Sixteen

1.7K 214 10
                                    




Carla

Minęły dokładnie cztery dni, odkąd tu przyjechaliśmy. Milo musiał raz pojechać na cały dzień z powodu pracy do Nowego Jorku, podobno zadzwonił ten ważny klient i zgodził się podpisać umowę. Musiałam przyznać, że odetchnęłam z ulgą, bo nie wierzyłam do końca, że to się może udać. Zostawił mnie od opieką Lucy, która okazała się sympatyczną starszą panią. Miałyśmy wiele wspólnych tematów i opowiedziała mi też trochę o rodzinie Beckett, która przygarnęła ją, gdy była w najgorszym momencie swojego życia. Pracowała dla nich od dwudziestu lat, ale od pięciu lat była odpowiedzialna tylko za ten dom i jak sama powiedziała, Milo był najlepszym szefem, na jakiego mogła trafić.

            Nie spędzaliśmy z Milo dużo czasu razem i czułam, że próbował dać mi w ten sposób trochę przestrzeni, pokazując, że on jest tu tylko gościem. Ja oddałam się czytaniu książek, których kolekcja przyprawiła mnie prawie o zawał serca. Jedynym naszym wspólnym czasem, były posiłki i wtedy rozmawialiśmy o naszym minionym dniu, a czasami jedliśmy w milczeniu, ale chyba pierwszy raz w życiu, nie czułam się skrępowana ciszą.

             Siedziałam właśnie na sofie z książką w ręku, otulona kocem i akurat czytałam bardzo gorący fragment historii, kiedy usłyszałam głos Milo:

            – Jesteś chora?

            Uniosłam wzrok i zobaczyłam, jak stara się przeczytać tytuł książki. Zamknęłam ją szybko i schowałam pod poduszkę.

            – Nie, dlaczego pytasz?

            Rozciągnął usta w uśmiechu i przysiadł na rogu kanapy.

            – Bo masz zaczerwienione policzki. Myślałem, że masz gorączkę.

            – Siedzę koło kominka, to na pewno przez to. – Widziałam, że mi nie uwierzył, ale zaczęłam się zastanawiać, kto położył tę książkę do biblioteczki, bo na pewno nie był to on.

            Nagle spoważniał, a ja automatycznie się wyprostowałam.

            – Carla, posłuchaj... – zaczął, ale nie pozwoliłam mu dokończyć, chcąc zachować przynajmniej resztki godności, bo nie trzeba było być einsteinem, żeby wiedzieć, co chciał powiedzieć.

            – Nie ma sprawy i nie musisz nawet prosić. Wyjadę jeszcze dziś, tylko spróbuję załatwić jakiś transport...

            – Carla... – Próbował mi przerwać, ale ja odrzuciłam koc na bok i wstałam, próbując go wyminąć.

            – Nie! Naprawdę nie musisz przepraszać. Rozumiem, że chcesz zostać sam, albo zaprosić kogoś...

            – Carla, do cholery, możesz się w końcu się uciszyć?

            Wstał i złapał mnie za rękę, przyciągając do siebie.

            – Naprawdę, ja zaraz...

            Głośno wypuścił powietrze, przez co jego oddech otulił moją twarz.

            – Nie chcę, żebyś wyjeżdżała, chcę tylko, o coś zapytać i w ogóle skąd ci przyszło na myśl, że planuję tu kogoś zaprosić. Nie słuchałaś mnie, gdy mówiłem, że jesteś jedyną kobietą, którą tu zabrałem?

            Odsunęłam się od niego, bo nagle zaczęłam się czuć jak w potrzasku i zabrakło mi powietrza.

            – Wiem, ale znam cię...

FakeLove (II Tom Four Seasons) Where stories live. Discover now