"Uchihahaha"

3.3K 350 259
                                    

Od samego rana jakoś dziwnie dopisywał ci humor. W kącie leżał twój plecak. Podeszłaś do niego i wyciągnęłaś twoją zapieczętowaną broń. Była to katana prawie dwa razy dłuższa od ciebie. Odpieczętowałaś ją i oparłaś o ścianę.

-Jashin-sama dostanie dzisiaj dużo ofiar-mruknęłaś sama do siebie.

Znalazłaś jakąś szmatkę i zaczęłaś wycierać broń. Od tygodnia nie zabiłaś ani jednego człowieka dla Jashina przez co bałaś się, że twoje bóstwo się pogniewa.

Podczas gdy ty pielęgnowałaś broń, do pokoju wszedł Deidara z śniadaniem dla ciebie. Ani go nie zauważyłaś, pochłonięta swoim zajęciem.

-[Imię] mam dla ciebie śniadanie, hm-oznajmił blondyn i położył ci dłoń na ramieniu-Co tak polerujesz tą katanę, hm?

-Zaraz zjem, ale najpierw muszę ją przygotować, aby złożyć godne ofiary Jashin-sama.

-Jashin-sama? To może pójdziesz na rzeź z Hidanem, hm? Wyznajecie tą samą religię.

-Wolę działać sama-powiedziałaś, odbierając posiłek-Arigarou gozaimasu, Deidara.

-Douzo.

Usiadłaś na łóżku i zabrałaś się za jedzenie. Zdziwiłaś się, że miałaś przed sobą swoje ulubione danie-[Ulubione jedzenie]. Uniosłaś pytająco brew, a Deidara zupełnie jakby czytając ci w myślach, powiedział:

-Itachi grzebał ci wczoraj w głowie, bo Pain chciał o tobie więcej informacji. Przez to zna cię na wylot i wie wszystko.

-Ale tak wszystko, wszystko?!-krzyknęłaś zbulwersowana.

-Pewnie Itachi i tak coś utajnił, ale można powiedzieć, że tak.

-Zabiję gnoja...

Wybiegłaś z pokoju z prędkością światła i ruszyłaś w poszukiwaniu czarnowłosego shinobi. Przebiegłaś przez całą kryjówkę aż w końcu znalazłaś go w kuchni, gdzie był razem z Tobim. Zamaskowany mężczyzna przestraszył się twego nagłego wpadnięcia i rzucił w twoją garnkiem który trzymał w dłoniach. Posłałaś go mocnym kopnięciem w stronę niczego niespodziewającego się Itachiego. Naczynie odbiło się od jego twarzy, a Uchiha padł na podłogę absolutnie nie orientując się w tym co się stało.

-Nawet najlepsi czasem obrywają...-mruknęłaś, wyciągając z szafki patelnię.

Gdy wyszłaś z pomieszczenia zaczęłaś szukać Paina. Użyłaś do tego jedną ze swoich umiejętności pozwalającą znaleść cel w ekspresowym tempie. Rudowłosy, jeszcze zaspany, właśnie szedł spokojnie korytarzem. Pobiegłaś tam i stanęłaś za rogiem. Gdy tylko Pain skręcił, ty znokautowałaś go patelnią. Rudy obrócił się o 180° i padł.

-Tak jak mówiłam-nawet najlepsi czasem obrywają.

Uniosłaś dumie głowę i zarzuciłaś włosami. Oparłaś swoje narzędzie zbrodni o ramię, wracając do pokoju. Z tamtąd wzięłaś swoją katanę i ruszyłaś na polowanie. Ludzie wpadali ci pod ostrze jeden po drugim. Na koniec pomodliłaś do bóstwa z prośbą o jego przychylność. Kiedy wracałaś, spotkałaś Hidana. Rozmawialiście o waszej religii, narzekaliście na ludzi i opowiadałaś mu o latającym garnku i patelni. Srebrnowłosy śmiał się w głos słysząc o zdezorientowanym Itachim mającym zderzenie czołowe z naczyniem i o Painie z odciskiem teflonowego spodu patelni.

