27

16.9K 1.4K 96
                                    

Zgodnie z ustaleniami z poprzedniego dnia dokładnie punkt ósma rano stanęłam przed drzwiami domu Hemmingsów.

Moi drodzy, mamy dwudziesty pierwszy wiek, wiec teraz to kobieta przychodzi po swojego mężczyznę - w końcu równouprawnienie.

Unosząc do góry piąstkę, zapukałam w drewniane drzwi i uzbrajając się w cierpliwość, czekałam, aż mój chłopak (wciąż nie mogę w to uwierzyć) mi otworzy. Nie byłam zestresowana ani podenerwowana, tylko podekscytowana, wiec serce biło w szybszym tempie niż zwykle. Kiedy drzwi zaczęły się otwierać, na moją twarz wtargnął uśmiech, jednak po chwili znacznie zmalał. Przede mną stała uśmiechnięta pani Hemmings trzymająca za rękę Molly.

- Wchodź, Luke jest na górze - otworzyła szerzej drzwi, więc weszłam do środka, posyłając jej wdzięczny uśmiech. Natomiast sama wraz z Molly wyszła na próg i zamknęła za nimi drzwi, zostawiając mnie samą. Ściągnęłam więc buty i wbiegłam schodami na piętro, gdzie panowała zupełna cisza. Od razu domyśliłam się, że Luke po prostu jeszcze śpi. Przeszłam przez korytarz, dosłuchując się cichych pomrukiwań, aż stanęłam w drzwiach do pokoju Luke'a, które były otwarte. Od razu dostrzegłam śpiącego chłopaka. Na ten widok momentalnie się uśmiechnęłam i niepewnie weszłam do środka. Panował tam lekki zaduch, ale nie było strasznie duszno, gdyż przez uchylone okno wpadało tu trochę świeżego powietrza. Zatrzymałam się tuż przed łóżkiem i przez chwilę wpatrywałam się w jego spokojną twarz. W tym jakże błogim stanie stalabym tam znacznie dłużej, gdyby nie głośne westchnięcie i obrót chłopaka na bok twarzą do mnie. Ponownie spojrzałam na jego twarz, ale oczy pozostały zamknięte. Jednak ja momentalnie przypomniałam sobie, po co w ogóle tam przyszłam, dlatego od razu zsunełam z ramienia torbę i odłożyłam ja na podłogę obok łóżka. Następnie ściągnęłam płaszczyk, bo zrobiło mi się za gorąco i również go odłożyłam. Przesunęłam się na wysokość twarzy Luke'a i wyciągnęłam w jego kierunku rękę. Niepewnie dotknęłam chłodną dłonią jego rozgrzaną skórę na ramieniu, ale nie doczekałam się żadnej reakcji. Zaczęłam delikatnie gładzić jego skórę, czując jak przechodzą po moich plecach dreszcze. Niestety wciąż zero reakcji.
- Luke... - Powiedziałam dość cicho, ale dalej nic. Wypuściłam więc powoli powietrze. - Lukey, kochanie...
Nie wiem, dlaczego go tak nazwałam, przyszło tak po prostu, jednak moje serce zabiło znacznie szybciej niż powinno. Kiedy chłopak wciąż smacznie sobie spał, nachyliłam się nad nim i nieco nieśmiało musnełam jego usta. Od razu doczekałam się odpowiedzi, gdyż jego dłonie znalazły się na moich biodrach. Nim zdążyłam zorientować się, co się dzieje, znalazłam się na łóżku, a sam Luke na mnie. Patrząc na jego zaspane oczy, odbity ślad poduszki na policzku i rozczochrane włosy z trudem powstrzymywałam uśmiech.
- Ty, Franco! Nie spałeś... - odezwałam się oburzona i pacnełam go w ramię, na co uśmiechnął się szeroko.
- Przed chwilą inaczej mnie nazwałaś - puścił mi oczko, wiec wywróciłam teatralnie oczami. - Tak naprawdę to słyszałem, jak pukałaś.
