Rozdział piętnasty

1.6K 44 0
                                    


Nikołaj

Trzymałem laptopa na kolanach, ale zamiast przeglądać zlecenia wpatrywałem się jak Klara sprząta salon. Musiałem znaleźć jej jakieś zajęcie. Choć stała do mnie tyłem – co wcale mi nie przeszkadzało – wiedziałem, że jej oczy są czerwone od płaczu. Odkąd przytargałem z jej domu zdjęcie zaczęła zachowywać się inaczej. Przestała się sprzeciwiać i w milczeniu wykonywała każde moje polecenie. Była jak taka zagubiona dziewczynka, która słuchała się na każdym kroku bojąc się samej iść przez życie.

Przeniosłem spojrzenie na komputer dając jej chociaż na chwilę odetchnąć od mojego spojrzenia, które nieustannie obserwowało każdy jej ruch. Zmarszczyłem brwi i nachyliłem się zgarniając telefon ze stolika, na którym migał nieznany numer.

– Halo. – Dziewczyna wyprostowała plecy i przechyliła głowę lekko w bok jakby próbowała podsłuchiwać.

– Jest sprawa. Dostaniesz dwa razy więcej niż zwykle. Magazyn, obrzeża za godzinę. – Sygnał urwał się niespodziewanie. Mężczyzna po drugiej stronie nie czekał na moją odpowiedź, bo doskonale wiedział jaka będzie. Tak jak lubiłem, szybko, konkretnie i bez zbędnych bredni. Szybka kasa, łatwe zadanie.

Przechyliłem głowę obserwując uważnie jej ruchy. Byłem psychopatą nikt nie musiał mi o tym mówić ani przypominać. Sam zdawałem sobie z tego sprawę w takich momentach jak ten. Uśmiech sam wypełzł na moje usta gdy w głowie pojawił się plan. Tak samo chory jak wszystko w mojej głowie. 

A w roli głównej wystąpi młodziutka Klara. 

Z jej poprzedniczkami wszystko wyglądało zupełnie inaczej, pewnie dlatego, że były starsze i bardziej doświadczone niż stojący przede mną niczym nie skalany wcześniej kwiat. Żadna wcześniej u mnie nie sprzątała ale w tym momencie żałowałem, że tak nie było. Widok był wręcz cudny.

– Klaro? – Uśmiechnąłem się gdy jej ciało wzdrygnęło się. Potrafiłem obserwować, analizować i przetwarzać. Doskonale wiedziałem, że nie podoba jej się gdy zwracam się do niej po imieniu, a ja robiłem to z pełną premedytacją i zadowoleniem. – Wybierzemy się na wycieczkę. Co ty na to? – Obróciła się w moją stronę ściskając szmatkę w rękach. Zdziwienie i szok, który pojawił się na jej twarzy znikł po chwili przemieniając się w coś innego. W jej oczach zamigotało szczęście i byłem niemal pewien, że zaczęła planować swoją ucieczkę.

– D... dotąd? – Pokiwałem ręką aby podeszła bliżej.

Stanęła na tyle blisko, że nasze kolana stykały się ze sobą. Przejechałem ręką po jej udzie zatrzymując się przy brzegu jej sukienki. Zataczałem kciukiem kółka po wewnętrznej stronie jej uda czując jak jej nogi drżą.

Do mojej głowy wdarła się twarz Rafała, który bez skrepowania wyrażał swoje zdanie twierdząc, że to co zamierzałem zrobić do niczego nie prowadziło, ale słowa Cypriana skutecznie go zagłuszały.

Gwałtownie wstałem z kanapy sprawiając, że odskoczyła przestraszona do tyłu. Wyrwałem szmatkę z jej rąk i chwytając za nadgarstek zacząłem ciągnąć w stronę wejścia. Złapała się filara na tarasie próbując zaprzeć się stopami. Pociągnąłem ją gwałtownie do siebie sprawiając, że spadła z kilku schodków wprost w moje ramiona. Wepchnąłem do samochodu, a sam usiadłem na miejscu kierowcy. W ostatniej chwili zdołałem zamknąć drzwi zanim zdesperowana zaczęła ciągnąć za klamkę.

– Jak urwiesz nie będziemy tutaj tak słodko siedzieć. – Zgromiłem ją wzrokiem. Odpuściła i wbiła się bardziej w fotel.

Odpaliłem samochód i zacząłem rozglądać się aby nie przejechać jakiegoś dzieciaka. Wolałem nie ryzykować z policją. Zrobiłoby się niemiło gdyby siedzieli mi na karku. Musiałbym uciekać, a tutaj całkiem mi się podobało. Spojrzałem w lewą stronę i odchyliłem głowę do tyłu próbując opanować zdenerwowanie.

Ile było procent szans, że sąsiadka mieszkająca dwa domy dalej akurat teraz wyjdzie na spacer z tym swoim psem przypominającym szczura i będzie widziała jak siłą wpycham Klarę do samochodu. Oby nie skojarzyła jej twarzy bo wtedy dzisiaj z jednego trupa zrobią się dwa. Starucha zmarszczyła swoje cienkie brwi wpatrując się w nas uważnie. Musiałem coś szybko wymyślić.

