otoczonego stertą papierów. Spał w najlepsze jeszcze z długopisem z ręku. Wzięłaś kilka papierów i przejrzałaś je na szybko.
"Raporty, raporty, raporty..."westchnęłaś w myślach. Nakryłaś Uchihę delikatnie kocem i wyszłaś bezszelestnie z pokoju, gasząc światło. Skierowałaś się teraz do Paina. Wparowałaś do jego gabinetu nie interesując się tym czy śpi.-No, już jestę~-rzuciłaś.
Rudy wyjrzał na ciebie znad papierów.
-To dobrze. Dostałaś wiadomość?
-Nom.
-W porządku. Idź spać, jutro mi złożysz raport-rzucił i podał ci plik kartek.
-Ta jesss-mruknęłaś i poszłaś do siebie.
O śnie nie trzeba było dwa razy mówić. Padłaś na łóżko jak kłoda i narzuciłaś na siebie niedbale kołdrę. Odpłynęłaś do krainy Morfeusza...
♞♘♞♘♞♘♞♘♞♘♞♘
Haaai~
Szczerze powiedziawszy nie wiem skąd ten pomysł z papierosem, ale oke XD. Uprzedzam iż dzisiaj są trzy rozdziały bo jutro buda, a ja naprawdę późno wracam (ok. 16.30).
Zapraszam do komentowania.
Arigatou~