98 - Na Pokątną

125 7 0
                                    

Byłyby to szczęśliwe, spokojne wakacje, gdyby nie te wszystkie doniesienia o zaginięciach, dziwnych wypadkach i śmierciach, pojawiające się prawie codziennie w „Proroku". Czasami Bill i pan Weasley przynosili nowiny, zanim o nich napisano w gazecie. Ku rozpaczy pani Weasley, szesnaste urodziny Harry'ego zostały popsute przez makabryczne wieści przyniesione przez Remusa Lupina, który pojawił się na przyjęciu ponury i wyczerpany, posiwiały i w jeszcze bardziej niż zwykle obszarpanym stroju.
- Znowu było kilka ataków dementorów - oznajmił, kiedy pani Weasley podała mu wielki kawałek urodzinowego tortu. - Znaleźli też ciało Igora Karkarowa w jakiejś chałupie na północy, był nad nią Mroczny Znak. Szczerze mówiąc, dziwię się, że przeżył tak długo, prawie rok, po porzuceniu śmierciożerców... Pamiętam, że Regulusowi, bratu Syriusza, udało się przeżyć tylko kilka dni.
- No tak... ale...-  zaczęła pani Weasley, marszcząc brwi - może jednak porozmawiamy o czymś...
- Remusie, słyszałeś o Florianie Fortescue? - spytał Bill, któremu Fleur akurat nalewała wina. - O tym facecie, który prowadził...
- ...lodziarnię przy Pokątnej?- przerwał mu Harry, czując niemiłą pustkę w żołądku. - Dawał mi za darmo lody. Co się z nim stało?
- Sądząc po tym, jak tam wyglądało, wywleczono go siłą.
- Dlaczego? - zapytał Ron, a pani Weasley obrzuciła Billa gniewnym spojrzeniem.
- Kto to wie? Musiał im jakoś podpaść. Fajny był gość z tego Floriana.
- Jak już mówimy o Pokątnej - odezwał się pan Weasley - to zniknął również Ollivander.
- Ten wytwórca różdżek?- Ginny. zapytała ze strachem
- Tak. Sklep był pusty. Żadnych śladów walki. Nikt nie wie, czy odszedł sam, czy go porwano.
- Ale różdżki... skąd ludzie będą brali różdżki?
- Są inni wytwórcy - odrzekł Lupin. - Ale Ollivander był najlepszy i jeśli tamci go dorwali, nasza sytuacja nie wygląda zbyt dobrze.

Pani Weasley odciągnęła Izabel od stołu i zaprowadziła do kuchni.
- Na Pokątnej zrobiło się niebezpiecznie, chyba nie będziecie tam siedzieć cały czas? - zapytał zdenerwowana kobieta.
- Nie wiem Molly. Chłopaki cieszą się swoim interesem, a ja ledwo bywam w domu. Siedzę tutaj z wami zamiast pomagać Fregowi i George'owi.
- Myślę że im już wiele pomogłaś. Jednak boję się że coś wam się stanie.
- Myślisz że ja się nie boję.- oczy zaszły jej łzami - Za każdym razem gdy wracam boję się ,że zobaczę mroczny znak nad sklepem, że znajdę ich martwych w środku. - załkała, a pani Weasley szybko do niej podeszła i przytuliła.
- Wrócę już.
- Dobrze.

Pov: Izabel

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Pov: Izabel

Kiedy znalazłam się na Pokątnej opanował mnie niepokój. To miejsce nie jest już takie same od powrotu czarnego pana. Szybko ruszyłam do sklepu, a potem po schodach do mieszkania. Bliźniacy zmęczeni pracą powinni już spać, jednak palący się kominek i lampa w salonie wskazuje na coś innego. Dla pewności wyciągnęłam różdżkę. Na kanapie siedział George razem z moim kocurem, Obaj spali. Podeszłam do nich po cichu, ale i tak  mój chłopak się obudził.
- Wróciłaś. Czekałem na ciebie.
- Trochę ci się przysnęło. - zaśmiałam się lekko. Rudzielec przyjrzał mi się widząc czerwone zapłakane wcześniej oczy zmartwił się.
- Co się stało? Księżniczko?
- To nic. Chodźmy już spać.

My nie lubimy Gryfonów / George Weasley Where stories live. Discover now