Rozdział dwudziesty pierwszy

1.5K 40 1
                                    


Nikołaj

– Cyprian chciałeś porozmawiać. – Warknąłem. Mężczyzna puścił dziewczyna, która pędem ruszyła w kierunku domu.

– Widzę, że jednak moje słowa nic dla ciebie nie znaczą. Myślałem, że się przyjaźnimy, a ty w ogóle nie korzystasz z moich rad. Ignorujesz je sprowadzając na siebie koniec.

Obserwowałem go tylko kątem oka skupiając się na dziewczynie, która pędem wbiegała do domu. Jej krótkie włosy podskakiwały na jej karku sprawiając, że uśmiech sam próbował wkraść się na moje usta, ale musiałem zmusić się aby moja pokerowa twarz była cały czas nienaruszona.

Cyprian podszedł do stołu i wysunął spod niego krzesło nie przejmując się, że zostawiał ślady na kostce. Opadł na nie wyciągając nogi przed siebie. Włożył dłonie do kieszeni kurtki i wyciągnął z niej zapalniczkę i fajki. Odpalił jedną rzucając w moją stronę paczkę. Wyciągnąłem papierosa zaciągając się. Może w ten sposób przetrwam jego obecność.

– Wybacz mi jeśli przerwałem wam coś. Tak słodko patrzyło się na was, na to, że ona siedziała tak blisko ciebie a ty ją obejmowałeś. Po prostu od tej słodkości, aż rzygać się chciało. – Wypluł z jadem, którego nie ukrywał i zaciągnął się mocniej papierosem.

Zmienił się. Odkąd dowiedział się, że dziewczyna jednak u mnie została on był jakby inny. Kiedyś nie przejmował się tym, czy poczułbym coś do którejś a teraz usilnie starał się, aby Klara nie znaczyła dla mnie nic więcej niż jej poprzedniczki. Za każdym razem wmawiał mi, że ona mnie zniszczy. A co jeśli tak naprawdę to on mnie niszczył?

– Mówiłeś, że musisz ze mną gadać więc do rzeczy jeśli można łaska. – Cyprian wyrzucił niedopałek papierosa na kostkę i wyciągnął rękę w moją stronę po paczkę.

– Aż tak ci się do niej śpieszy? Niestety, ale muszę cię zmartwić. – Zaśmiał się odpalając kolejnego papierosa.

– Dlaczego?

– Praca wzywa. Mamy parę rzeczy do ogarnięcia. Góra forsy, a będziemy robić to co lubisz najbardziej. – Uniosłem brew.

– Nie wydaje mi się, żeby forsa była obecnie dla mnie aż tak istotna.

– Za późno już się zgodziłem. Nie chciałbym być na twoim miejscu jeśli odmówisz. Minus taki, że musimy wyjechać na dwa góra trzy dni. – Przyjrzałem mu się uważnie. 

Utkwiłem wzrok w jego tęczówkach, w których po raz kolejny widziałem szaleństwo takie samo, jak gdy wpadł do mojego domu kilka tygodni wcześniej. Co się z nim działo? Cokolwiek to było nie było to nic miłego.

– Dlaczego zgadzasz się, nie pytając mnie o zdanie? Nachyliłem się i wrzuciłem papierosa do popielniczki stojącej na stoliku nieopodal huśtawki, z której nie miałem się na razie zamiaru ruszyć. Zapach Klary było nadal tutaj czuć, jakby była tuż obok.

– Nie widzisz tego? Jeszcze tego nie pojąłeś, że ona cię niszczy? Kiedyś nie miałbyś co do tego problemu. Rzuciłbyś wszystko byleby móc kogoś zabić, a teraz? Rezygnujesz tylko po to, żeby zostać ze swoją dziwką w domu? I co powiedz jeszcze, że chcesz z nią założyć szczęśliwą rodzinę? Mieć kota, psa, królika i trójkę dzieci. Kurwa Nikołaj to nie ty, to nie twoja bajka. Zostaw to komuś kto lubi bawić się w pieluchy i inne takie gówna. Ale to na pewno nie jesteś ty.

Osoba, która siedziała przede mną nie była już moim przyjacielem, chociaż wyglądał jak ten sam Cyprian, którego znałem praktycznie od dwudziestu pięciu lat, niby głos był ten sam, ale słowa jakby były obce.

– Nie no możecie przestać żartować? – Cyprian oburzył się kiedy wszyscy w tym także ja nie mogliśmy powstrzymać śmiechu. – To nie była moja wina dobrze? Dlaczego nie możecie tego pojąć? – Spojrzałem na niego i choć usta miał zaciśnięte w cienką linię jego oczy śmiały się i coraz trudniej było mu powstrzymać rozbawienie.

– Właśnie nie możemy. – Odezwał się Rafał, który zakrztusił się gdy tylko zaczął się śmiać. Upił kolejny łyk, odchrząknął i kontynuował. – Nie jesteśmy wstanie pojąć, jak mogłeś się najebać, aż tak aby tańczyć na barze w klubie do, którego chodzą sami "dżentelmeni" i wyganiać wszystkich mężczyzn twierdząc, że każda kobieta stamtąd jest twoją żoną. – Pokręciłem głową. Ta historia słyszana z ust była zabawna, ale gdy widziało się to na żywo... – Rozumiem, że chciałeś się zabawić w harem, ale mogłeś znaleźć sobie na to nieco inne miejsce niż klub ze stiptizem.

– Dobra mam dość. – Cyprian wstał od stołu i przecisnął się między choinkami ruszając w kierunku domu. Spojrzeliśmy po sobie wszyscy nie wiedząc co się dzieję. Nagle nasz przyjaciel wrócił z powrotem, ale wszedł na podwyższenie od drugiej strony stając tym samym za Rafałem. – A mam opowiedzieć wszystkim o tym jak, ten o to tutaj siedzący mężczyzna, pomimo tego, że jest lekarzem boi się igieł? – Spojrzałem na Rafała, który pierwszy raz w życiu był tak wściekły. – Kiedy to było Rafałku? Dwa tygodnie temu. Pamiętacie wtedy co ciamajda w kuchni nożem się uciął. Złapałem go na tym jak z zamkniętymi oczami, próbował sobie zaszyć palca.

– Radzę ci kurwa spierdalać jak najdalej bo gdy tylko cię dotknę to jest po tobie! – Rafał wstał z krzesła i ruszył za Cyprianem, który przeskoczył przez krzaki i ruszył pędem w stronę domu.

Patrząc na nich nie wyobrażałem sobie, że są w jakikolwiek sposób powiązani z przestępczością. W tym momencie nie było możliwe aby chociażby wpaść na to, że jeden był dilerem i początkującym mordercą a drugi lekarzem, który potrafił robić cuda za odpowiednią opłatą. Zachowywali się jak para dzieci w ciele dorosłych.

Wspomnienie znikło, a ja spojrzałem na Cypriana. To nie była już ta sama osoba co wtedy. Może w końcu dorósł, ale jakim cudem było możliwe, że stało się to tak nagle. W momencie gdy pojawiła się akurat dziewczyna. Przecież tamten moment był na niedługo przed egzekucją w tamtym forcie.

– Ogarnę się i możemy ruszać. – Westchnąłem i wstałem z huśtawki.

Cyprian szedł tuż za mną. Razem ze mną wszedł do domu, tyle że on poszedł w kierunku drzwi, a ja wszedłem do pokoju w którym zastałem Klarę. Stała przy oknie jakby wpatrywała się w nas przez cały czas. Jakby obserwowała to co się stanie.

– Zostaniesz sama, ale nic nie kombinuj rozumiesz? W domu są kamery i pomimo, że mnie tutaj nie będzie, będę wiedział dokładnie do kombinujesz. No chyba, że mam zamknąć cię w pokoju? – Zaprzeczyła pośpiesznie głową. Podszedłem bliżej niej, tak abym mógł dotknąć jej włosów.

Nie miałem zamiaru się ogarniać. Chciałem po prostu ujrzeć ją przed tym wyjazdem. Ryzykowałem cholernie dużo nie zamykając jej i mówiąc wprost, że wyjeżdżałem. Gdzieś z tyłu głowy miałem, że mogłem widzieć ją po raz ostatni. Ale nie kłamałem mówiąc, że w domu był monitoring. Wystarczył by jeden telefon i Rafał byłby tu od razu.

Wsunąłem kosmyk za ucho i pocałowałem ją w czoło. Po raz kolejny coś kazało mi to zrobić. Zamknąłem oczy próbując się opanować i wyszedłem. Zamknąłem dom i wsiadłem do swojego samochodu czekając, aż przyjaciel pojedzie pierwszy.

Nie miałem ochoty na to jebane zlecenie, ale nie mogłem się wycofać, skoro mieliśmy dostać za to kupę kasy, a dodatkowo musieliśmy wyjechać to na pewno ta osoba musiała być ważna. Nie trzeba było być geniuszem, aby domyślić się, że Cyprian specjalnie wybrał zlecenie, które było jak najdalej od nas, abym musiał zostawić dziewczynę. Jeśli odezwie się chociażby słowem odnośnie niej, albo w jakikolwiek nawiąże do niej temat to chyba ode mnie oberwie. Teraz miałem już tego dość, postanowiłem chociaż raz posłuchać Rafała.

Diabelski dotyk |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz