56 - Kradziony sweter i bahance

172 11 2
                                    

Obudziłam się niezwykle wcześnie jak na mnie. Ale to była bardzo przyjemna pobudka, w ramionach chłopaka, którego kocham. Miałam idealny widok na śpiącego rudzielca, przecesałam palcami jedno włosy, co prawda teraz krótkimi, ale dalej w marchewkowej barwie. Pocałowałam w nos, pokryty uroczymi piegami. Chłopak mruknął coś pod nosem, a potem mogłam podziwiać jego piękne oczy, jak mleczna czekolada.
- Nie zawcześnie?- zapytał z poranną chrypą.
- Muszę się zbierać, lepiej żeby wasza matka mnie nie nakryła.
- Mówisz tak od miesiąca.- marudził- Zostań ze mną.
- Teraz?
- Na zawsze.- wtulił się we mnie mocno.

Ostatecznie zostałam, przez co musiałam teleportować się w pośpiechu gdy do pokoju weszła Pani Weasley. Cóż swetr George'a robi za mój łup, albo płachta na byka, gdy zobaczy mnie w nim jego matka.

 Cóż swetr George'a robi za mój łup, albo płachta na byka, gdy zobaczy mnie w nim jego matka

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Założyłam do niego czarne dżinsy z dziurami i trampki tego samego koloru. Po czym zeszłam na śniadanie, zazwyczaj nie wołała mnie na nie ruda kobieta, tylko kogoś wysyłała. Zdziwiona minęłam mojego chłopaka.
- Szczęśliwy dzień? Że to ty idziesz mnie budzić na śniadanie?
- Można tak stwierdzić. I chyba w domu mamy innego złodzieja oprócz Mundungusa. - pochylił się nade mną
- Doprawdy?
- Najpierw skradłaś moje serce, teraz ubrania, co będzie następne, moje nazwisko?- nasze twarze się zbliżały.
- Jak mogłabym ukraść ci nazwisko?
- Też racja. Nazwisko sam ci oddam.- nasze usta wreszcie się spotkały. Od długiego czasu nie mamy możliwości na bliższe interakcje.

 Od długiego czasu nie mamy możliwości na bliższe interakcje

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Ej George obudziłeś już Izabel? Mama czeka z śniada..- oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na młodszego rudzielca. Patrzył na nas z otwartą buzią i wytrzeszczonymi oczami.
- Co Weasley zazdrościsz, bo nigdy nie zbliżyłeś się nawet do dziewczyny?- zaśmiałam się i podeszłam do schodów.
- Jak ja kocham tę kobietę.- powiedział bliźniak.

Pani Weasley zabijała mnie wzrokiem, za założenie swetra rodzinnego, co prawdę chłopaki mają ich pełno bo dostają je prawie w każdej święta. Po śniadaniu mieliśmy się zająć usuwanie szkodników i sprzątaniem w salonie.

Pani Weasley dyrygowała już  Hermioną, Ginny, Fredem i George'em, którzy wyglądali dość dziwacznie, bo każde miało na twarzy chustkę zakrywającą usta i nos, a w ręku wielką butlę z jakimś czarnym płynem i dyszą na końcu szyjki.
- Zawiążcie sobie opaski i weźcie po butelce spreju. - powiedziała pani Weasley, gdy tylko nas zobaczyła, wskazując na stolik o długich, wrzecionowatych nogach. - To Bahanocyd. Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby się tak rozplenily... Nie wiem, co ten domowy skrzat robił przez ostatnie dziesięć lat...

My nie lubimy Gryfonów / George Weasley Where stories live. Discover now