Rozdział 65

48 1 0
                                    

Pov: Gabriel

Więc tak. Jak pani zobaczyła Victora, zarządziła, że wszyscy mamy wracać. Arion dał Blade'owi swoją bluzę, która była na niego za mała, ale czy Sherwind by się tym przejmował? Oczywiście, że nie.

Kiedy pani wołała wszystkich, okazało się, że Ci zdążyli już się porozchodzić po całej plaży. Jak to ona wie, że jesteśmy bardzo odpowiedzialni (czytaj: Ricardo i Victor) powiedziała, że mamy iść sami do hostelu bo nasz emos się zaziębi.

No to wracamy.

Mijamy żabkę. Ja już widzę wzrok Ariona.

-Nie Arion. Mieliśmy wracać prosto do hostelu-mówię.

-Pierdu, pierdu ja posłucham

No i opuszcza swojego ukochanego i wbiega do żabki. Ja lecę za nim z dwóch powodów. Pierwszy to, aby szybko to załatwił. Drugi, że ja chcę żelki. Podczas stania w kolejce widzę, że kupił kakao (ciekawe czy w żabce sprzedają kakao)  Szybko płacę za nas obydwoje i wychodzimy.

Chwilę później wchodzimy do hostelu. Otwieramy drzwi do naszego pokoju. Patrzę za okno a tam deszcz. Idealnie zdążyliśmy, choć już wcześniej była lekka mżawka.

Teraz chill.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tyle. Bayoo<33

174 słowa

Have you ever love me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz