89 - Ucieczka

106 5 0
                                    

Mimo świadomości że bliźniacy niedługo uciekną ze szkoły z wielkim hukiem nie zakładałam że będzie im potrzebne aż tyle fajerwerek. Ich ucieczka miała być właśnie dziś w czasie SUMów. Chciałam im jeszcze jakoś pomóc ale stwierdzili że to ich sprawa i chcą zakończyć to sami. Jedyne co to wydobyłam ich miotły z gabinetu Umbridge.

Mamy dosłownie kilka minut na pożegnanie przed tym jak chłopcy narobią rabanu.
- Widzimy się na Kings Cros.- powiedział Fred przytulając mnie.
- Przyjdziemy po ciebie i deportujemy się do domu. Choć już za tobą tęsknię i naszymi wspólnymi nocami. Przez nasze pożegnanie chyba sobie coś zrobiłem w biodro.- zaśmieł się, z to jego brat miał zdegustowaną minę.
- Proszę ja nie chcę słuchać co się dzieje gdy jesteście sami. Nie mogę uwierzyć że teraz będziemy mieszkać razem.
- Będziemy za ścianą. Wyobraź to sobie, Ja i Izy codziennie będziemy głośno.- wyszczerzył się głupio za co oberwał po głowie.
- Istniej coś takiego jak zaklęcie wyciszające.
- Wiem, wiem.- pocałował mnie i spojrzał za mną.
- Pilnujcie naszej żmiji.- zaśmieli się do Oliv i Anny które szły w naszym kierunku.
- Jakby nie patrzeć robiłyśmy to zanim się lubiliście.-  zwróciła uwagę Oliv.
- No to chyba zaczynamy.- powiedział jeden wsiadając na miotłe
- To co teraz?- zapytała Anny
- Patrzcie i podziwiajcie. - uśmiechnęli się śmigneli przez korytarz.

Bliźniacy wpadli do wielkiej sali na miotłach, a machnięciem różdżek rozsypali arkusze egzaminów znajdujących się tam uczniów. Odpalili kilka fajerwerek które ganiały za niektórymi i wybuchały wieloma kolorami. Jeden z rudzielców odpalił największy z ich wyrobów który uformował się w wielkiego smoka. Gonił profesor Umbridg przez całą salę, a gdy nauczycielka wybiegła za drzwi ognisty smok połknął ją niszcząc wszystkie dekrety na ścianie. Weasley'owie wylecieli na dziedziniec a uczniowie wybiegli za nimi. Wszyscy wiwatowali i bili brawo największym żartownisiom Hogwartu, którzy opuścili szkołę pozostawiając po sobie wielką literę „W" na niebie.

 Wszyscy wiwatowali i bili brawo największym żartownisiom Hogwartu, którzy opuścili szkołę pozostawiając po sobie wielką literę „W" na niebie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Harry padł na ziemię nie kontaktował przez chwilę. Podbiegła do niego Hermiona. Zdążył wydusić tylko „Syriusz" i ruszył do szkoły a za nim jego przyjaciele.

- Zbieramy się.- mruknęłam
- Co jak to?
- Co się dzieje?
- Coroczny epizod Pottera, od co. Szykujcie się lepiej dziś będzie wiele czarów.- ruszyłam po schodasz i w pobliżu gabinetu Umbridge spotkałyśmy Ginny, Lunę i Neville'a.
- Jaka sytuacja?- pytam od razu.
- Chcą użyć kominka. Stoimy na czatach.- mówi rudowłosa.
- I dobrze, staniemy dalej żeby dać więcej czasu ale nic nie obiecuję. Chodźcie dziewczyny.
- Ale ona bez rudzielca jest zrzędliwa.- zaśmiała się Oliv biegnąc korytarzem.

Pov: Narrator

Teraz zobaczył Hermione, przyciskaną do ściany przez Milicente Bulstrode. Malfoy opierał się o parapet okna, z drwiącym uśmiechem podrzucał jedną ręką jego różdżkę i łapał ją w powietrzu.

Za drzwiami wybuchło jakieś zamieszanie i po chwili wkroczyło kilku rosłych Ślizgonów, prowadząc Rona, Ginny, Lunę i ku wielkiemu zaskoczeniu Harry'ego Neville'a, którego Crabbe dusił od tyłu ramieniem. Jeden ze starszych ślizgonów wepchnął do sali Izabel a za nią szły Oliv i Anny, dziewczyny wyglądały na dziwnie zadowolone jak na niepowodzenie misji.
- Spróbuj jeszcze raz mnie popchnąć, a przekonasz się że potrafię wysłać cię do szpitala nawet bez różdżki.- warknęła blondynka mordując Puceya.

My nie lubimy Gryfonów / George Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz