Twenty - six

1.5K 235 74
                                    




Carla

Usiadłam na jasno kremowej kanapie i dopiero teraz poczułam, jak bardzo byłam zmęczona. Prawie cały dzień spędziłam na zwiedzaniu Paryża. Odpoczęłam tylko, kiedy jadłam obiad, w małej przytulnej knajpce. Kiedy wcześniej wybiegłam z restauracji, gdzie byłam z Milo i Vivi, nie zdążyłam nic zjeść.

            – Proszę cię tylko, żebyś wysłuchała mnie w spokoju – odezwał się Milo, sadowiąc się na fotelu obok, a kiedy nic nie powiedziałam, zaczął: – Poznałem Vivi dawno temu. Sześć lat temu, kiedy przyjechałem do Paryża, aby nadzorować budowę Four Seasons, poszukiwaliśmy pracowników i Vivi pojawiła się na rozmowie o pracę. Przyjęliśmy ją od razu, przede wszystkim ze względu na to, że posługiwała się idealnym angielskim. Jej mama jest Amerykanką...

            – Naprawdę chcesz, żebym słuchała tego wszystkiego? – przerwałam mu, bo naprawdę nie miałam ochoty być jego spowiednikiem.

            Poluzował krawat, po czym ściągnął go, przerzucając przez oparcie fotela. Nachylił się i oparł łokcie o swoje kolana. Wsunął dłonie we włosy, przeczesał je palcami, po czym westchnął głośno.

            – Carla, proszę, wysłuchaj mnie do końca.

            Uniósł wzrok i zatrzymał go na mnie, a ja widziałam w jego oczach niemą prośbę. Nie wiedziałam, dlaczego się na to godziłam, chyba tylko po to, aby mieć czyste sumienie.

            – Mów dalej, tylko oszczędź mi proszę waszych ulubionych pozycji seksualnych. – Drugą część zdania wymamrotałam cicho pod nosem, myśląc, że mnie nie usłyszy.

            – Vivi była jedną z pierwszych osób, które zatrudniliśmy. W krótkim czasie, coś zaczęło się między nami dziać. – Wiedziałam, że specjalnie nie nazwał tego uczuciem. – Zostaliśmy parą, ona planowała naszą wspólną przyszłość. W tych wszystkich jej planach był nawet ślub...

            – Jej planach? – Nie mogłam się powstrzymać, aby o to nie zapytać.

            – Tak – odpowiedział bez zastanowienia. – To były jej plany, ja nigdy nie wybiegałem tak daleko, a już na pewno nie tak, żeby zakładać z nią rodzinę.

            Zmarszczyłam brwi.

            – To, dlaczego z nią byłeś? Chcesz mi wmówić, że tworzyłeś z nią związek dla zabawy? – Nie mogłam się nie uśmiechnąć.

            Milo zrobił ruch, jakby chciał znowu poluzować krawat, zapominając, że przed chwilą się go pozbył. Wydawało się, że zaczynał się dusić.

            – Właśnie w tym rzecz. Przez pierwszy rok było wszystko dobrze. Vivi zachowywała się normalnie. Nie widywaliśmy się zbyt często, ale była wyrozumiała, przynajmniej sprawiała takie wrażenie.

            – Milo, co chcesz mi powiedzieć?

            – Po roku, coś dziwnego zaczęło się z nią dziać. Dzwoniła do mnie o dziwnym porach, bardzo często w nocy, prosząc, abym pokazał na kamerce, gdzie byłem...

            – Może miała powód, żeby ci nie ufać? – Starałam się ją bronić.

            Milo uśmiechnął się sarkastycznie i pokręcił ze śmiechem głową.

            – Uwierz mi, nigdy nie dałem jej choćby jednego powodu, żeby mogła podejrzewać mnie o zdradę. Czasami musiałem wyłączać telefon, bo podczas spotkania biznesowego dzwoniła kilkadziesiąt razy, a gdy pisałem jej, że zadzwonię później, bo jestem w pracy, kazała mi to uwodnić.

FakeLove (II Tom Four Seasons) Where stories live. Discover now