Eleven

1.4K 210 20
                                    




          Carla

Punkt ósma rano zjawiłam się w biurze. Na szczęście tym razem Milo wysłał mi kod, więc nie musiałam robić z siebie idiotki. Wspomniał też, że od tej pory kod do windy będzie przychodził mi automatycznie, jak tylko mój numer telefonu zostanie wpisany do systemu dostępu. Ostrzegł też, żeby nigdy pod żadnym pozorem nie przekazywać go dalej, nawet pracownikom hotelu, którzy przydzieleni są do niższych pięter. Kiedy wjechałam na górę przywitała mnie wszechogarniająca cisza. Udałam się w głąb apartamentu i z niemałym zaskoczeniem stwierdziłam, że rzeczywiście przestrzeń została powiększona o dwa kolejne pomieszczenia.

Drzwi do jednego z pokoi były otwarte i zatrzymałam się w wejściu podziwiając jego wygląd. Po dwóch przeciwnych stronach pod ścianą stały dwa ogromnych rozmiarów biurka i przy jednym z nich zauważyłam jasnowłosą kobietę, która, gdy tylko wyczuła moją obecność, podniosła wzrok i zatrzymała go wprost na mnie.

– To ty masz zacząć dziś pracę? – zapytała.

– Tak, jestem Carla Ortiz. Milo powiedział, że mam się tu zgłosić.

– Milo? – Uniosła idealnie wypielęgnowaną brew.

– Milo Beckett....

– Wiem, kim jest Milo Beckett – odparowała. – Jestem tylko zaskoczona, że nazywasz go po imieniu i jeżeli zaczynasz pracę o ósmej, nigdy nie przychodzisz punktualnie, tylko dużo wcześniej.

Blondynka wróciła za biurka i zabrała się do pracy, skupiając się na ekranie komputera.

– Będziesz wpisywać umowy do programu. Wszystkie telefony, przede wszystkim od pana Becketta, odbieram tylko i wyłącznie ja. – Podkreśliła mocniej jego nazwisko. – Dostałam nakaz od góry, żebyś się nie przemęczała. Jeżeli masz jakieś pytania, co, gdzie jest, to nie do mnie. Te biuro powstało parę dni temu i sama muszę się do tego przyzwyczaić. Będziesz musiała poradzić sobie sama. Pan Milo dopiero od niedawna spędza tak dużo czasu w Nowym Jorku, wcześniej zarządzał siecią hoteli za granicą, przede wszystkim w Hiszpanii. Pracowałam dla niego w wynajętym biurze w Nowym Jorku, ale nie korzystałam z niego zbyt często, bo przede wszystkim towarzyszyłam mu w służbowych podróżach. – Uśmiechnęła się do sztucznie, mierząc mnie od stóp do głów i od razu zrozumiałam, że nie zostaniemy przyjaciółkami. Nie wiedziałam, czy powodem tego było to, że nazwałam go po imieniu, czy po prostu skreśliła mnie bez powodu już na samym początku.

Aurora była piękną młodą kobietą i wyglądała fenomenalnie. Od razu, gdy ją zobaczyłam wiedziałam, że nigdy jej nie dorównam. Miała na sobie spódniczkę, która odsłaniała jej niebotycznie długie nogi, a wysokie szpilki potęgowały tylko te wrażenie. Na górę założyła króciutką marynarką, a pod nią białą elegancką koszulę. Jakby tego było mało emanowała pewnością siebie, jakiej mi zawsze będzie brakować.

– Nie musisz obchodzić się ze mną jak z jajkiem, poradzę sobie – odpowiedziałam, próbując panować nad emocjami.

– Dobrze, a więc w takim razie, mam ochotę na kawę. Piję latte ze spienionym mlekiem owsianym. Tylko uważaj, żeby proporcje były odpowied....

W tym momencie do pokoju wszedł Milo i od razu wychwyciłam jej mętny wzrok. Dopiero teraz zauważyłam, że w tym pomieszczeniu, były jeszcze jedne drzwi, które pewnie prowadziły do gabinetu Milo.

– Czy wszystko w porządku? – zapytał, nie odrywając ode mnie spojrzenia.

– Tak, jak najbardziej. Proszę się nie martwić, zaopiekuję się.... – Aurora zawahała się. – Przypomnij mi, jak masz na imię? – zwróciła się po chwili do mnie.

FakeLove (II Tom Four Seasons) Where stories live. Discover now