-Tadaima!-krzyknęłaś gdy weszliście do kryjówki.

-O, już wróciłaś, [Imię]-odpowiedział Deidara, witając się z tobą.

-Tia...właśnie widać...-mruknął Pain, który stał obok blondyna.

Miał bandaż zawinięty na ukos twarzy i powyciągane kolczyki po których zostały krwawe ślady, pewnie przez to, że się wbiły. Zaraz potem pojawił się Itachi którego twarz była cała zabandażowana. Wybuchłaś nieopanowanym śmiechem, a razem z tobą Hidan. Wspieraliście się nawzajem by nie położyć się na podłodze. Deidara chwilę się wam przyglądał i zaraz potem również zaczął się śmiać.

-Ja pierdzielę! Haha! Nie mogę, haha! Uchihahaha, Pain, wyglądacie jakby was konie rozdeptały, hahaha!-krzyknęłaś między oddechami.

Nagle poczułaś jakby ktoś na tobie zastosował genjutsu przez co uspokoiłaś się i uciszyłaś. Ocknęłaś się dopiero w swoim pokoju, leżąc na łóżku. Obok ciebie znajdowała się twoja katana. Po genjutsu zawsze bolała głowa i ten wypadek nie był wyjątkiem. Czułaś kłujący bół przy skroni. Na szafce nocnej znajdowała się karteczka. Podniosłaś ją i przeczytałaś jej zawartość.
"Przyjdź do mojego gabinetu.
~Pain"

Westchnęłaś, spaliłaś kartkę w ręce i ruszyłaś otępiała do rudego. Przy okazji minęłaś Kisame który się z tobą przywitał, a ty zorientowałaś się dopiero po kilku krokach dalej. Machnęłaś mu ręką, coś mruknęłaś i ruszyłaś dalej. Gdy znalazłaś się przed szukanymi drzwiami, postanowiłaś, że wejdziesz po swojemu. Jednym, celnym kopniakiem rozwaliłaś kawał drewna na dwie części które poleciały gdzieś w nieznaną przestrzeń kosmiczną (takie z buta wjeżdżam XD-przyp.aut).

-No jestę~. O co biega, Pain?-mruknęłaś stając przed jego biurkiem.

-Ładnie to tak rozwalać komuś drzwi?-rzucił znad papierów.

-Ładnie to tak komuś grzebać w głowie?-warknęłaś.

-Musiałem się dowiedzieć czegoś więcej, niż to co wycisnąłem na siłę z Deidary.

-Trzeba było tak od razu. Usiedlibyśmy przy herbatce i opowiedziałbym ci jakie to miałam przewspaniałe życie-rzuciłaś sarkastycznie.

-Tak, tak. Kakuzu trochę ci potrąci za garnek w przyszłym miesiącu.

-Co?

Pain podniósł coś leżącego przy jego fotelu. Pokazał ci narzędzie zbrodni którego użyłaś na Itachim. W dnie odbiła się jego twarz. Prychnęłaś mimowolnie i odebrałaś naczynie od lidera.

-Mogę go zatrzymać na pamiątkę dla przyszłych pokoleń?-spytałaś, cicho się śmiejąc.

Rudy jedynie machnął ręką, zbyt zajęty papierami. Wycofałaś się z pomieszczenia i ruszyłaś w poszukiwaniu Deidary. Chciałaś z nim trochę porozmawiać. Tak po prostu, dla zabicia czasu. Byłaś pewna, że znajdziesz jakiś temat do rozmowy z wybuchowym artystą.

¥×¥×¥×¥×¥×¥×¥×¥
Konnichwa!
Uchihahaha XD. Przepraszam jeśli uraziłam fana którejś z tych dwóch poszkodowanych osób, ale musiałam się wyżyć cx. Zastanawiam się-jak ci tu na imię?
Zapraszam do komentowania.
Arigatou~

"Destruction"||Deidara x reader PLWhere stories live. Discover now