XXI. Bo jak nie my, to kto?

4 0 0
                                    

Maximilian

Prowadziłem auto, jadąc do Coventry. W naszym rodzinnym mieście powinniśmy być około godziny dwudziestej. Na ten moment dochodzi dziewiętnasta co oznacza, że połowa drogi jest już za nami. Lauren siedząca na fotelu pasażera spała, a przynajmniej sprawiała takie wrażenie. Zastanawiałem się, ile czasu ona tkwiła w tej relacji, męcząc się, a przede wszystkim — czy to były tylko słowa. To znaczy, "tylko" nie jest dobrym określeniem, jednak szczerze liczę na to, że nie posunął się do gorszych czynów. Boże, ledwo przez myśl mi przechodzi to, że Lauren mogłaby być ofiarą przemocy domowej. Zresztą, co ja mówię? Ona nią jest, jednak liczę na to, że ten skurwiel ograniczył się do psychicznych metod. Niestety faktem jest to, że przemoc psychiczna może nieść za sobą większe skutki niż ta fizyczna. Dobra, koniec myślenia o tym, bo aż mi się nóż w kieszeni otwiera na myśl o tym skurwielu, a muszę dowieźć nas w całości do domu. Właśnie. Dom. Czy Coventry jest naszym domem? Stałym na pewno nie. W końcu Lauren mieszka w Manchesterze, a ja, póki co w Mediolanie. Jednak zawsze cieszę się gdy tam wracam. Będąc tam, czuję się, jakby wszystkie problemy zniknęły, a życie zaczynało się od nowa.

Chwilę przed dwudziestą pierwszą parkowałem samochód na parkingu przed blokiem rodziców. Spojrzałem na blondynkę, która nadal spała. Zastanawiałem się, co zrobić. Budzić ją czy nie? Doszedłem do wniosku, że nie mam serca przerywać jej odpoczynku, dlatego postanowiłem ją zanieść do domu. Delikatnie wyciągnąłem dziewczynę z samochodu, starając się nie uderzyć nią w nic, aby się nie obudziła. Gdy weszliśmy do klatki schodowej i zapaliło się światło, poczułem jej delikatny ruch, sygnalizujący fakt, że się przebudza.

– Spokojnie, śpij, zaniosę cię – powiedziałem cicho. Zaspana blondynka nawet nie zamierzała protestować, jedynie bardziej wciskając głowę w moje ramię. Urocza. Wszedłem do windy, wciskając odpowiedni przycisk. Podszedłem do drzwi, dzwoniąc dzwonkiem, licząc, że dziewczyna tego nie usłyszy. Po chwili powłoka się otworzyła, a zza niej wyłoniła się sylwetka mojej mamy.

– Synku! – Zaczęła głośno. W tym momencie zauważyła śpiącą blondynkę w moich ramionach. – Lauren? – zapytała ciszej.

– Tak, Lauren – potwierdziłem.

– Wróciliście do siebie? – dopytała, a w jej oczach widziałem szczerą radość. Nie dziwiło mnie, to gdy byliśmy w związku, to czasem miałem wrażenie, że blondynkę kocha bardziej niż mnie.

– Nie. Wyjaśnię ci wszystko, ale najpierw pozwól mi ją położyć i wrócić do auta po rzeczy – poprosiłem. Kobieta przytaknęła, przepuszczając mnie w drzwiach. Otworzyła mi drzwi do pokoju, za co podziękowałem jej uśmiechem. Delikatnie położyłem dziewczynę na łóżku, ostrożnie zdejmując jej buty i przykrywając kołdrą. Nie musiałem martwić się o to czy będzie jej wygodnie, bo gdy byliśmy w jej mieszkaniu, postanowiła się przebrać w dresy, dlatego teraz mogła w spokoju spać. Wyszedłem z pokoju, cicho zamykając za sobą drzwi. Szybko zszedłem do auta, zabierając torby, po czym wróciłem do mieszkania, gdzie czekała mama z herbatą i kanapkami. Usiadłem na krześle w jadalni, przysuwając bliżej talerz i kubek, po czym westchnąłem.

– No, to opowiadaj – zachęciła mnie kobieta.

– Jakby to krótko ująć – zastanowiłem się.

– Nie staraj się, żeby było krótko, tylko żeby było treściwie – odparła. Przytaknąłem, po czym znowu westchnąłem.

– Jak wiesz, po rozstaniu nie spotkaliśmy się ani razu. Do czasu. W sobotę byłem na weselu mojego kolegi z Giratempo, Anglika. Jak się okazało, świadkową była Lauren, która jest kuzynką jego żony. – Nakreśliłem sytuację. Kobieta pokiwała głową, zachęcając mnie do kontynuowania. – Gdy ją zauważyłem, nie mogłem zaprzepaścić okazji i postanowiłem do niej zagadać. Podczas tańca postanowiłem ją odbić świadkowi, z którym akurat tańczyła. Szczerze? Z początku nie była zachwycona moją obecnością – zaśmiałem się – Kilka godzin później zauważyłem ją, wkurzoną wychodzącą z telefonem do ogrodu. Ruszyłem za nią, zachowując bezpieczną odległość – przyznałem – Oczywiście, nie posunąłem się do tego, żeby podsłuchiwać. Poczekałem, aż skończy rozmawiać, po czym ujawniłem swoją obecność. Z początku kompletnie nie reagowała na moje słowa, jednak gdy już to zrobiła, znowu potraktowała mnie oschle. Nie dałem za wygraną, i zacząłem ją namawiać na to, żeby opowiedziała mi, co się wydarzyło.

