27

65 3 1
                                    

Głęboko odetchnęłam za kierownicą samochodu. Dawno temu byłam w Big Hicie. Nieco się stresuję. Głównie możliwym spotkaniem chłopaków. Teraz jak tu przyjechałam to głupio pojechać.

Wysiadłam z auta i przeszłam się przez pół parkingu podziemnego do schodów prowadzących do wnętrza budynku. Było beżowo i jasno, czyli tak jak wcześniej. W mig przypominałam sobie rozkład korytarzy i pomieszczeń, więc nie było trudno dostać się do biura CEO. Mijałam mnóstwo nowych twarzy, ale nie zabrakło i tych starych, z którymi witałam się kiwnięciami głowy. Tyle dobrego, że przez całą trasę nawet nie usłyszałam żadnego bangtana.
Zapukałam do drzwi i po krótkim zezwoleniu weszłam do środka.

- Miło cię widzieć!

Bang wstał z uśmiechem. Najpierw podał mi rękę, a potem krótko uścisnął. Nie, że go nie lubię, lecz nie widzę powodu aż tak bliskiego powitania. Jakoś to przeboleję.

- Proszę. Usiądź sobie - odsunął mi od biurka wygodne krzesło, na którym usiadłam, a on po drugiej stronie - Jihye! Zrób nam proszę kawę. Mocną i słabszą - zlecił siedzącej w oddzielonym kąciku kadrowej robiącej też za służkę, która posłusznie od razu ruszyła do ekspresu.

- Przybyłam podpisać pakt - powiedziałam półżartem.

- Zanim kawka, zanim pakt, to trochę minie. Bez cukru jeśli dobrze pamiętam, tak? - potwierdziłam kiwnięciem głowy. - Zapytam się ponownie, aczkolwiek tym razem oczekuje odpowiedzi. ARMY ci nie dokuczają?

- Nie. Jeszcze nie zdążyły mnie wystalkować. - delikatnie przygryzłam policzek.

- Całe szczęście. Powstało na twój temat mnóstwo teorii. Głównie nowa trainee, dama do towarzystwa i partnerka Jimina. Jeśli chcesz, to tą o trainee możemy urzeczywistnić. Moja oferta pozostaje aktualna. - uśmiechnął się w ten charakterystyczny mu sposób.

- Podziękuję.

- Nie namawiam. Ostatnio słyszałem, że coś się na nowo dzieje między tobą i naszym maknae. To prawda, czy Jimin mnie okłamał? - Pochylił się nad biurkiem. On akurat o naszym związku wiedział od samego początku. W międzyczasie kadrowa przyniosła nam kawę.

- Popaprana sprawa. Możnaby powiedzieć, że powiedział ci pół prawdy - powiedziałam z przekąsem.

- Pół prawdy? - poprawił pozycję - No cóż. W taki razie nie będę się wtrącał w wasze sprawy. Tylko pamiętajcie, dzieciaki. Żadnych zaręczyn, ślubów i zakładania rodzin - pogroził palcem. Kiwnęłam głową na znak, że zrozumiałam - Powróćmy do formalniejszych spraw. Trochę cię nie było w mojej firmie i dużo rzeczy się pozmieniało, dlatego też chciałbym, aby twoja praca teraz polegała na innych warunkach.

- W sensie... Mam być kimś innym niż producent muzyczny? I nie tykać się niczego z tych spraw?

- Wciąż możesz być producentem muzycznym bez problemu. Po prostu, wiesz... Jestem stary. Pół wieku za mną i przestaję się nieco nadawać do pewnych spraw. Przechodząc do konkretów, tworzę nową grupę. Tym razem dziewczyn. Lecz trafiły mi się takie ziółka, które potrzebują kogoś, kto je nieco upilnuje, może zdyscyplinuje.

Zagryzłam policzki od środka. Nie spodziewałam się takiego pomysłu. Że niby ja mam być czyjąś niańką. Trochę sporo odpowiedzialności.

- Oddajesz je mnie, bo też byłam trudnym dzieckiem? - dopytałam z ciekawości. Nie raz dałam tutejszym pracownikom popalić. Jemu samemu również.

- Bardziej opisałbym to jako... Lepiej zrozumiesz je ode mnie i innych osób. - jego uśmiech zdradził mi, że miałam rację - Rozpisałem ci na kartce podstawy podstaw o tych dziewczynach. Cała piątka. Od trzech lat tu ćwiczą i łączą to z nauką, więc nie bądź dla nich zbyt surowa. - Podał mi wcześniej wspomnianą kartkę, którą póki co odłożyłam na bok. - To co? Podpisujemy?

Boy in LuvWhere stories live. Discover now