13

18.9K 1.6K 101
                                    

- Mamo, kupiłam to masło orzechowe Kraft'a w wersji crunchy! - Krzyknęłam, wpadając czym prędzej do domu i zamykając za sobą drzwi. Byłam szczęśliwa jak dziecko, że w końcu udało mi się kupić to z kawałkami orzechów. Zawsze jak wybierałam się do supermarketu były tylko w wersji "smooth". - Nie uwierzysz, jaką walkę na spojrzenia stoczyłam z panią Richardson! Pewnie nigdy mi tego nie wybaczy i od teraz będę niewychowaną dziewuchą z osiedla, ale mimo to uważam, że było warto. Tylko nie mów nic tacie!

Zaśmiałam się perliście, zrzucając z siebie dżinsową kurtkę, jednak kiedy odpowiedziała mi tylko cisza, natychmiastowo zamilkłam. Szczerze miałam dosyć atmosfery panującej w domu, ale nie miałam już zielonego pojęcia, co powinnam zrobić, żeby rodzice mi odpuścili. Dali mi wystarczającą nauczkę.

Wzruszyłam ramionami do siebie, powoli ruszając do kuchni, ale kiedy zauważyłam, że przy stole w jadalni siedzi i mama i tata stanęłam w pół kroku. Po chwili namysłu udałam się tam, stając tuż przed stołem i od razu zauważając, że atmosfera była tu tak gęsta i napięta, że mogłabym ją jeść łyżkami. Miny rodziców nie wróżyły niczego dobrego. Tato - zaciskał usta, uciekając wzrokiem na boki, mama - rozchyliła wargi, mrugając gorączkowo powiekami, żeby powstrzymać cisnące się do oczu łzy. Przełknęłam powoli ślinę, czując, jak mój żołądek robi fikołki. Coś było nie tak.

- Przepraszam za tamto, naprawdę nie chciałam was zawieźć - niemal jęknęłam. Byłam gotowa zrobić wszystko, żeby tylko było jak kiedyś. Żeby mama chodziła uśmiechnięta, a tato sprawdzał mi zadania domowe, udając poważnego i surowego, chociaż duma rozpierała go od środka. Oczy zalały mi się łzami, ale obiecałam sobie, że nie będę płakać. Jestem silna. Chyba.

- Tu nie chodzi o ciebie, kotku - odchrząknęła mama, posyłając mi smutne spojrzenie. A o co?

Tato wstał z krzesła, pocierając dłońmi o uda.

- Rozwodzimy się - słoik wyleciał mi z rąk, na szczęście nie rozbijając się o kafelki, tylko tocząc tuż pod stopy taty. Jednak nikt nie miał zamiaru go podnosić.

Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, która szybko starłam.

- Jak to? - Zapytałam cicho, pociągając nosem. To niemożliwe.

-My...

- Nie potrafimy się już dogadać, Ivy - dokończył tato, podchodząc do mnie i kładąc dłoń na moje ramię, którą szybko z siebie strzepnęłam.

- Przecież byliście ze sobą tak długo - mruknęłam, robiąc krok w tył. Nie potrafiłam wyobrazić sobie mieszkania tylko z jednym z nich i widywania drugiego tylko okazjonalnie.

- Prawda jest taka, że już od dawna nie mogliśmy znaleźć wspólnego języka - odparł tato, ponownie siadając na krześle, ale tym razem na drugim końcu stołu - jak najdalej od mamy. - Odkąd wzięliśmy ślub.

Mama głośno prychnęła, zakładając rękę na rękę.

- Nie przypominam sobie, żeby ktoś cię do niego zmuszał - warknęła, tak groźnie, że aż cała zadrżałam.

- A twoi rodzice? - Głos zabrał tato, sztucznie się uśmiechając, na co mama ponownie prychnęła.

- Do ołtarza cię nie zaciągnęli! Zresztą doskonale pamiętam, jak wtedy zapierałeś się, że mnie kochasz! - Krzyknęła, zrywając się na proste nogi. Ja tylko wodziłam wzrokiem z jednego na drugie i tak w kółko. Ale nie płakałam.

- Oh, ty mówiłaś dokładnie to samo! Ale to na mnie zwaliłaś cała winę, kiedy twoja córka nie wróciła do domu!

- Moja córka?! Sama sobie jej nie zrobiłam! - Spojrzałam z oburzeniem na mamę, która sama nie dowierzała w to, co właśnie powiedziała. Pokręciłam tylko głową i nie mówiąc nic, wybiegłam z domu. Nie potrafiłam dłużej tego słuchać -jak mają się kłócić, to nie przy mnie. Trzasnęłam drzwiami najmocniej jak się dało, w tym samym momencie dając upust łzom, które przez ten cały czas cisnęły mi się do oczu.

The Babysitter || l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz