34

47 4 0
                                    

Przechodząc korytarzem natknęłam się na Yoongiego z telefonem w nosie. Według planu powinni mieć jakieś zajęcia. Znów się zrywa? Nieważne.

- Jak Jungkook? - spytałam zwracając na siebie jego uwagę.

- A co cię on ostatnio tak interesuje? - dopytał wyraźnie niezadowolony.

- Jak mu wczoraj dałeś te piguły to się zachowywał bardzo nie tak. Chyba mam prawo wiedzieć, czy mu się polepszyło.

- Po tym wszystkim?

- Błagam, Suga. Nie jesteśmy dziećmi. Sam lubisz to powtarzać - jego postawa mnie zirytowała.

- Młody żyje. W pełni świadomości i siły - odpowiedział od niechcenia.

- Na sto procent?

- Na dwieście. I się nie martw tak o niego. Nie zasłużył.

Yoongi dziś jest w wyjątkowo paskudnym humorze. Ciekawa jestem co takiego musiało się stać.

- O proszę. Dwójka moich ulubionych ludzi w jednym miejscu - usłyszałam za sobą szczęśliwą Dongyun. Stanęła między nami. Tylko tej dziwki tu brakowało.

Raper przywitał się z nią krótkim uściskiem, po którym odezwała się i do mnie:

- Jedna z twoich dziewczynek ryczy w kiblu piętro wyżej.

Pierwsza do głowy przyszła mi Sinae. Choć zdaje się być najmniej płaczliwa, to z mojego punktu widzenia ona jest w tym momencie najbardziej prawdopodobna. Bez zbędnych słów ruszyłam do wyznaczonego miejsca. Zajęta była tylko jedna kabina. Jednak nie było żadnych, choćby najmniejszych odgłosów. Wtedy spostrzegłam wystający z kabiny bardzo dobrze znany mi breloczek. Złoty krótki łańcuszek z różowymi kryształkami i białym misiem. Właśnie taki należał do Sinae. Oparłam się wygodnie o ścianę.

- Sinae? - zapytałam. Żadnej odpowiedzi - Wiem, że tam jesteś. - wciąż zero odzewu - Płakanie w łazience jest niewygodne. Naprawdę chcesz się w ten sposób męczyć?

- Pierdol się! - odpowiedziała w końcu. Miała niecodzienny ton głosu spowodowany płaczem.

- W miejscu publicznym trochę nie przystoi. - wzięłam głęboki oddech - Nie jestem mistrzem w pocieszaniu ludzi, ale moje cztery ściany stanowczo lepiej się do tego nadają niż toaleta.

- Mi wystarcza.

- Ja nie odpuszczę. Wiesz o tym doskonale. Do ciebie należy decyzja jak dużo czasu tu zmarnujemy.

Minuty mijały, a ona dalej tam siedziała w kompletnej ciszy. Nie myślałam o wyjściu. I tak nie mam nic do roboty, a do wytwórni przyjechałam tylko i wyłącznie na polecenie Jina. Głupi zapomniał swojego telefonu i zadzwonił do mnie z numeru Hoseoka, bym go tu przywiozła.
Skupiłam swoją uwagę na wystającym breloczku.

- Lubisz ten breloczek? - zapytałam nie oczekując odpowiedzi - Kiedyś miałam bardzo podobny. W zasadzie taki sam, ale w zielonej wersji. Dostałam go od Jimina wiele lat temu. Nosiłam go zawieszonego na zamku od plecaka. Fajnie brzdęczał przy chodzeniu. Lecz takiej jednej kurwie się to nie spodobało. Wyszłam tylko na moment z klasy na przerwie, a gdy wróciłam, to ta właśnie się śmiała z potłuczonych kryształów. Jimin nigdy się o tym nie dowiedział. Odlamałam wtedy cały zamek w plecaku i wmówiłam mu, że się gdzieś zahaczyłam i ten sposób breloczek zaginął razem z zamkiem. O dziwo uwierzył.

- Mój jest siostry - mruknęła cicho po dłuższej chwili.

- Masz siostrę? - spytałam zaciekawiona. Jedyne co o niej wiem to to, że mieszka z tymczasową rodziną zastępczą.

Boy in LuvOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz