Rozdział trzeci

2.8K 60 0
                                    


Klara

Po omacku podeszłam do drzwi i pociągnęłam za klamkę, ale te ani drgnęły. Panika wzięła nade mną górę i nie byłam w stanie się uspokoić. A wszechogarniająca ciemność wcale mi w tym nie pomagała. Poczułam jak robiło mi się duszno. Opierając się o łóżko podeszłam do okien. Odsłoniłam zasłony, ale w dalszym ciągu było ciemno. Okna były zasłonięte od zewnątrz. Oparłam się o parapet z coraz większym trudem nabierając powietrza. Zjechałam plecami po ścianie gdy nie znalazłam żadnej klamki.

Wbiłam paznokcie w skórę sprawiając sobie ogromny ból. Dlaczego to wszystko nie może być koszmarem nie może być zwykłym snem, z którego się wybudzę. Wstanę do szkoły i na korytarzu zobaczę uśmiechnięte twarze moich przyjaciół. Przyłożyłam dłonie do szyi czując jak się duszę. Jakby jego dłonie zaciskały się na niej coraz bardziej odbierając mi tlen.

Nigdy nie śmiałam twierdzić, że życie jest łatwe ani kolorowe. Nie raz słyszałam w wiadomościach o porwania, gwałtach i morderstwach ale nigdy nie pomyślałabym, że doświadczę tego na własnej skórze. Poczuję to samo co tamte osoby gdy są z daleka od domu bez żadnej pewności o ich przyszłości; bite i głodzone. Z tylu milionów osób na ziemię to musiałam być akurat ja. Los chciał, żeby padło na pilną, wzorową uczennicę.

Nie mam pojęcia czy moje powieki były otwarte czy zamknięte, ciemność była taka sama. Zdawało mi się, że z każdą sekundą była coraz większa. Nieprzyjemne piszczenie w głowie sprawiło, że zaczęłam tracić kontakt ze światem. Poczułam jak robi mi się słabo, a oddech stawał się wolniejszy.

Nikołaj

– Przebierz się w to. – Rzuciłem w nią ubraniami i oparłem się o drzwi. Dziewczyna drżącymi rękami chwyciła delikatny materiał. Jej oczy stały się szerokie, a twarz blada ze strachu. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Że też nie pomyślałem o tym wcześniej, dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak bardzo mi tego brakowało. – No na co czekasz ruszaj się.

Zeszła powoli z łóżka, choć jej nogi trzęsły się tak, że ledwo stała na nogach, które drżały do tego stopnia, że byłem pewien, że zaraz upadnie. Wpatrywałem się w nią zastanawiając, dlaczego jak wszedłem tutaj z dobrą godzinę temu zastałem ją leżącą na podłodze pod oknami. Jak trafiła mi się chora na jakąś klaustrofobię, nyktofobię czy inne gówno to po prostu zajebiście. Zacznę żałować swojej decyzji z prędkością światła. Westchnąłem zirytowany, chciałam już do niej podejść i jej pomóc w tak prostej czynności, ale gdy tylko zrobiłem krok wzdrygnęła i się i chwyciła kraniec swojej bluzy. Zagwizdałem zadowolony gdy zaczęła ściągać z siebie ubrania.

Przycisnęła przesiąkniętą krwią bluzę do swojej piersi i stała nieruchomo. Przechyliłem głowę w bok czekając na jej kolejny ruch. Ale ona po prostu stała nie robiąc kompletnie nic sprawiając, że irytacja, która jeszcze chwilę temu ustąpiła miejscu zadowoleniu znowu powróciła.

– Mam ci pomóc się ubrać jak w przedszkolu, małemu dziecku czy pokażesz jaka to jesteś dorosłą i zrobisz to sama. Ja naprawdę nie mam czasu, a pokłady mojej cierpliwości są niewielki więc zdecyduj się. – Dziewczyna zatrzęsła się.

– M-możesz wyjść a-albo się odwrócić... – Podniosła głowę i utkwiła swoje czerwone od płaczu oczka w mojej twarzy. Szczerze to mogłem pozwolić jej chociaż na taki mały komfort po raz ostatni, ale czy chciałem? Nie. Im szybciej się nauczy być posłuszna i nie sprzeciwiać się tym dla niej lepiej. Uniknie mojej furii, którą zapewne zobaczy jeszcze nie raz.

– Nie schlebiaj sobie dobrze. Przebieraj się jak masz bo zaczynasz mnie denerwować. – Dziewczyna przeszła na drżących nogach na drugą stronę łóżka i odwracając się do mnie tyłem zaczęła się rozbierać.

Diabelski dotyk |Where stories live. Discover now