Rozdział 10

84 4 2
                                    

Pov:Ricardo

Właśnie wyjmowaliśmy walizki i torby z bagażnika naszego autobusu. Nagle usłyszeliśmy krzyk Ariona.

-NIE WZIĄŁEM PIŁKI

-Arion spokojnie, kupisz sobie nową w Polsce-próbował uspokoić go Victor.

-A gdzie ty chciałeś ją spakować, powiedz mi?-pyta Aitor.

-NIE WIEM NIE MAM PIŁKI CO JA BĘDE ROBIŁ W SAMOLOCIE?!

-Spał?-proponuję.

-Bez piłki?!-okej, on z nas najbardziej kocha piłkę.

-Zawsze masz Victora-mówi Aitor.

No to nieźle niebiesko włosy pojechał. Wszyscy spoglądamy na Victora, a ten wygląda jakby nie kontaktował. Dopiero po chwili docierają do niego słowa
Aitora. Prycha, i odwraca się.

-Dobra tam przecież się już nie będziemy wracać po piłkę, nawet nie wiem czy by cię wpuścili do samolotu z nią-powiedziałem.

-Łeeee no i dupa...-mamrocze coś tam brunet.

-Dobra dzieciarnia, za mną-mówi jedna z nauczycielek.

Podążamy za nią. Po załatwieniu tych wszystkich rzeczy, oddaliśmy bagaże. Zostawiliśmy sobie tylko te podręczne. Czekamy sobie właśnie na samolot.

Skip time

Siedzimy już tu nie wiem ile. Na szczęście pan od historii mówi, że zaraz będziemy wchodzić na pokład samolotu.

Wreszcie.

Jesteśmy na pokładzie. Ja siedzę z Gabim, Arion z Victorem, a Aitor z kimś tam. Wsumie tak jak w autobusie.

Startujemy.

Okazało się, że Garcia nie lubi latać samolotami. Ehm. Ale dobra nikt nie dostał zawału, wszyscy żyjemy to chyba git.

Skip time

Nagle ktoś klepie mnie w ramię. Okazuje się, że to Różowo włosy. Kiwa głową abym się odwrócił. Odwracam się a tam Arion który zasypiając przez przypadek(🧢) położył głowę na ramieniu Victora. No nie powiem uroczo to wygląda. Aitor zrobił im zdjęcie i wysłał je do Ariona i Victora. Hehe ciekawy jestem ich reakcji.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Elo trochę dłuższy rozdział, jak zwykle trochę mi nie wyszedł. Pozdrawiam osoby które to czytają(jeśli wogóle ktoś to czyta🔥) i dziękuję za wszystkie gwiazdki. To Bayoo!

300 słów

Have you ever love me?Where stories live. Discover now