-Idę na spacer!-krzyknęłaś, wychodząc z kryjówki.
Postanowiłaś, że pójdziesz nad jezioro które pokazał ci kiedyś Deidara. Było trochę daleko, ale miałaś cały dzień dla siebie i nie musiałaś wypełniać raportów czy trenować z polecenia Paina. "Nasze ogniwo powinno być jak najsilniejsze". Pitu pitu, a ty tylko uczyłaś się tego co umiałaś-bezsens. Jedyne czego się nauczyłaś to wodne jutsu które pokazał ci Kisame. Gdy dotarłaś do celu nad brzegiem stała znajoma ci postać. Puszczała na wodę figurki z papieru.
-Konan?-spytałaś, podchodząc bliżej.
Niebieskowłosa odwróciła się w twoją stronę i uśmiechnęła lekko. Zbliżyłaś się do niej i stanęłaś obok. Nigdy ze sobą dużo nie rozmawiałyście. Czasem zamieniłyście dwa zdania i to tyle. Zazwyczaj nic nie mówiła bo coś robiła mimo, że tak naprawdę tego nie musiała. Zaczęłaś jej patrzeć na ręce. Sposób w jaki składa origami był dla ciebie niepojęty. Każde zagięcie papieru było robione jakby od linijki, a dzieło końcowe było idealne. Po tafli jeziora pływało już kilka kwiatów wykonanych przez nią. O dziwo, papierowe origami nie rozpadało się.
-Ładne-powiedziałaś.
-Dziękuję.
-Często tu przychodzisz? Deidara mi kiedyś powiedział, że nie wiele osób zna to miejsce.
-Kiedy tylko mogę jestem tutaj. Znalazłam je kiedyś przez przypadek.
-Rozumiem-przytaknęłaś i podąrzyłaś wzrokiem za papierowym kwiatem lotosu.
-A skoro już wspomniałaś o Deidarze. Jak to z wami jest? I o co ciągle chodzi Itachiemu?-spytała Konan, patrząc ci w oczy.
-Ech, trudna i długa historia. Chcesz posłuchać?
-Bardzo chętnie. Czuję się trochę niedoinformowana.
Usiadłyście na trawie i opowiedziałaś niebieskowłosej o co w tym wszystkim chodzi, co się stało i dzieje. Konan okazywała dużo zrozumienia i empatii. Dopiero teraz doświadczyłaś jaką ona jest wspaniałą osobą.
-Deidara naprawdę cię kocha-uznała gdy wysłuchała cię do końca.
-Tak myślisz?
-Tak, i wiesz co? Dobrze, że zgodziłaś się iść z nim na festiwal do Konohy.
-Serio?
-Mhm! Masz yukatę?
-Wieki temu zjadły ją mole-rzuciłaś, przeklinając się za swoją głupotę.
-To chodź do miasta. Pomogę ci w wyborze. Co ty na to?-zaproponowała.
-W takim razie chodźmy. Nie znam się za bardzo na takich rzeczach.
Konan uśmiechnęła się i ruszyłyście razem do miasta. Po ulicach krzątali się ludzie, wesoło ze sobą rozmawiając. Patrzyłaś na witryny sklepowe niespecjalnie zainteresowana ich ofertą. Weszłyście do jakiegoś pomniejszego sklepiku. Jego wnętrze wypełniały wieszaki z materiałami we wszystkich kolorach.
-Właścicielka tego sklepu własnoręcznie ozdabia materiały. Pain zawsze zleca jej szycie dla nas płaszczy. Wybierz coś dla siebie, a ja idę o coś zapytać.
Zaczęłaś oglądać bogaty asortyment. Tyle rzeczy na raz ci się podobało, a nie umiałaś się zdecydować.
-Ohayo Yumiko-san. Przyszłam po płaszcz-przywitała się ze sprzedawczynią Konan.
-Konnichwa moja droga. Płaszcz jest gotowy-powiedziała kobieta i podała niebieskowłosej to co miała-Widzę, że masz dziś ze sobą towarzyszkę.