– I co? Myślałeś, że od razu ci wszystko wyśpiewa? – zapytała mama, nie dowierzając w moje czyny.

– A pamiętasz, kto śpi w moim pokoju? – zapytałem retorycznie. Na te słowa kobieta zmieniła swoje nastawienie, na co się zaśmiałem. – No właśnie. Co prawda musiałem użyć przekupstwa w postaci jej ulubionego wina, ale się udało.

– Maximilian! Nie można upijać biednych kobiet! – zaprotestowała moja rodzicielka.

– Ale to było skuteczne! – zaprotestowałem – W dodatku, ja chciałem rozmawiać na trzeźwo, w miarę, bo jednak coś popiliśmy jak to na weselu, ale ona chciała wino. Miałem jej zabronić? – zapytałem. Kobieta pokręciła głową. – No i urządziliśmy sobie wieczorek, a raczej noc, szczerości. Opowiedziała mi wszystko, co wydarzyło się po naszym rozstaniu, a także o tym, że od roku jest w związku z synem właściciela firmy, w której pracuje.

– To, co ona do cholery robi tu z tobą, skoro ma faceta? – zapytała zirytowana kobieta.

– No właśnie daj mi dokończyć, bo zaczynamy najgorszą część tej historii. – odparłem, po czym westchnąłem ciężko. – No to tak. Jej związek okazał się nie do końca taki jaki powinien być. Że tak powiem, Felix nie umie chyba oddzielić pracy, gdzie zajmuje wyższą pozycję, od domu. Na weselu zrobił jej dramę o to, że tańczyliśmy razem, dowiadując się tego z relacji na Instagramie pieprzonego Dja, którego dane wykradł z dokumentów Lauren dotyczących wesela, które leżały u nich w domu.

– Co za popieprzony człowiek – powiedziała mama – Przepraszam, że ci przerywam.

– Spoko. Ale słuchaj, to nie wszystko – odparłem – Zadzwoniłem do niej dzisiaj rano, bo w sumie się nudziłem. Odebrała telefon, jednak zamiast jej głosu skierowanego do mnie, usłyszałem jego. Próbowała go powstrzymać, mówiąc, że rozmawia, ale on miał to głęboko w poważaniu. Zaczął ją wyzywać i nawet nie chce powtarzać tych słów. – Wzdrygnąłem się. – W każdym razie, oskarżał ją o to, że przespała się ze mną na tym weselu, ponieważ podobno ma od kogoś informacje. Faktem jest to, że zasnęliśmy razem w pokoju po tym jak się napiliśmy, no ale litości, ona jest z nim w związku i nigdy by go nie zdradziła. Pomijając to, że my ze sobą nie spaliśmy nawet gdy byliśmy razem.

– Serio jakiś psychiczny chłop. Biedna Lauren, że ona musiała to znosić – stwierdziła kobieta. – Ale nadal pozostaje pytanie, co ona robi z tobą tutaj? Nie zrozum mnie źle, Lauren zawsze jest tu mile widziana, ale nie oszukujmy się, sytuacja jest niecodzienna – dodała.

– No tak. Po tych słowach wybiegła z pokoju, a jedyne co słyszałem to jej płacz. Po chwili chyba się zorientowała, że połączenie nadal trwa, bo szybko je zerwała. Wtedy podjąłem decyzję, że muszę do niej jechać. Dlatego godzinę później razem z jej kuzynką i jej mężem byliśmy w firmie, gdzie w gabinecie Felixa i Lauren lekko się... pospieraliśmy z typem – powiedziałem, nie koniecznie chcąc zawierać wątek bójki.

– Coś nie sądzę, że to było lekko. – I w tym momencie wskazała na ranę na mojej twarzy, na którą wcześniej zwróciła uwagę Lau. Cholera, zdążyłem o niej zapomnieć.

– No może nie tak lekko. Ale to on zaczął. Mamy wszystko nagrane – broniłem się.

– Jak mocno ucierpiał? – zapytała.

– Lekko mu nos uszkodziłem, a potem wparował jego ojciec i powiedział, że sam wyciągnie konsekwencje z jego zachowania. Jednocześnie kazał nam zabrać Lauren, mówiąc, że ma tyle wolnego, ile potrzebuje. Dlatego postanowiłem zabrać ją tutaj. Jedynie co to zajechaliśmy do ich mieszkania, gdzie spakowała najpotrzebniejsze rzeczy, no i oto jesteśmy. – Rozłożyłem ręce, wskazując na otoczenie. Mama pokiwała głową w zrozumieniu, po czym wstała od stołu. Poczyniłem to samo, chcąc iść do pokoju po rzeczy, żeby ogarnąć się po podróży i dołączyć do blondynki w sypialni.

– Jeszcze jedno pytanie – powiedziała.

– No, co tam? – odparłem.

– Co się stało z kostką Lauren? – zapytała, a ja zaśmiałem się pod nosem.

– Poniosło nas trochę z tańcem na trawie na poprawinach i potknęła się o kamień, upadając – przyznałem szczerze. Kobieta spojrzała na mnie z niedowierzaniem, po czym jedynie pokręciła ze zrezygnowaniem głową i ruszyła w kierunku swojej sypialni. Poczyniłem to samo, idąc po swoją torbę.

Gdy kładłem się obok spokojnie śpiącej blondynki, westchnąłem cicho. To był ciężki dzień, a przed nami pewnie kolejne podobne. Ale wiem jedno. Damy radę. Bo jak nie my, to kto?

Lavender TulipWhere stories live. Discover now