Rozdział 59

46 2 0
                                    

Pov: Ricardo

Po jakże interesującej lekcji lepienia rogalikow i oglądaniu koziołków poznańskich wracamy do hostelu na szybki odpoczynek. A później obiad, spacer i spać. Całkiem spoko ta wycieczka. Jutro jedziemy do Gdańska i będziemy tam chyba pięć dni. Później jeszcze na cztery dni do Warszawy i nie wiem wsumie co dalej.

Skip time

Wychodzimy z obiadu na spacer po ulicach Poznania. Kamienice są pięknie oświetlane przez już powoli zachodzące słońce. Jest to jeden z ładniejszych widoków jakich kiedykolwiek widziałem.

-Szkoda będzie stąd wyjechać...-zaczyna Arion.

-Tobie zawsze coś nie pasuje. Przecież nie możemy cały czas siedzieć w jednym mieście-odpowiada mu jego chłopak.

-Eee tam

  Spacerujemy sobie dalej, aż nagle pojawia się koło mnie Sherwind.

-Ej pytanie mam

-Boję się, ale mów

-Jesteś z Gabim?

O kurna.

Zrobiłem się aktualnie czerwony jak burak. Garcia chyba wie o co mnie spytał widząc moją minę. Kiwa głową.

Okej.

-No... tak jakby...

-OMG DZIEKI ZA ODPOWIEDŹ-krzyczy brunet-VICTOR SŁYSZAŁES TO?!

A on musi już wszystkim gadać?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

To jest tragedia. Pozdrawiam wszystkich<33 Bayoo<33

174 słów

Have you ever love me?Where stories live. Discover now