40 - Kąpiel z bombelkami

263 9 5
                                    

Nie wiem czemu nie było wcześniej powiadomienia o rozdziale.
Nareszcie coś ciekawego🫣😏

-------------------------------------------------------
Pov: Izabel

-------------------------------------------------------Pov: Izabel

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Siedziałam nad jeziorem i czytałam książkę. Czekałam na George'a, umiwiliśmy się dzisiaj nad błoniami. Jest weekend, piękna pogoda, to już końcówka kwietnia. Usłyszałam krzyki i śmiechy. Odwróciłam się i moim oczom ukazali się bliźniacy z Lee rzucający sobie zębate frizbi. Co prawda jest ono na liście zakazanych przedmiotów w hogwarcie, więc jeśli mnie zaczną wkórzać to im je zabiorę. Zaczęłam znowu czytać, choć znam ją na pamięć. Jeden z chłopaków podbiegł za blisko i łapiąc zabawkę wpadł na mnie. Wpadłam do wody.

- O matko Izy strasznie przepraszam. Nic ci nie jest?- zapytał Jordan wyciągając mnie z jeziora.
- Jestem mokra ale cała. Za to moja książka już nie.- pokazałam na moją własność z której strony same się odrywały.
- Naprawde przepraszam! To twoja ulubiona prawda? Odkupie ci obiecuję!
- Nie przejmuj się. To tylko książka.- poklepałam go po ramieniu zaszłam go od tyłu i wepchnąłem do zbiornika.
- Jesteśmy kwita!- rudzielce zwijały się ze śmiechu. Spojrzałam porozumiewawczo do czarnoskórego. Podeszliśmy do nich cali mokrzy, rozłożyliśmy ręce jak do przytulasa.

- Georgey nie przytulisz mnie?
- Freddie mordo moja chodź na niedźwiedzia. - powiedzieliśmy w tym samym czasie, Fred już uciekał przed Lee.
- Księżniczko chętnie cię przytulę... Kiedy będziesz sucha.- uniósł ręce w obronnym geście.
- Nie.- zaczęłam za nim biec w pośpiechu zdjoł bluzę i popędził przez błonie. W pewnym momęcie dogoniłam go i wskoczyłam na niego, przewracając nas oboje na trawę.

- Jesteś mój.- powiedziałam wtulając się w niego.
- Zawsze byłem. Wiesz, że tak naprawdę od pierwszego roku mi się podobałaś.
- Wszystkim się podobałam.
- Ale Pani skromna, Pani Malfoy.
- Pani Malfoy przestaje mi się podobać.
- A jak ci się podoba.
- Pani Weasley.
- Kiedyś nią zostaniesz.- pocałował mnie, to był długi i namiętny pocałunek. Nie chciałam go przerywać.

- Może wrócimy po moją bluzę i pójdziemy do zamku się przebrać?
- Po co właściwie ją zdjełeś.
- Bo kiedy mnie złapałaś, zamoczyłaś mi ubrania.
- Zaraz wyschną nie ma sensu wracać do zamku.
- To idzimy po bluzę.- wróciliśmy pod drzewo gdzie leżała bliza chlopaka, ten ją zabrał i założył na moje ramiona. Siedzieliśmy przytuleni oparci o drzewo. Wyglądamy jak typowa para która sobie słodzi na każdym kroku. Nie na każdym, bo połowa naszego czasu to dogryzanie sobie, co uwielbiamy robić. Ale nasza relacja potrzebuje się rozwijać. Wpadłam na całkiem niezły pomysł.

- Byłeś kiedyś w łazience prefektów?
- Nie.
- Chciałbyś ją ze mną zwiedzić?- usiadłam na nim okrakiem.- Jest tam ogromny basen, idealny na wspólną kąpiel.- słyszę jak przełyka głośno ślinę, on jednak nie wie że stresuję się tym równie mocno co on.
- Z chęcią. Jak tam się wchodzi?
- Przy figurze Borysa Szalonego są drzwo, powiedź „Sosnowa świeżość" i załatwiona. Bądź tam za pół godziny.- pocsłowałam go szybko i poszłam do zamku.

My nie lubimy Gryfonów / George Weasley Where stories live. Discover now