Thirty

1.1K 177 17
                                    

Milo



Złapałem pierwszą lepszą taksówkę i kazałem zawieźć się pod hotel. Nie chciałem nawet myśleć, co mogło się stać, bo właściciel nie chciał zbyt dużo mówić. Nie wiedziałem więc na jakim etapie był pożar. Czy zajął już cały hotel? Czy udało się go opanować? I najważniejsze, kto był za to odpowiedzialny, bo nie dopuszczałem do siebie nawet myśli, że policja nie złapie sprawcy tego zamieszania.

Usłyszałem dźwięk mojej komórki. Wyciągnąłem ją z kieszeni płaszcza, spojrzałem na ekran i zobaczyłem na nim imię Masona. Mój brat miał zajebiste wyczucie czasu.

– Nie możesz spać? – odebrałem.

– A ty zapomniałeś, że w Nowym Jorku jest dopiero siedemnasta? – W jego głosie nie słyszałem rozbawienia, ale to nie znaczyło, że miał zły humor. Po prostu taki był. Nie wiedziałem, jak Pearl z nim wytrzymywała.

– Fakt – odparłem.

Po drugiej stronie słuchawki zapadła cisza, jakby Mason analizował moje zachowanie i po chwili, odezwał się:

– Co się stało?

Jego instynkt nigdy go nie zawiódł, dlatego był taki dobry w tym, co robił. Polegałem na jego przeczuciu w biznesie, ale nie był mi na rękę teraz.

Nie chciałem mówić mu jeszcze o pożarze, bo sam jeszcze zbyt nie wiele wiedziałem, ale od razu mnie przejrzał i nie potrzebnie siałbym panikę.

– Jadę pod hotel, który mamy przejąć – zacząłem.

– Tak późno?

– Dostałem właśnie telefon, że coś się dzieje, ale nie chciał powiedzieć nic więcej. – Starałem się przekazać mu tylko te najważniejsze informacje.

– Jak myślisz, co to może być? – Słyszałem, jak jego mózg przełącza się na tryb pracy.

Przetarłem dłonią twarz, bo dopiero teraz poczułem, jak bardzo byłem zmęczony.

– Nie wiem, stary. Dam znać, jak tylko się czegoś dowiem, a teraz kończę, bo zaraz będę na miejscu.

– Kiedy wracacie? – Zdążył jeszcze zapytać, zanim się rozłączyłem.

– Jutro – odparłem i nacisnąłem czerwony guzik, bo właśnie skręciliśmy w ulicę, na której znajdował się hotel. Dookoła było ciemno i z tego miejsca nie mogłem dostrzec żadnego dymu, ani ognia, które wskazywałyby na pożar.

Co tu się, kurwa, odpierdala? – przekląłem na głos, przez co kierowca spojrzał na mnie we wstecznym lusterku. Zaparkowaliśmy, a ja schowałem komórkę na swoje miejsce wyciągając z tej samej kieszeni zwitek banknotów i nie licząc nawet dokładnej sumy, wręczyłem ją kierowcy, który dziękował mi jeszcze, gdy zamknąłem za sobą drzwi.

Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało normalnie. O tej porze na ulicach Paryża był jeszcze spory ruch, ale nigdzie nie widziałem nawet najmniejszego pożaru. Wyciągnąłem komórkę i wybrałem numer właściciela. Odebrał po dwóch sygnał, jakby czekał na to, jak zadzwonię.

– Co się tutaj dzieje? – zapytałem płynnym francuskim, bez słowa przywitania.

– Przepraszam za zamieszanie, ale zostałem poproszony o przysługę – odparł, jak gdyby nic. – Mam nadzieję, że nie będziesz zły – dodał, a ja nie słyszałem w jego głosie ani krzty skruchy. – Proszę wejść do środka, tam czeka niespodzianka. – Po tych słowach usłyszałem sygnał przerwanego połączenia.

FakeLove (II Tom Four Seasons) Where stories live. Discover now