Rozdział 37

769 32 10
                                    

Hejka aniołki, mega dawno mnie tu nie było, ale postanowiłam zajrzeć sobie tydzień temu i chyba zostaje na dłużej ;)
Miłego czytania, koniecznie dajcie znać jak wam się podoba!

*******

Od razu po dojechaniu do domu urządziłam sobie gorącą kąpiel w wannie z fioletową kulą do kąpieli.

Musiałam się rozluźnić.
Jutro miała być niedziela, wiec musiałam zrobić wszystkie lekcje.

Po relaksującej kąpieli położyłam się na łóżku i przykryłam grubaśną kołdrą, włączyłam jakąś smutną playlistę na spotify i odpaliłam Spider mana.

Niestety, zasnęłam w trakcie.

Obudziłam się dopiero o jedenastej z okropnym bólem głowy. Wstałam z łóżka i pomaszerowałam sztywnym krokiem do łazienki. Przebrałam się w dresy i ogarnęłam twarz.

Popatrzyłam się w lustro i odwinęłam koszulkę.

Przypomniały mi się moje wczorajsze słowa. Nie było mowy bym zrezygnowała. Nie chciałam wyzdrowieć z zaburzeń odżywiania. Szczerze powiedziawszy to pewnego dnia nawet pomyślałam że może lepiej gdyby mnie nie było? Oczywiście były to tylko przemyślenia które z reguły zapomniałam po jednym dniu, ale tych nie mogłam zapomnieć ot tak.

Otrząsnęłam się i walnęłam w policzek

- Ogarnij się Hannah, nie czas na smutki. Pójdziesz na siłownię, spalisz kalorie i będzie git - zakończyłam pokazując w swoją stronę kciuka

Wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę salonu, gdzie Edward z Conradem grali w Minecrafta.

- Hej kruszynko - odezwał się Edward

Skręciło mnie coś w mózgu.

- Proszę Edward nie mów tak. Nawet nie wyobrażasz sobie jak skręcasz.

Popatrzył się na mnie naburmuszony.

- Ej no chciałem być miły.

- No to przezywaj se mnie inaczej, tak by mnie nie skręcało od środka jakbym miała za chwilę zwrócić wczorajszy obiad

- Dobra, nie zesraj się.

Poczłapałem do kuchni z zamiarem nastawienia wody na herbatkę, bo czemu nie.

Wzięłam jakąś losową torebkę herbaty z szafki i cytrynę z lodówki.

Miodu nie dodawałam mimo że był zdrowy.

- Gdzie jest reszta? - wydarłam się z kuchni

- Reszta czego? - odpowiedział Edward

- Braci, kretynie

- Dominic pojechał z Sebastianem pozostawiać jakieś tajne sprawy, a David spotkać się z dziewczyną

- Mhm...

Woda się zagotowała więc ostrożnie nalałam do kubka wrzącej wody.
Pierwszy raz widziałam tak fantastyczny kubek w naszym domu. Był duży, czerwono biały i w kształcie Świętego Mikołaja. Idealnie się pod pasował pod obecny sezon.

Usiadłam przy stole i wyjęłam z kieszeni telefon.

- Hej kicia, co tam robisz? 😈

Zamarłam.

Spojrzałam szybko na nadawcę i odetchnęłam z ulgą.

To był tylko Peter.

- Jesteś głupi, czy głupi? Piję sobie herbatę - odpisałam

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 01 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Niewidzialne łańcuchyWhere stories live. Discover now