Twelve

1.4K 197 26
                                    




Carla

– Carla, proszę zadzwoń do klienta, z którym mam się dziś spotkać i przesuń to na najbardziej odpowiedni termin.

            W słuchawce usłyszałam sygnał przerwanego połączenia. Pracowałam tu od tygodnia i każdy dzień wyglądał tak samo. Witaliśmy się rano zwykłym witaj albo dzień dobry i w najlepszym wypadku zaszczycał nas swoim przelotnym spojrzeniem, jednak tak jak dziś, zamknięty w swojej jaskini, traktował nas jak powietrze. Każdego dnia stawiałam na jego biurko ulubioną czarną jak węgiel kawę, ale nie byłam nawet pewna, czy ją wypijał. Rzadko zapraszał nas do swojego gabinetu, wszystkie sprawy omawiał z nami w pokoju konferencyjnym albo jak przed chwilą, telefonicznie. Jeżeli miałabym opisać tego mężczyznę tuż po pierwszym spotkaniu, nazwałabym go hulajdusząpiekłaniema i człowiekiem, którego interesowała tylko ilość zaciągniętych do łózka kobiet. Teraz po kilku dniach pracy z nim, mogłam się przekonać, jak bardzo się myliłam, bo wydawało się, że żył tylko pracą i kompletnie ignorował swoje życie prywatne.

            Gdy o tym pomyślałam, ostatni raz rozmawialiśmy ze sobą, kiedy zabrał mnie do sklepu, wykupując prawie cały towar, jaki mieli na magazynie, a gdy następnego dnia pojawiłam się w idealnie dopasowanym zestawie, nawet tego nie skomentował i nie, żebym tego oczekiwała, ale wystarczyłoby krótkie pochwalające przelotne spojrzenie. 

            – Co chciał? – Aurora zapytała nie odrywając wzroku od ekranu komputera.

            – Muszę zadzwonić do klienta, z którym miał się dziś spotkać i przełożyć spotkanie na najbliższy wolny pasujący termin. Chciałabym wiedzieć, co miał na myśli.

            – Jeżeli ja miałabym to zrobić, umówiłabym ich za tydzień. – Aurora cały czas sprawiała wrażenie, jakby ta sprawa w ogóle jej nie interesowała.

            – No nie wiem, wydawało mi się, że dla Milo ten klient jest bardzo ważny. Chciałam zaproponować jutrzejszy ranek albo najpóźniej południe.

            Blondynka ściągnęła swoje bajeranckie okulary i odłożyła je z namaszczeniem do specjalnego pudełeczka. Byłam pewna, że kosztowały fortunę.

            – Posłuchaj, pracuję dla rodziny Beckett nie od tygodnia. – Oczywiście, że musiała mi dowalić. – Dlatego znam ich zwyczaje i tryb pracy. Jeżeli Milo postanowił przełożyć spotkanie, to musiało się stać coś naprawdę ważnego. Daj mu trochę oddechu i zrób, jak mówię.

            Z jednym musiałam się z nią zgodzić, pracowała tu dłużej ode mnie i byłam pewna, że nie raz dostawała takie polecenia. Otworzyłam kalendarz na komputerze i przejrzałam wszystkie możliwe daty, wybierając za tydzień, licząc od dziś.

            Dwie godziny później, Aurora wyszła na przerwę, a ja zostałam sama w biurze, gdy do środka weszła jakaś kobieta. Skąd ona znała kod do windy?

            – Co ty tutaj robisz? – zapytała i wyczułam, że zrobiła to tylko ze zwykłej ciekawości.

            – Pracuję – odpowiedziałam i wstałam, czując, że właśnie tak powinnam zrobić.

            Kobieta uśmiechnęła się szeroko, ukazując swoje idealnie białe i proste zęby. Jej cera była nieskazitelna, a czarne włosy tworzyły cudowne fale na ramionach.

            – Widzę, że asystentkom, które pracują dla Milo Becketta powodzi się nie najgorzej. – Omiotła mnie z góry na dół, dokładnie lustrując to, co miałam na sobie. – Najnowsza kolekcja Diora, tylko dla nielicznych – powiedziała sama do siebie. – Masz świetny gust ... – zawahała się, przechylając śmiesznie głowę. – Jak ci na imię?

FakeLove (II Tom Four Seasons) Kde žijí příběhy. Začni objevovat