5

146 6 3
                                    

Zapinając kurtkę wyszłam z budynku. Wtedy usłyszałam wołanie mojego imienia. Odwróciłam się i zobaczyłam Jiwoo, starszą ode mnie kobietę z pracy z papierosem w dłoni. Podeszłam delikatnie się kłaniając.

- Odmówiłaś seksu? - spytała się zaciągając.

- Co takiego? - zapytałam zdezorientowana. Cenię szczerość, ale takie pytania na ulicy są co najmniej dziwne.

- Twojego siniaka widać z daleka - rzuciła okiem na mój nadgarstek - lepiej to zakryj. Bandaż, opaska, podkład... Czymkolwiek. A teraz sio - machnęła na mnie ręką.

Powoli się odwróciłam i się przespacerowałam na parking skupiając na nadgarstku. Faktycznie odciśnięta dłoń Taehyunga była dosyć widoczna, ale nie sądziłam, że ktoś zwróci na to uwagę. Muszę czymś to zakryć.

Całą drogę aż do wejścia do mieszkania nad tym rozmyślałam. Podkładu nie użyję. Mam zbyt niejednolitą skórę. Bandaż lub opaska od razu włączą u chłopaków instynkty macierzyńskie mimo ich podobno męskości biologicznej. Chociaż wcale nie muszę ich widywać. Będzie to trudne biorąc pod uwagę wysokie szansę szturmu na te biedne mieszkanie. Warto spróbować.

Przerzuciłam do góry nogami cały apartament. Nie mogłam jak normalny człowiek trzymać wszystkich medycznych rzeczy w jednym miejscu, a pochowane w całym mieszkaniu. Znalazłam nawet prezerwatywę z wizerunkiem pociąga Tomka i czarnym napisem z tyłu ,,prosto w tunel". Nie mogłam powstrzymać uśmiechu przypominając sobie, jak Hoseok postawił sobie za cel skrycie w moim mieszkaniu sześćdziesięciu dziewięciu dziwnych prezerwatyw, które będę odnajdywać do końca życia. Minął rok, a mam dopiero szesnaście. Schowałam ją do kieszeni i kontynuowałam poszukiwania.
W końcu się opłaciły. W segregatorze z różnymi umowami odnalazłam rolkę zielonego bandażu samoprzylepnego. Nie czekając owinęłam nim cały nadgarstek i odłożyłam gdzieś obok. Patrząc na ten zielony opatrunek nabrałam chęci do obejrzenia jakiejś bajki. Zrobiłam popcorn solony w mikrofali i przykryta Jiminowskim kocykiem włączyłam w salonie Meridę, która jest jedną z moich ulubionych księżniczek. Pierwsze miejsce na zawsze zajęła Doris ze Shreka.

Obudziło mnie uporczywe wibrowanie telefonu. Otworzyłam niechętnie oczy. Widząc jedynie kolorowe plamy przetarłam je ręką. Teraz byłam w stanie mniej więcej odróżnić meble. Rozejrzałam się dookoła. Musiałam zasnąć podczas oglądania.
Poprawiłam wiszący na moich ramionach kocyk i sięgnęłam po cichy już telefon. Na wyświetlaczu wyświetliły się nazwy trzech bangtanów. Może zmiana numeru faktycznie nie była aż tak głupimi pomysłem? Ledwo co odłożyłam komórkę, a znów rozległo się te wkurzające wibrowanie. Zrezygnowana odczytałam imię dzwoniącego i odebrałam przykładając do ucha.

- Dzięki za troskę, Kookie. Wciąż żyję - mruknęłam

- Całe szczęście - odetchnął z ulgą - Pojechałaś z Sugą i nie dawałaś znaku życia. Musieliśmy trzymać TaeTae siłą, bo chciał już zgłaszać to na policji

- Aż tak się martwił?

- Raczej byliśmy przerażeni. Myśleliśmy, że jak już gadacie to ,, daj auto" albo ,, gdzie klucze".

- No i dobrze myślicie. Innych powodów do rozmów nie ma. Przecież to tylko Yoongi. On się nie liczy. Zresztą czemu o nim rozmawiamy?

- GDZIE JEST KURWA MOJE MONTE?! KTO JE ZEŻARŁ?! - Usłyszałam głośny wrzask Taehyunga z telefonu.

- Mimi...? - zaczął z niepewnością - Może przyjadę i porozmawiamy? Albo nie. Lepiej jakbyś przyjechała tu. Może Tae od razu się trochę uspokoi.

- Czemu nie możemy przez telefon? I przestań używać tego zasranego Mimi - syknęłam

- Uwierz mi, lepiej będzie w cztery oczy

Boy in LuvWhere stories live. Discover now