6

124 5 0
                                    

- Chcesz może nowe auto? - spytałam cała w nerwach

- Co zrobiłaś z moim wozem? - odpowiedział pytaniem zdenerwowany Suga.

- Miałam wypadek. Jakiś gnój we mnie wjechał.

- Jak to wje...

- Proszę się już rozłączyć - zagłuszyła mi kobieta obok

- Po drodze do was. Tam, gdzie Park nie widzi nigdy progu zwalniającego. Chcesz to przyjeżdżaj - dokończyłam na szybko i zakończyłam połączenie.

- Rozcięta głowa, potrzebne będzie szycie, póki co przykleiliśmy opatrunek, drobne skaleczenia i obicia. Poza tym prawe przedramię może być uszkodzone. Zabierzemy teraz panią do najbliższego szpitala na zszycie rany i dokładniejsze badanie ręki - poinformowała mnie ratowniczka

- Mogłabym później sama się zgłosić na miejscu? - spytałam z nadzieją

- Jest pani tego pewna?

- Tak.

- Zatem proszę o podpis - dała mi kartkę do podpisania, co szybko zrobiłam tworząc zapewne nowy alfabet z i uwolniłam się z karetki.

Rozejrzałam się po miejscu wypadku. Jeden policjant kierował ruchem na wolnym pasie drogi. Na drugim paru badało ślady i tworzyło historię wypadku na ich podstawie i naszych zeznań. Drżącą ręką napisałam szefowej, że nie będzie mnie dziś w pracy, kiedy nagle ktoś zarzucił mi na głowę kaptur od kurtki.

- Lepiej, żeby cię nikt nie rozpoznał - mruknął mi do ucha ten wiecznie taki sam głos Yoongiego

- A ty? - utkwiłam wzrok w brudnym asfalcie

- Ludzie już i tak wiedzą o mnie więcej niż ja sam. - stanął przede mną z rękoma w kieszeniach

- Jakim cudem tak szybko przyjechałeś?

- Hobi potrzebował podwozki. A teraz mów jak to się stało.

Przygryzłam wargę czując narastającą gulę w gardle.

- Sama nie wiem... Jakiś samochód mnie wyprzedzał i wtedy ten biały bus mi wjechał w dupę i wypadłam poza drogę.

Powtórzyłam sobie to jeszcze raz w głowie i poczułam się tak źle, że już nie byłam w stanie pohamować zbierających się w oczach łez. Naciągnęłam rękaw na dłoń i otarłam powieki.

- No i czego płaczesz? Przecież nie jestem zły. - powiedział zmęczonym głosem, choć wyczuwałam w nim irytację.

- Nie jesteś? Przecież ci skasowałam Nissana - odważyłam się na niego spojrzeć

- Nie ty, tylko tamten ktoś. - poprawił dając mi husteczkę - wyglądasz jakbyś skoczyła z trzeciego piętra na spróchniałe BMW.

- Czeka mnie wizyta w szpitalu. Szycie i z ręką mam coś nie tak

- Trudno być zaskoczonym - mruknął - Poczekamy na wnioski i od razu to załatwimy.

Długo nie musieliśmy czekać na wezwanie do radiowozu. Ustalono, że przekroczenie prędkości i nieuwaga kierowcy busa spowodowały wypadek. Mężczyzna przyznał się do winy, zaakceptował karę, zobowiązał się do wypłacenia z odszkodowania pewnej sumy, a Nissan miał wkrótce wyruszyć w ostatnią drogę. Załatwiliśmy drobne formalności i mogliśmy już opuścić miejsce.
Zgodnie z obietnicą Yoongiego odwiedziliśmy szpital. Najpierw zaszyto mi ranę ciągnącą się łukowato od skroni do czoła, a następnie zajęto się ręką. Okazało się, że mam złamane całe przedramię ze zwichniętym łokciem w gratisie i mam ponad miesiąc chodzenia w gipsie. To będzie ciężki miesiąc.

Boy in LuvOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz