Rozdział 12

8K 235 10
                                    

Po dwóch tygodniach, do domu w końcu wrócił mój brat. Niby z 'obozu' a tak naprawdę z festiwalu, który odbył się w Yorkshire. Nigdy wcześniej nie cieszyłam się z powrotu własnego upierdliwego brata tak jak teraz!

Siedziałam razem z Michael'em w salonie. On opowiadał mi jak było na festiwalu i jak im poszło, pochwalił się również, że poznał tam dziewczynę - Molly, którą zaprosił na dzisiejszy obiad tak samo jak ja Jeffa...

- A ty i Jeff to tak na poważnie?

- Bardzo poważnie - na jego wspomnienie, zarumieniłam się i przygryzłam dolną wargę

- Moja siostra się zakochała! Wow!

- Zamknij się! - warknęłam, szturchając go w ramię, ale był to zły pomysł. Nawet bardzo! Ponieważ Mikey rzucił się na mnie, zaczynając łaskotać a przez to, że miałam cholerne łaskotki, zaczęłam panicznie krzyczeć i się rzucać - przestań!

- Nigdy!

- Mike!!!

- Michael zostaw siostrę! - słysząc głos mamy, oboje się od siebie odsunęliśmy

- No i z czego jarzysz mordę?

- Mike! - skarciła go mama a ja wolną nogą, uderzyłam brata w udo

- A ty dlaczego siedzisz swoim wielkim dupskiem na kanapie? - odgryzłam się i pokazując mu język.

Wspominałam już że bardzo go kocham, prawda?

- Jaki slodki widok!- słysząc charakterystyczną chrypkę, na moim ciele pojawiły się od razu dreszcze

- Jak widać - odparłam, podnosząc się do pozycji siedzącej - a ty nie masz niczego do roboty? Może pomógł byś tak mojej mamie? Wyszłoby ci to na dobre.

- Wystarczy mi, że byłem z twoją matką na zakupach.

- Dokładnie! - na kolanach Harry'ego pojawiła się mama, przez co dostałam odruchu wymiotnego - Harry był ze mną na zakupach, dlatego ty pomożesz przyrządzić mi obiad - oznajmiła moja rodzicielka a ja zrobiłam większe oczy

- Mamo... - jęknął Mike - naprawdę chcesz, aby nas otruła?

- Ej! - uderzyłam go w głowę - wcale nie jestem złą kucharką! To nie mi się zdarzyło, że podczas gotowania wody spalił się czajnik.

- A mi jeszcze nigdy w życiu nie zdarzyło się spalić ziemniaków a tobie zdarza się to za każdym razem, kiedy je gotujesz.

- Jak ja cię nienawidzę!

- Z wzajemnością droga siostrzyczko - zaśmiał się, po raz kolejny zaczynając bić się poduszkami

- Dość tego! - krzyknęła mama - Alice idziesz ze mną do kuchni a ty Mike idź się rozpakuj.

- A ja co mam zrobić kochanie?

- Ty możesz sobie odpocząć - odpowiedziała, dając Harry'emu soczystego buziaka w usta. Bleee...

- Jeśli macie zamiar się całować to na pewno nie przy mnie - jęknął Mike

- Ani przy mnie! - powiedziałam, ruszając do kuchni.

Na moje szczęście Harry dał mi spokój. Przynajmniej, jak do tej pory. Ciekawe ile to jeszcze potrwa?
Zaś z Michael'em zawsze się tak sprzeczaliśmy ale w pozytywnym słowa znaczeniu

- No naprawdę! Mogli byście być milisi dla Harry'ego.

- A czy my zrobilismy coś złego? Mike tylko powiedział, że nie lubi patrzeć jak się całujecie a ja tylko mu przytaknęłam.

- Dobra, nie ważne! - machnęła ręką - lepiej chodźmy przyrządzić ten obiad bo w końcu nie zdążymy - no i miała rację.

***
Dwie i pół godziny później obiad był gotowy. Czas najwyższy było się w końcu przygotować!

Postanowiłam założyć na siebie koszulę w kratę oraz spodnie z wysokim stanem w którą włożyłam moją koszulę. Do tego zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa.

***
Nadeszła pora obiadu. W naszym mieszkaniu pojawiła się śliczna młoda dziewczyna o nieziemskiej ciemnej karnacji, włosach oraz oczach. Jeff jeszcze się nie pojawił. JESZCZE...

Alice! Poznaj proszę Molly - moją dziewczynę, Molly a ty poznaj proszę moją siostrę Alice.

- Miło mi cię poznać - powiedziałam, wyciągając w jej stronę rękę, którą niepewnie uścisnęła

- Ciebie również - uśmiechnęła się lekko

- Mike dużo o mi tobie opowiadał.

- Doprawdy? - zachichotała, spoglądając na Mikey'a, który się lekko, mało zauważalnie ale jednak, zarumienił się

Mój brat się zarumienił. To niemożliwe!!!

- Zapraszam do stołu! - odezwała się moja mama, kiedy Molly przywitała się ze wszystkimi. Cała czwórka udała się do jadalni a ja postanowiłam zadzwonić do Jeffa i zapytać się za ile zamierza przyjść

Pierwszy sygnał. Nic.

Drugi sygnał. Nic.

Trzeci sygnał. Nic.

Czwarty sygnał...

- Halo?

- Jeff, gdzie jesteś?

- Skarbie tak bardzo Cię przepraszam, ale nie dam rady dziś przyjść.

- Dlaczego?

- Muszę załatwić coś ważnego. Wyjaśnię ci, kiedy się spotkamy.

- Okej - szepnęłam

- Muszę kończyć Alice. Kocham cię pa - i się rozłączył

- Kurwa... - przeklnęłam pod nosem

- Co? Chłopak cię olał? - usłyszałam za sobą. Odwracając się, zobaczyłam Harry'ego z zadowolonym uśmieszkiem

- Nie twój interes! - warknęłam, omijając go

- Ale ty jesteś naiwna - skwitował, a ja postanowiłam że tego nie skomentuję. Nie chciałam psuć wieczoru swojemu bratu. Dosiadłam się do stołu.

Oczywiście nie ominęło mnie pytanie typu "Gdzie jest Jeff?" a ja musiałam kłamać, że Jeff jest zbyt zajęty i nie może przyjść, na co Harry prychnął a ja lekko kopnęłam go w nogę. Zgromił mnie spojrzeniem.

♥♥♥
Myślę że już w następnym rozdziale zacznie się coś dziać, ale nie obiecuję ;)

Do następnego ;*

My New Daddy ✔ (ZAKOŃCZONE - DO KOREKTY)Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