Rozdział trzydziesty czwarty

795 26 1
                                    


Nikołaj

Klara Olszewska uczennica ostatniej klasy liceum w Radzyminie odnaleziona po dwóch miesiącach. Choć uznana była za zmarłą tak naprawdę została porwana, a jej śmierć została sfingowana Śledczy w dalszym ciągu pracują nad ustaleniem tożsamości dziewczyny, która spoczywała w jej grobie, choć stan szczątków bardzo to utrudnia. Cały kraj nie może uwierzyć, że po trudnych przejściach dziewczyna w końcu wróciła do domu. Pomimo traumy, którą przeszła nie chce rozmawiać z psychologami ani zdradzać też co działo się z nią przez ten cały czas.

Wpatrywałem się w telewizor zastanawiając się dlaczego mnie nie wydała, dlaczego nie powiedziała policji chociażby mojego imienia? Po tym wszystkim co przeżyła. Walizka już dawno leżała w samochodzie. Od miesiąca czekała, aby w razie potrzeby uciec.

Dzisiaj minął miesiąc odkąd Klara wróciła do swojego domu, odkąd w końcu oddałem jej wolność. Każdego dnia i w nocy byłem gotowy na to, żeby uciec. Bardzo ryzykowałem tym, że ją puściłem, że pozwoliłem wrócić do dawnego życia. Ale Klara nie powiedziała nic, pomimo że codziennie mówili w wiadomościach o jej tajemniczym powrocie nikt nie zdradził gdzie tak naprawdę była przez trzy miesiące i co się z nią wtedy działo.

– Dobrze zrobiłeś stary. – Spojrzałem na Rafała, który poklepał mnie po ramieniu. Odwróciłem wzrok z powrotem na telewizor i pociągnąłem łyk piwa. – Co teraz zamierzasz?

– To co do tej pory. – Wzruszyłem ramionami. – Wszystko wróciło na swoje miejsce. Każdy może zająć się tym co potrafi najlepiej. Ja umiem tylko mordować i niszczyć więc będę robił to jeszcze bardziej.

– Polubiłem ją stary i teraz tak dziwnie bez niej. Zawsze ktoś się kręcił, można było porozmawiać a teraz cisza. – Każdy kąt tego domu każde pomieszczenie, a najbardziej pokój, w którym spała mi o niej przypominały. Przypominały mi o tym jak bardzo ją skrzywdziłem. – Dlaczego zachowywałeś się na początku w ten sposób? Dlaczego nie mogłeś być taki jak po tym jak prawie umarła? Może by została...

Nie zostałaby... bo nie mógłbym się zmienić nie potrafiłem. Żadnej kobiety nie traktowałem tak jak jej, żadnej nie darzyłem tym co ją. To uczucie tak bardzo obce rozwalało mnie od środka. Zamiast pozwolić mu się urodzić próbowałem je zniszczyć wyżywając się na dziewczynie. Nigdy nie wiedziałem co to miłość czy zauroczenie nikt mi tego nie pokazał, a jedyna osoba którą kochałem okazała się być kłamcą.

– Kluczę od domu będziesz miał tam gdzie zawsze.

– Po co mi klucze do twojego domu, wychodzisz gdzieś? 

Owszem, ale jeszcze nie teraz. Przytaknąłem mu w myślach.

– Wyjeżdżam, dostałem zlecenie w Niemczech nie wiem ile tam będę może zostanę na stałe. – Spojrzałem na niego kątem oka, dojrzałem jego twarz, która wpatrywała się we mnie z szokiem i niedowierzaniem.

– Ciebie już do reszty. Pojebało? Zostawiasz mnie? Masz mnie kurwa zamiar zostawić? Kiedy wyjeżdżasz? – Wplótł palce we włosy.

– Jutro rano...

– Ciebie naprawdę pojebało – milczał przez chwilę. Widziałem dokładnie kiedy w jego głowie zapaliła się lampa. – Od kogo dostałeś to zlecenie?

– Cyprian sam podpisał na siebie wyrok zdradzając nie tylko mnie.

Od tamtego pamiętnego wieczoru poświęcałem każdą chwilę odnawiając wszystkie kontakty jakie posiadałem byleby go znaleźć. Ale przepadł jak kamień w wodę. Nikt nie wiedział gdzie jest ani co robił. Oprócz tych kilku szczątków informacji o świadkach, którzy ponoć go widzieli. Problem w tym, że według nich w przeciągu tygodnia był w pięciu różnych miastach Europy.

Wyciągnąłem z kieszeni telefonów czując wibracje powiadomienia. Uśmiechnąłem się czytając treść esemesa. Właśnie na tą wiadomość czekałem przez cały pierdolony dzień. Dopiłem piwo i odkładając butelkę na stolik wstałem z kanapy.

– Dokąd ty idziesz? – Rafał odwrócił się w moją stronę gdy chwyciłem kurtkę z wieszaka. – Jutro wyjeżdżasz i zamiast pożegnać się z przyjacielem, napić się to ty wolisz wyjść?

– Jestem umówiony. Muszę lecieć.

– Z kim znowu? – Posłałem mu spojrzenie w stylu "jeszcze pytasz?" i narzuciłem kurtkę na ramiona. – No ty sobie kurwa jaja robisz. Naprawdę nie możesz odpuścić? Jakaś lafirynda napisała do ciebie wiadomość, że chce się pożegnać a ty już pędzisz żeby po raz ostatni ją przelecieć. – Wstał z kanapy i ruszył do wyjścia. – Kiedy mówiłeś, że zamierzasz robić to co robiłeś przed Klarą myślałem, że chodziło ci tylko o pracę. – Uniosłem brwi gdy trzasnął drzwiami.

– Okej? – Aż tak bardzo ją polubił?

Jak widać ta nastolatka, która była u nas przez trzy miesiące zdążyła zmienić nie tylko mnie.

Wsiadłem do samochodu i powoli ruszyłem z podjazdu, zanim wyjechałem jeszcze z osiedla minąłem tą samą staruszkę, która uśmiechała się do mnie za każdym razem kiedy ją widziałem. Nadal czekała na obiad.

Zatrzymałem się na pustej drodze i zgasiłem silnik. Światła zgasły, a jedynym źródłem światła było słońce, które coraz bardziej chowało się za horyzont. Jego promienie delikatnie przebijały się przez drzewa. Ruszyłem pustą ścieżką w kierunku tak dobrze znanego mi miejsca. Miejsca, które tak naprawdę sprawiło, że dzisiaj wygląda tak jak wygląda.

Wskoczyłem na nasyp i dostrzegłem postać stojącą plecami do mnie. Podszedłem bliżej obserwując ją uważnie. Widziałem jak przez sekundę jej ciało spięło się gdy mnie usłyszała, ale nie odwróciła się nadal wpatrywała się w wodę, która płynęła spokojnie. Stanąłem za jej plecami i ściągnąłem kaptur z głowy pozwalając, aby jej brązowe włosy opadły na ramiona. Były nieco dłuższe niż wtedy gdy zostawiłem ją u jej rodziców. Złożyłem delikatny pocałunek na jej włosach.

Odwróciła się w moją stronę, zakładając włosy za ucho i powoli podnosząc spojrzenie wyżej. Uśmiechnęła się, stanęła na palcach i pocałowała mnie w policzek.

– Musisz wyjechać? – Objąłem ją ramionami odwracając z powrotem w stronę rzeki. Oparłem podbródek na jej głowie obserwując jak niebo zmienia kolor.

– Niestety. – Wplotła swoje palce w moje jakby w każdy sposób próbowała mnie zatrzymać..

– Ale wrócisz? – Jej głos był smutny, sprawiając, że coś w środku zapragnęło aby zrobić wszystko byleby ją uszczęśliwić.

– Co powiedziałaś rodzicom? – Przyciągnąłem ją do siebie bliżej. Chciałem czuć jej ciepło chociaż jeszcze przez chwilę.

– Wrócisz prawda? – Zamknąłem oczy zachwycając się jej zapachem.

– Co powiedziałaś rodzicom? Nie chcę, żeby się niepotrzebnie zamartwiali. Już wystarczająco nerwów im zniszczyłem.

– Powiedziałam im, że poszłam pobiegać. – Odwróciła się w moja stronę, wzrokiem próbując zmusić mnie do odpowiedzi. – Wrócisz?

– Kilka kilometrów od domu? – Złapała swoimi drobnymi dłońmi za moją twarz. Z całej siły próbowałem przedłużyć tą odpowiedź, nie chciałem jej okłamywać. Obydwoje podświadomie wiedzieliśmy, że lepiej byłoby gdybym został w Niemczech, ale coś w jej spojrzeniu sprawiało, że nie byłem w stanie odmówić. Już nie. – Obiecuję. Obiecuję Klaro, że wrócę. – Po tym wszystkim co przeze mnie przeszła byłbym wstanie przynieść jej nawet gwiazdkę z nieba byleby choć trochę mi przebaczyła. Ale i tak wiedziałem, że najlepszym prezentem dla nie będzie wolność.

Przez miesiąc staraliśmy się, żyć tak jakby nic nie miało miejsca. Z dala od siebie żyjąc dawnym życiem, ale było to trudniejsze niż mogłoby się wydawać. Tym razem to nie ja wszedłem z butami w jej życie tylko ona w moje odnajdując mnie w jakiś sposób. Nadal nie mogłem pojąć jak to zrobiła. Mimo to kłamstwem byłoby powiedzieć, że nie byłem z niej dumny. 

Nasza relacja nie była normalna i nigdy nie będzie. Po tym wszystkim co miało miejsce chciałem dla niej jak najlepiej i kiedy chciałaby tylko odejść i wieść normalne życie pozwoliłbym jej na to. Nie chciałem jej bardziej niszczyć, a mój wyjazd miał poniekąd pokazać jej, że życie beze mnie było dla niej o wiele lepsze.

Diabelski dotyk |Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