47 - Paranoja Knota

219 8 2
                                    

Pov: Narrator

Obudził się tak rozkosznie rozgrzany i tak jeszcze senny, że nie otwierał oczu, czekając, aż zaśnie ponownie. W po koju było dość ciemno; byl pewny, że wciąż jest noc i czuł się tak, jakby nie spał zbyt długo.

A potem usłyszał wokół siebie szepty. - Obudzą go, jeśli się nie przymkną!

- Dlaczego tak wrzeszczą? Przecież już chyba nic więcej nie mogło się stać, prawda? - Harry otworzył oczy. Ktoś musiał mu zdjąć okulary, bo widział wszystko jak przez mgłę. Zobaczył rozmazane sylwetki pani Weasley i Billa. Pani Weasley stała tuż przy jego łóżku. - To glos Knota wyszeptała. A to chyba Minerwy McGonagall, tak? O co się tak kłócą?

- Pewnie Knot ze swoją paranoją przyprowadził dementora i pani profesor wykłóca się że Dumbledoreowi się to nie spodoba.- powiedziała rzeczowo Izabel
- Skąd to możesz wiedzieć?- zapytala pani Weasley
Teraz i Harry usłyszał te glosy: dwoje ludzi wrzeszczało na siebie, zbliżając się do skrzydła szpitalnego.

- To godne pożałowania, Minerwo, ale jednak.... Nie powinieneś go wprowadzać do zamku! - rykneła profesor McGonagall. - Jak Dumbledore dowie się O tym...

Drzwi otworzyły się z hukiem. Nikt nie zauważył, że Harry usiadł na łóżku i założył okulary, bo kiedy Bill rozsunął zasłony, wszyscy wpatrywali się w drzwi.

Do sali wpadl Knot, a za nim McGonagall i Snape.

- Gdzie jest Dumbledore? - zapytał ostro Knot
- Nie ma go tutaj - odpowiedziała gniewnie pani Weasley. - To jest sala szpitalna, panie ministrze, i chyba powinien pan...

Drzwi ponownie się otworzyły i tym razem wpadł Dumbledore

- Co się stało? - zapytał ostrym tonem, patrząc to na Knota, to na profesor McGonagall - Dlaczego ich niepokoicie? Minerwo, jestem bardzo zaskoczony... prosiłem cię, żebyś pilnowala Barty'ego Croucha...
- Nie ma już potrzeby go pilnować, Dumbledore!- krzyknęła- Pan minister już o to zadbał

Harry jeszcze nigdy nie widział profesor McGonagall takim stanie. Widać było, że całkowicie straciła nad sobą panowanie, na jej policzkach wykwitły purpurowe plamy, dłonie miała zaciśnięte w pięści i dygotała ze złości.

- Kiedy powiedzieliśmy panu Knotowi, że schwytalismy śmierciożercę odpowiedzialnego za ostatnie wydarzenia-  powiedzial Snape cichym glosem- uznał, że jego nobiste bezpieczeństwo zostało zagrożone. Upart się, by wezwać dementora, by towarzyszył mu, gdy wejdzie do zamku. Zabrał go ze sobą do gabinetu, gdzie Barry Crouch...

- Mówiłam mu, że nigdy się na to nie zgodzisz, Albusie -  zagrzmiała profesor McGonagall.- Powiedziałam mu, że nigdy byś nie pozwolił wejść do zamku żadnemu dementorowi, ale..

- Droga pani!- ryknął Knot, który też był rozwścieczony, jak jeszcze nigdy przedtem. - Jako minister magi sam mogę decydować o tym, czy mam mieć ochronę podczas przesłuchania potencjalnie niebezpiecznego...

Ale jego glos zagłuszył krzyk profesor McGonagall.

- Gdy tylko ten... to coś wkroczyło do gabinetu - wrzasnęła, dygocąc cała ze złości- rzuciło się na Croucha i... - Harry i Izabel poczuli lodowaty ucisk w żołądku, gdy profesor McGonagall szukała słów, by opisać to, co się stało. Dla nich nie musiała kończyć zdania. Wiedzieli, co zrobił dementor. Obdarzył Barty'ego Croucha swoim śmiertelnym pocałunkiem. Wyssał z niego duszę. Teraz Crouch był tylko rośliną.

- Z tego wszystkiego, co o nim wiemy, żadna to strata!- wybuchnał Knot. - Jest odpowiedzialny za kilka mordów!

- Ale nie może już złożyć zeznań, Korneliuszu - powiedział Dumbledore. Wpatrywał się w Knota, jakby zobaczył go po raz pierwszy w życiu. - Nie może zeznać, dlaczego zabił tych ludzi.

My nie lubimy Gryfonów / George Weasley Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang