Rozdział 9. Instagramowa znajomość.

Mulai dari awal
                                    

– Miles, poczekaj – rzucam szybko. Przyjaciel unosi brew, ale posłusznie robi krok w bok, aby przepuścić resztę. Kiedy jest tu tylko nasza ekipa, mówię: – Jeszcze raz, bardzo cię przepraszam, stary. Wiem, że to był dla ciebie wielki dzień, a ja...

– Mam gdzieś to, czy tam byłeś czy nie – odpowiada. – Obchodzi mnie fakt, że nie walczyłeś. Oddałeś mi tą pozycję ot tak. A gdzie całe zawody? Gdzie pokaz umiejętności, żeby przekonać drużynę, że to ty jesteś tym najlepszym?

Przygryzam dolną wargę i spuszczam głowę.

– Walczyłeś z Asherem...

– Asherem? – parska. – To dobry gracz, ale nie nadaje się na kapitana. Ty się, do cholery, nadajesz. Masz szczęście, że razem z chłopakami walnęliśmy jakąś śpiewkę o tym, że czymś się zatrułeś i przyrosłeś do kibla, bo inaczej nikt by cię nie poparł.

– Gdybyś był jednak na miejscu... – wtrąca Charlie. – Wybraliby cię. Pomimo wszystko.

Ciężar osiada na moim sercu i piersi, a oddech staje się urywany. Może drużyna widzi we mnie dobrego kapitana, ale ja siebie tak nie widzę. Gdyby to mnie wybrali, bez wahania oddałbym to stanowisko Milesowi.

– Jest dobrze, tak jak jest – mamroczę, po czym unoszę wzrok na Milesa. – Cieszę się, że zostałeś tym kapitanem, naprawdę. Należało ci się. A ja... jestem na to jeszcze za młody.

Przyjaciel uśmiecha się i wyciąga w moją stronę rękę. Przyjmuję ją i lekko potrząsam, a następnie odchodzę do swojej szafki, aby wreszcie się przebrać.

Jest mi jakoś lżej, kiedy upewniłem się, że Miles nie ma do mnie żalu. I wie, że nie jestem zły, że to on zgarnął tą pozycję.

– Dziś wieczorem robimy ognisko – oznajmia nagle Mitch, szczerząc się do telefonu.

– Wujek i tata się na to zgodzili? – dziwi się Hunter.

– Tak – przytakuje kumpel. – To już było planowane od dawna, a że dzisiejszy trening poszedł nam bardzo dobrze, będziemy mieli nagrodę. Nachlejemy się!

Wszyscy równo parskamy śmiechem.

– A jutrzejszy trening? – pytam i wkładam bluzę przez głowę.

– Jest dopiero wieczorem – wyjaśnia Mitch wesołym głosem. – To jedyna taka okazja, aby zabawić się przed sezonem i studiami. Dają nam wolną rękę, pod warunkiem, że wieczorem będziemy przytomni.

Przygryzam wnętrze policzka i nie odzywam się już więcej. Nie powinienem już więcej pić, nawet jeżeli mój tata na coś takiego zezwolił. Ostatnio wlałem w siebie zbyt dużo alkoholu, a mój organizm nie czuje się z tym zbyt dobrze. Straciłem swoją dawną formę i teraz muszę skupić się na jej odbudowaniu, a kolejny kac w tym nie pomoże.

Gdy wreszcie jestem przebrany, zbieram swoje rzeczy i wraz z chłopakami opuszczam szatnię. Przez całą drogę do naszych pokoi Mitch opowiada o tym ognisku, na co przewracam oczami. Mógłby się już zamknąć.

Opadam na łóżko z ciężkim westchnięciem i zakrywam oczy przedramieniem. Nie sądziłem, że powrót do porządnych treningów będzie dla mnie aż tak ciężki.

Drgam gwałtownie, gdy skurcz na nowo pojawia się w udzie. Podnoszę się do siadu, prostuję bolącą nogę i zaczynam ugniatać skórę dłońmi, ale ból robi się coraz mocniejszy. Zaciskam zęby i nie przerywam masażu.

– Coś tak czułem, że na lodzie złapał cię skurcz – mówi Hunt, przyglądając mi się uważnie. – Chcesz ciepły kompres?

– Nie, już przechodzi – mamroczę.

ONE LAST CALL | Call Me #5Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang