XIX. Niepoprawne uczucie

8 0 0
                                    

Lauren

Obudziłam się, czując, że coś jest inaczej niż zwykle. Uczucie ciepła, które mi towarzyszyło zdawało się być niepoprawne, a jednak wskazane. Miałam wrażenie, jakbym próbowała zakazanego owocu. Moja głowa leżąca na klatce piersiowej piłkarza delikatnie się unosiła, w rytm jego oddechu. Gdy otworzyłam oczy zauważyłam, że nadal śpi. Spojrzałam na zegarek, a widząc, że mam jeszcze prawie dwie godziny, również przymknęłam oczy, cicho wzdychając. Dlaczego to wszystko tak się potoczyło? Dlaczego on znowu pojawił się w moim życiu? Poczułam, że chłopak lekko się porusza, co wskazywało na to, że się przebudza. Uniosłam głowę, napotykając wzrok Maxa, który się we mnie wpatrywał.

– Dzień dobry – powiedziałam cicho. Na twarzy piłkarza pojawił się delikatny uśmiech.

– Dzień dobry – odpowiedział. Milczeliśmy, wpatrując się w siebie.

– Ostatni raz gdy znaleźliśmy się w takiej sytuacji, skończyliśmy całując się – odezwał się nagle. Spojrzałam na niego, marszcząc brwi, jednocześnie przypominając sobie sytuację, która miała miejsce ponad dwa lata temu i doprowadziła do rozpoczęcia naszego związku.

– Ale wtedy nie miałam chłopaka – odpowiedziałam, w tym samym momencie podnosząc się z łóżka. Spojrzałam na leżącego piłkarza, który zaśmiał się pod nosem.

– Ale przecież on nie musi o niczym wiedzieć! – krzyknął za mną, gdy szłam do łazienki. Odwróciłam się w jego stronę, pokazując środkowy palec, po czym zniknęłam za drzwiami.

Siedziałam przy stole, jedząc lunch. Poprawiny zostały zorganizowane w formie tak zwanego garden party, dzięki czemu atmosfera od początku była luźniejsza niż wczoraj. Stres związany z ceremonią totalnie odpuścił, dając nam swobodę zabawy. Dzisiejsze menu było lekkie, nie mając na celu nas przesadnie nakarmić, a chwilowo zaspokoić głód. Nie było też alkoholu, ze względu na to, że cały dzień towarzyszyły nam zaproszone dzieci.

Ale kto powiedział, że bez procentów nie można się dobrze bawić? Ja i Max wiemy o tym doskonale, dlatego też od dłuższego czasu nie opuszczamy prowizorycznego parkietu, utworzonego przez obsługę obiektu, oddając się tańcu. Wspólnie spędzona noc i poranek sporo między nami zmieniły. Przegadaliśmy sprawę naszego rozstania, dochodząc do wniosku, że nie było to warte utraty naszej relacji, dlatego też postanowiliśmy zacząć jeszcze raz, jako przyjaciele. Jednak tym razem nie zamierzaliśmy dążyć do związku, a zostawić to tak, jak jest. Taki obrót sprawy bardzo mnie cieszy, ponieważ tęskniłam za nim, nawet jeżeli tego nie pokazywałam. Właściwie myślałam, że pogodziłam się z jego stratą, jednak wczorajsza noc, uświadomiła mi, że jest inaczej wraz z pojawieniem się w mojej głowie wspomnienia z nim związanych.

– Nie jesteś zmęczona? – zapytał, gdy piąta pod rząd piosenka ucichła, a z głośników rozbrzmiewały żwawe nuty kolejnej.

– A skąd! Dawaj, to moja ulubiona! – odparłam, z uśmiechem na ustach. To niesamowite, jak swobodnie czułam się w jego otoczeniu, będąc po rozstaniu. – Chyba że wymiękasz, piłkarzyku – dodałam prześmiewczo.

– Zdążyłem już zapomnieć, jaka tancereczka z ciebie – odparł. Pozostawiłam to bez odpowiedzi, ponownie skupiając swoją uwagę na tańcu. Akurat jeżeli chodzi o to, to w Maxie znalazłam swoją bratnią duszę. Niewielu o tym wie, ale piłkarz ma za sobą taneczną przeszłość. Co prawda breakdance mało ma wspólnego z tańcem towarzyskim, ale jednak dodało mu to sporo zwinności i nauczyło kontroli nad ciałem, co często wykorzystuje, będąc na boisku. Kolejny raz w krótkim czasie mnie obrócił, co doprowadziło do sytuacji, której nikt się nie spodziewał. Mianowicie zakręciło mi się w głowie, przez co straciłam równowagę, niefortunnie natrafiając na kamień. To był ułamek sekundy, a ja już leżałam na trawie, trzymając się za bolącą kostkę. Mimo najszczerszych chęci, niestety, Max nie był w stanie uchronić mnie przed upadkiem.

Lavender TulipOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz