Rozdział 2

131 7 8
                                    

Pov: Gabriel

Właśnie wracam z Aitorem ze szkoły. Mega mi się z nim rozmawia. Jest miły, zabawny i ogólnie super. Właśnie idziemy i opowiadamy sobie żarty.

-A słyszałeś to-mówi chłopak-żona mówi do męża, że jest zbyt leniwy, a mąż na to: jak to, przecież nic nie zrobiłem!

Nie mogę z tych żartów Aitora. Jak się tak dusimy to wyglądamy jakbyśmy z psychiatryka uciekli.
Nagle mijamy dom Ricarda I nagle mi się coś przypomina. Zapomniałem mu napisać aby na mnie nie czekał pod klubem! Uhm trudno pewnie i tak się już skapnął.

-Coś się stało Gabi?-pyta niebiesko włosy.

-Co? Niee tylko się zamyśliłem

Podczas dalszej drogi rozmawiamy na luźne tematy. Na przykład o wycieczce która ma się za jakiś czas odbyć. Mamy lecieć podobno do jakiegoś kraju... ciekawe.
Powoli dochodzimy do mojego domu. Żegnam się z Aitorem i wchodzę do budynku.

-Haloo jest tu ktoś?!-krzyczę.

Odpowiada mi cisza. To znaczy, że mama nie wróciła jeszcze z pracy. To dobrze. Mam chwilę dla siebie. Nie wiem czemu jestem mega zmęczony. Nie mam na nic siły. Zakładam słuchawki i kładę się na łóżku. Po chwili zasypiam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dziś taki krótki rozdział, ale spokojnie będą dłuższe, mam nadzieje, że się podoba

202 słowa

Have you ever love me?Where stories live. Discover now