Wyciągnąłem nóż zza paska spodni i przysunąłem go do żeber dziewczyny. Na tyle blisko serca, abym mógł ją w każdym momencie zabić, ale nie za wysoko aby nic nie było widać. Dziewczyna wstrzymała oddech patrząc na mnie kątem oka. Jej strach w tym momencie działał na mnie o wiele bardziej niż do tej pory.

– Nie próbuj nic kombinować. – Złapałem za jej kark i przyciągnąłem bliżej całując jej miękkie usta. Dla sąsiadów bądźmy zwykłą kochającą się parą. Choć możliwe, że była to pierwsza i ostatnia sytuacja, w której mogli ją zobaczyć. Wyrwała się ale wystarczyło abym przycisnął ostrze mocniej, a w sekundę się uspokoiła. – Będziesz grzecznie siedzieć ze spuszczonym wzrokiem rozumiesz? – Pokiwała powoli głową. – Jeśli krzykniesz, albo ona cię rozpozna zginie. – Potrząsnąłem nią próbując tym wbić moje słowa do jej głowy. – Zginie tak samo jak ten facet w piwnicy. Będziesz miała już dwójkę osób na sumieniu. Dasz radę z tym żyć? – Puściłem ją i odpaliłem silnik, musiałem jak najszybciej stąd odjechać.

***

Wjechałem na żwirową drogę wznosząc za sobą tabuny kurzu, które budziły moje lśniące auto. Spojrzałem kątem oka na Klarę, która przez całą drogę nie odezwała się ani słowem. Choć miała spuszczoną głowę dostrzegłem jak z zaciekawieniem przygląda się temu co było za oknem.

– Koniec podróży. Wysiadamy. – Trzasnąłem drzwiami i siłą wyciągnąłem dziewczynę z samochodu.

Stary magazyn chyba nie był tym co sobie wyobrażała, chociaż co ja tam mogłem wiedzieć. Objęła się ramionami wpatrując w metalową bramę budynku. Zrobiłem krok w przód chcąc znaleźć się w środku jak najszybciej. Odwróciłem się gwałtownie gdy kamyki zaczęły chrzęścić pod stopami, a ciało dziewczyny nie stało już obok mnie. Klara wykorzystała moment mojej nieuwagi i zaczęła uciekać. Byłem pewien, że będzie grzecznie podążała obok mnie, a strach nie pozwoli jej na jakikolwiek innych ruch. A jednak...

– Kurwa! – Rzuciłem się w jej kierunku.

Była o wiele szybsza niż mógłbym przypuszczać. Co prawda w jej bose stopy wbijały się kamienie ze żwirowej drogi ale i tak pędziła przed siebie. Na chwilę odwróciła się przez ramię i wyraźnie przyspieszyła gdy byłem coraz bliżej. Wychodziło na to, że nie będę już musiał dzisiaj robić treningu.

Szarpnąłem za jej nadgarstek. Ten ruch był tak niespodziewany, że upadła na ziemię. Syknęła z bólu gdy w jej skórę wbił się drobny żwirek. O wiele szybciej niż sądziłem pozbierała się i zaczęła podnosić chcąc znowu uciec. Westchnąłem zdenerwowany. Rozumiem, że można się bawić w kotka i myszkę, każdy ma swoje fetysze, ale na dzisiaj już wystarczy.

Chwyciłem za jej krótkie włosy stawiając do pionu. Wbiła mi paznokcie w skórę płacząc z bólu. Złapałem za jej nadgarstek i zacząłem ciągnąć z powrotem w stronę magazynu.

– Puszczaj... Przestań! – Spojrzałem na dziewczynę unosząc brwi gdy zaczęła zapierać się nogami. Była u mnie tylko kilka dni, ale dałem jej chyba wystarczająco sytuacji, aby pokazać żeby mnie nie denerwowała. Nagle w magiczny sposób wszystko przestało ją boleć. Dobrze wiedzieć, zapamiętam.

Zamachnąłem się uderzając w jej policzek, na którym siniaki zaczynały już powoli znikać. Jednak fioletowe plamy zagoszczą na nim trochę dłużej. Upadła na ziemię chwytając się za twarz i spuszczając głowę. Nachyliłem się i przerzuciłem sobie przez ramię jej ciało. Miałem dosyć jej jebanych gierek czy wymysłów. W domu potrafiła się zachowywać, a na dworze jakby była wypuszczona z klatki. Chyba nadal nie pojęła, że każde jej zachowanie będzie karane.

– Miało być miło. Miałaś mi posłużyć do zupełnie czego innego. Byłem miły, miałem wręcz kurwa dobry humor. – Warknąłem ściskając mocniej jej nogi. – Ale ktoś. Czytaj mała gówniara postanowiła po raz kolejny pokazać czego to ona nie potrafi. Gdybyś pokazała tą swoją mądrość wcześniej w ogóle by cię tutaj nie było. Nie poszłabyś tego wieczoru ze swoimi cholernymi przyjaciółmi, a nasze drogi by się nie przecięły. Ale to nic, będziesz miała jeszcze niejedną okazję aby pokazać jak bardzo mądra i dorosła jesteś. Bo przecież skoro pełnoletnia to może robić co chce? Nie sadzisz? – Jej szloch przeszył ciszę panującą wokół, a gorzkie łzy zaczęły moczyć moją koszulę. 

Diabelski dotyk |Where stories live. Discover now