Prychnęłam głośno i chwyciłam go za ramiona, próbując zepchnąć go z siebie. W końcu ważył swoje.
- Złaź ze mnie - mruknęłam, wzdychając głośno, kiedy moje próby szły na marne, bo ani drgnął. Nieźle się zmachałam, z czego miał jeszcze większy ubaw. Odwróciłam głowę w bok, zadzierając nią i unikając spojrzenia jego błękitnych oczu.
- Nie obrażaj się, no.. - Usłyszałam dokładnie w momencie kiedy poczułam, jak dźwiga się na ręce, jeszcze bardziej przybliżając twarz do mojej. Złożył delikatny pocałunek na moim policzku, tuż przy linii żuchwy, wywołując u mnie skurcz żołądka, jednak nie dałam tego po sobie poznać. Następnie cmoknął mnie tuż przy kąciku ust, dlatego specjalnie odwróciłam twarz w jego kierunku, a kiedy chciał pocałować mnie w usta, wyślizgnęłam się spod niego i wstałam z łóżka.
- Najpierw umyj zęby - popatrzyłam na niego przez ramię, dostrzegając, że był w samych bokserkach, co starałam się zignorować i zarechotałam głośno, jakbym powiedziała najlepszy żart na świecie. Luke pokręcił z politowaniem głową, jednak uśmiech nie schodził z jego twarzy.
W końcu się uspokoiłam, więc odwróciłam się na pięcie i klasnęłam w dłonie.
- Ruchy, ruchy! Czas nas goni, panie Hemmings!
Teraz to on przewrócił oczami i niechętnie zebrał się z łóżka, przeczesując dłonią włosy. Chyba poczuł się niezręcznie, bo pośpiesznie założył czarne sprane rurki z dziurami, które przewieszone były przez fotel. Oczywiście odwróciłam wtedy wzrok, chociaż nie powiem, że nie, ale korciło mnie, żeby spojrzeć.
- Na biurku jest coś dla ciebie - popatrzył na mnie, wskazując brodą w kierunku czarnego pudełka. Zmarszczyłam z zaciekawieniem brwi, nie wiedząc co to takiego. Widząc moją minę, ponownie zachęcił mnie ruchem brody, a kiedy powoli się odwróciłam, z zadowoleniem wyszedł z pokoju pewnie do łazienki.
Podeszłam więc do biurka, dostrzegając na ów pudełku napisy "vans", domyślając się, a właściwie wiedząc, co kryje się w środku. Powoli przysunęłam je do siebie i z podnieceniem je otworzyłam. Kiedy dostrzegłam w nim parę czarnych trampek, identycznych do tych Luke'a, prawie pisnęłam z radości. Wzięłam je do rąk i zaskoczona, że zapamiętał mój rozmiar, przez dłuższą chwilę obracałam je w dłoniach.
- Jak byłem z chłopakami w Sydney zobaczyłem je na wystawie sklepu i od razu pomyślałem o Tobie - usłyszałam za sobą, dlatego zrobiłam obrót, napotykając wzrokiem Luke'a w białym t-shircie i spodniach co wcześniej. Pachniał perfumami na kilometr, ale za to nie był ogolony. Nie zatrzymało mnie to jednak od rzucenia się mu na szyję.
- Dziękuję - odparłam, składając soczystego buziaka na jego szorstkim policzku.
- Tylko musisz sobie do nich jeszcze kupić specjalne spodnie, wiesz, żeby być taką na sto procent "cool" - zaśmiał się, wymawiając ostatnie słowo, za co oberwał lekkiego kuksańca.
Odsunęłam się od niego i skupiłam wzrok na jego nogach, wskazując palcem na spodnie.
- Że niby takie?
Uśmiechnął się szeroko, robiąc krok w moim kierunku, a następnie łapiąc moje policzki w dłonie i składając krótki pocałunek na moich ustach.
- Byłyby idealne.

The Babysitter || l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz