2

229 9 6
                                    

Pół żywa, a raczej żywa w jednej siódmej, sięgnęłam po telefon. Od dłuższego czasu wibruje nie dając mi spać. Chciałam przeczytać to w ogóle się dobija, jednak oczy były wciąż w stanie niegotowości, więc po prostu odebrałam i ustawiłam na głośnomówiący.

- Czyli żyjesz! - zawołał Tae

- Odsypiam po pracy - wymamrotałam walcząc z zamykającymi się powiekami - Czego chcesz?

- Nie odzywasz się od tygodnia. Martwimy się.

- Gówno prawda. Parę dni temu byłam po auto - wskazałam na sufit jakby miał być on moim rozmówcą.

- Yoongi się nie liczy - fuknął - Co z nami?

- A co ma być? Wszyscy mamy zajęcie.

- Mogłabyś czasem nas odwiedzić. Nawet gdybyś miała nam truć dupy non stop lub opróżniać lodówkę.

- Pogadamy później. Zmęczona jestem

Kim jeszcze coś tam mówił, ale nie słuchałam go. Rozłączyłam się i na nowo zasnęłam.

Obudziłam się niewiele bardziej wyspana niż wtedy. W kompletnym nieładzie podreptałam do kuchni zaparzyć sobie duży kubek herbaty oraz przygotować śniadanie. Po przyrządzeniu kilku kanapek z serkiem z szczypiorkiem i sałatą powróciłam do pokoju po telefon. Nie zraziłam się nieodebranymi połączeniami od większości bangtanów. Włączyłam sobie piosenkę ,,get ugly" i poszłam do łazienki się doprowadzić do porządku.

Byłam z grona szczęśliwych kobiet, których włosy dobrze wyglądały po przebudzeniu nie ważne jak bardzo poplątane by były. Byłam też z tych, które za żadne skarby nie znoszą rozpuszczonych włosów, więc się męczyłam z związaniem ich w sztywnego wysokiego kucyka. Nawet nie dbałam, by je wcześniej uczesać. Herbata na mnie czeka. Zaraz po wygranej bitwie oplukałam dokładnie twarz jak najzimniejszą wodą. Wtedy powróciłam do swojej części jadalniowej. Napój był już w temperaturze idealnej, więc mogłam w spokoju rozkoszować się posiłkiem, po którym należałoby się w końcu ubrać. Postawiłam na szerokie czarne spodnie z białymi wzorami i białą obcisłą bluzkę na ramiączkach, a na ramiona zarzuciłam swój ulubiony bordowy kocyk, który otrzymałam kiedyś od Jimina. W tym stroju bojowym (doliczając czarne laczki) wzięłam się za ogarnianie swojego porannego syfu, by później móc obejrzeć parę odcinków obecnie oglądanego anime. Jako, że się rozleniwiłam to porzucając wcześniej kocyk na rzecz niezapiętej kurtki wyszłam w tym wydaniu do najbliższego McDonald's zjeść obiad. Ludzie się dziwnie na mnie patrzyli, ale zamiast zawstydzać to cieszyło mnie to. Lubię być trochę odmieńcem wśród tych wszystkich idealnie i identycznie wyglądających Azjatów. Zresztą sami się o proszą uważając, że odsłonięty obojczyk to już dekolt na wierzchu.

Kto wie, może w ten sposób w jakimś zagubionym dziecku wzbudzę iskierkę do nie podążania ślepo za modą? Albo chociaż trochę rozbawienia?

Nie byłabym sobą, gdybym nie zamówiła dwóch McWrappów, burgera jalapeno, dużych nuggetsow z sosem słodko-kwaśnym, McFlurry i mrożonej herbaty. Zaskutkowało to dość długim czasem oczekiwania na jedzenie, ale było warte. Nie tylko smaku.

Zrobiłam zdjęcie zamówionych posiłków i wysłałam pewnej osobie, a później po kilka selfie jak jem każdą z tych rzeczy oddzielnie. Niemal natychmiast Jin do mnie zadzwonił.

- Hej, oppa - przywitałam się biorąc pożądanego gryza swojego burgera

- Co ty jesz za śmieci?! - krzyknął do słuchawki. Oj, było warto to zrobić - Wydajesz pieniądze na własną nadwagę! Ja ci zaraz przygotuję prawdziwy obiad! Masz dziś się stawić w naszym dormie!

Boy in LuvWhere stories live. Discover now